Z duchowości Apostolstwa Modlitwy

02 cze 2011
ks. Wojciech Ziółek SJ, Prowincjał
 

Zawsze warto mieć świadomość, że tyle pomożemy innym, ile najpierw sami doświadczymy. Nie jesteśmy w Apostolstwie Modlitwy po to, by modlić się za innych, by oni się nawrócili i byli święci. To byłoby jedynie sumienne świadczenie innym pobożnych i modlitewnych usług, a tu nie chodzi o usługi, lecz o świadectwo. Jesteśmy w Apostolstwie Modlitwy po to, by modlić się za innych, ale nie z poczucia obowiązku, lecz dlatego, żeśmy najpierw sami doświadczyli nawrócenia i dotknięcia łaski. To jest najważniejsze. Bez tego nie ma ani apostolstwa, ani modlitwy. Bez osobistego doświadczenia nie ma chrześcijaństwa.

Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa jest kultem Serca otwartego, czyli zranionego. Miłość zawsze wiąże się ze zranieniem serca i nie bez przyczyny najprostszym jej wyobrażeniem jest serce przebite strzałą. Tylko tak można kochać i tylko tak można doświadczyć miłości. Nie wstydźmy się zatem tego, co rani nasze serca: naszych cierpień, naszych zdrad, naszych tęsknot i niespełnień, naszych grzechów i słabości. To wszystko boli i rani, ale raniąc, otwiera nasze serca na jeszcze większą tęsknotę. Mając zranione i rozdarte serca, tym bardziej tęsknimy za miłością, za dobrem, za Jezusem.

 

Warto odwiedzić