Mogilno

12 paź 2012
Jan Gać
 

Ta jedna z najstarszych osad na pograniczu Wielkopolski i Kujaw – terenu, na którym kształtowało się państwo polskie, ma niezwykły zabytek: studnię z XI wieku na dziedzińcu klasztoru benedyktynów.

Okno mojej celi, zamienionej na wygodny i schludny pokoik hotelowy na poddaszu, wychodziło na podmiejskie jezioro, jedno z tych, które wchodzi w skład Pojezierza Kujawskiego. Otwarłem to okno, by zaciągnąć się wonią jeziora i aromatem dojrzewających zbóż. Była noc. Księżyc przeglądał się w wodzie, rzucając srebrną smugę na niczym nie zmarszczoną toń. Przesunął się czarny cień wędkarza bezszelestnie wiosłującego na swej łódce. Do zatrzymania się na noc w Mogilnie skłonił mnie widok daty umieszczonej na łuku bramy wjazdowej na klasztorne wzgórze – 1065 rok! A więc ta fundacja jest starsza od tynieckiej o ponad dziesięć lat! Posadowiony na skale z cudownym widokiem na Wisłę klasztor w Tyńcu ufundował Bolesław Śmiały dopiero po roku 1076.

Tu, w Mogilnie na Kujawach, dotykamy samych początków polskiej państwowości i pierwszych dekad chrześcijaństwa. XI stulecie wypełniło panowanie pięciu władców, w tym trzech koronowanych: Bolesława Chrobrego, Mieszka II i Bolesława Śmiałego. Nie znaczy to, że był to czas tryumfu; przeciwnie, był to okres wyjątkowo dla Polski trudny. Z takim uporem wyrąbywane mieczem przez Bolesława Chrobrego granice państwa, organizowanie administracji państwowej i kościelnej, wznoszenie pierwszych murowanych świątyń – cały ten wysiłek stanął przed widmem unicestwienia. Najpierw był bunt Bezpryma przeciwko Mieszkowi II, później nastąpił najazd z Czech Brzetysława i zagarnięcie szczątków św. Wojciecha, poniszczone zostały dopiero co wzniesione kościoły, wreszcie – w wyniku zamętu, rozprzężenia i upadku władzy książęcej – nieugruntowany jeszcze w chrześcijaństwie lud poderwał się przeciwko nowej wierze na rzecz powrotu do pogaństwa. Ale raz podjętego procesu chrystianizacji nie dało się już zatrzymać.

Do utwierdzania nowej wiary zawezwał benedyktynów z krajów zachodnich Bolesław Śmiały. Ten nieszczęsny król-wygnaniec, zanim targnął się na życie krakowskiego biskupa Stanisława, zdążył sprowadzić na przyjeziorne wzgórze w Mogilnie benedyktynów z Bawarii, najprawdopodobniej z ich macierzystego domu w Niederaltaich. Mnisi przywiedli z sobą własnych architektów, bo wzniesiony z ciosanego kamienia kościół zdradza południowoniemieckie założenie. Otrzymał wygląd miniaturowej bazyliki zakonnej z prezbiterium od strony wschodniej na planie kwadratu, zwieńczonej apsydą. Tam stał ołtarz, wokół którego w rzędach gromadzili się mnisi na śpiewanie oficjum. Od strony zachodniej, gdzie obecnie jest chór muzyczny, dostawiono kwadratową wieżę, zaopatrzoną w półkolistą arkadę otwartą na nawę środkową. Nad nią wspierała się na piętrze empora – balkon dla wiernych. Częściowo pod wieżą wzniesiono kryptę, która zachowała się w stanie prawie nienaruszonym – unikat w skali kraju. Przesklepiona krzyżowo dźwiga sklepienie na centralnym filarze i na przyściennych gurtach. Również pod prezbiterium znajduje się krypta.

Należy uświadomić sobie, iż oficjalne w państwie Polan przyjęcie chrztu w 966 roku przez Mieszka I i jego dwór nie oznaczało jeszcze tryumfalnego pochodu nowej wiary wśród słowiańskiego ludu. To był dopiero początek długiej i trudnej drogi. Jak we wszystkich innych krajach pogańskich chrystianizacja zbiegła się z procesem cywilizowania ludów barbarzyńskich, tak też było i u plemion polskich. Nie kto inny, lecz mnisi z krajów kultury łacińskiej, ochrzczonych kilkaset lat wcześniej przed słowiańskimi, przynosili na ziemię Słowian nie tylko światło wiary, ale i kulturę. Była to kultura wznoszenia kamiennych kościołów o wyszukanej architekturze, kultura uprawy roli, meliorowania nieużytków, organizowania życia społecznego na wyższym poziomie, higieny, dobrych obyczajów, wreszcie kultura intelektualna, polegająca na podłożeniu pod głoski alfabetu łacińskiego, co umożliwiło pisanie i czytanie, a z czasem wyłonienie się pisanego języka polskiego. Wprawdzie klasztor był instytucją odizolowaną od świata, ale nie był zamkniętą przed światem. Przeciwnie, działalność zewnętrzna mnichów, wpierw benedyktynów, a zaraz potem i cystersów, utwierdzała Polskę w przynależności do zachodniej kultury chrześcijańskiej. Do takich ośrodków kulturotwórczych należał klasztor w Mogilnie. Ale też w Tyńcu, na Łysej Górze, w Sieciechowie… i w tylu innych miejscach.

Wielki badacz średniowiecza Christopher Dawson już przed osiemdziesięcioma laty przestrzegał: Zeświecczałe społeczeństwo w sposób nieunikniony musi być nieprzychylne badaniu kultury chrześcijańskiej, ponieważ jego własny styl życia, jego przekonania oraz ideały są całkowicie odmienne.

 

Warto odwiedzić