Obyśmy usłyszeli głos Jego

03 mar 2014
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Słowo Boże może przemienić nasze życie podczas modlitwy. Ono może stać się inspiracją do naszej wewnętrznej odnowy. W Ewangelii św. Jana czytamy: Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Odtąd Słowo-Jezus przebywa w Kościele, dlatego możemy Je odnaleźć w tej wspólnocie wierzących.

Każdy człowiek z natury swojej jest „słuchaczem słowa”, bo nieustannie szuka sensu życia i prawdy. Także Kościół jest słuchaczem słowa, powołanym przez Pana, by przekazywać innym radość spotkania z Bogiem. Słowo Boże rozważane na modlitwie zawiera odpowiedzi na najważniejsze egzystencjalne pytania człowieka.

 

Mowa Boga

W codziennej modlitwie wyrażamy prymat Boga w naszym życiu. Bierzmy przykład z Maryi, która w swoim sercu rozważała słowa Pana. Ona wiedziała, że Bóg mówi do człowieka każdego dnia (Pwt 6, 6-9). Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego (Ps 95, 7). Bóg mówi do nas paradoksalnie także przez swoje milczenie (Mk 15, 34). Mówi do nas z wielką miłością w czasie próby, jak kiedyś do doświadczonego cierpieniem Hioba. Słowo Boże potwierdza naszą wartość i godność, buduje nas, sprawia, że duchowo wzrastamy. Bóg przez swoje słowo mówi do nas osobiście i wzywa po imieniu (Rdz 2, 4-7). Lepi nas z gliny, stwarza w nas nowe serce, podtrzymuje nas przy życiu, bo każdy nasz oddech jest Jego darem. Czy Mu za to dziękujemy podczas naszej codziennej modlitwy?

W chwili, gdy rozpoczynamy naszą modlitwę, Pan mówi: Dzisiaj spełniły się te słowa Pana, któreście słyszeli (Łk 4, 16-30). Bo słowo Boga jest zawsze aktualne. Dlatego przed otwarciem Pisma Świętego i rozpoczęciem modlitewnej lektury trzeba, choćby przez krótki czas, prosić o pomoc Ducha Świętego. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo przyzwyczajenia się do słowa Bożego. Do tego dochodzi nasze zmęczenie. Bywa i tak, że zagłuszamy słowa Pana, gdy pozwalamy, by przygniatały nas różne problemy. Warto zatem zatroszczyć się o przestrzeń dla słowa Bożego i czas na jego przemodlenie. Podczas modlitwy słowo Boże ciągle nas stwarza (Ps 104, 29-30). Ono kryje w sobie moc życia i nieustannie wyprowadza nas z chaosu naszych myśli, nagromadzonych osobistych problemów czy trudnych sytuacji rodzinnych, które są do podjęcia. Ono porządkuje także nasze wnętrze, gdy codziennie na modlitwie poznajemy tajemnicę Jezusa Chrystusa. Wtedy On sam staje się światłem na naszych drogach. Jezus sprawia, że stajemy się piękni w naszym wnętrzu. On kształtuje w nas swój obraz i podobieństwo. Pięknymi stają się także nasze myśli, pragnienia, uczucia, bo słowa Pana odczytywane na modlitwie stają się pokarmem dla naszego ducha.

 

Moc słowa

Słowo Boże jest płodne i twórcze (Iż 55, 10-11). Bóg mówi i staje się, słowo Boże jest czynem w akcie stworzenia świata. Jakże inaczej jest w naszym życiu, gdy słowa nie przystają do naszych czynów. Łatwo jest czasem coś proponować czy zalecać, ale o wiele trudniej jest to wykonać. Bóg zawsze jest słowny, gdy daje obietnice. Widać to choćby w historii Abrahama, Mojżesza, Eliasza i proroków. Po zakończonej modlitwie dbajmy zatem o nasze słowa. Czy budują? Czy tworzą jakieś dobro? Czy są słowami pocieszenia?

Gdy rozważamy słowa Jezusa na modlitwie, wtedy budujemy nasz dom na skale i możemy się na nim oprzeć (Mt 7, 24-27). Bo słowa Ewangelii są pewne i niewzruszone jak skała. One nas nigdy nie zawiodą, zawsze są prawdziwe. One mogą stać się dla nas oparciem w trudnych sytuacjach. Dlatego szukajmy najpierw dobrego słowa u Boga, zanim pójdziemy szukać pocieszenia u ludzi. Zdarza się tak, że jedno słowo z Pisma Świętego potrafi w sposób nagły, a nawet gwałtowny przemienić czyjeś życie, stać się punktem zwrotnym na drodze nawrócenia, o czym świadczy choćby historia św. Augustyna. Ale bywa i tak, że słowo Boże jest bezsilne, zwłaszcza wtedy, gdy się na nie zamykamy. Bóg jednak nie zniechęca się, szanując naszą wolność. Pozwólmy słowu Pana zakiełkować w naszym życiu, nie zagłuszajmy go.

Podczas modlitwy słowo Boże przenika nas do głębi (Ps 139). Ono jest ostre jak miecz obosieczny, odsłania czasem gorzką prawdę o nas samych (Hbr 4, 12). Pamiętajmy jednak, że wypowiada je Bóg Miłosierny. Przekonujemy się, że słowo Boga jest stanowcze (Jr 23, 29), jest jak ogień, a zarazem jest delikatne, bo trzciny nadłamanej nie złamie (Iz 42, 3). Słowo to wypala w nas to, co jest kłamstwem, fałszem, udawaniem przed Bogiem i przed ludźmi.

 

Pośród codzienności

Dzięki naszej trosce o modlitwę doświadczamy, że słowo Boże jest jak codzienny chleb. Pan Jezus przypomniał nam, że nie samym chlebem żyje człowiek... Zachowując wewnętrzne skupienie będące owocem naszej modlitwy, przekonujemy się, że słowo staje się pokarmem na każdy dzień, pośród naszych obowiązków, spraw do załatwienia, prac... Jezus urodził się pośród szarej codzienności w bardzo ubogich warunkach. On rozmawiał z ludźmi, którzy wykonywali proste zajęcia, np. gdy Jego pierwsi uczniowie łowili ryby. Bóg spotyka nas tam, gdzie jesteśmy. W bardzo różnych sytuacjach i okolicznościach jesteśmy zdolni do modlitwy, do rozmowy z naszym Panem. Nie trzeba odrywać naszego obcowania z Bogiem na modlitwie od tych pozornie małych spraw. Trzeba też pamiętać, że czasem powinniśmy opuścić wszystko, jak Jezus przed rozpoczęciem swej misji, by udać się na pustynię, by wyłącznie słuchać słowa (np. w czasie rekolekcji ignacjańskich). Codzienność ma być naszą drogą do świętości. Na tym polega duchowość „małej drogi” św. Teresy od Dzieciątka Jezus czy postawa św. Ignacego, by szukać Boga we wszystkich rzeczach.
 

 

Warto odwiedzić