Panie Jezu z Mogiły

23 wrz 2015
Magdalena Urzędowska
 

W opactwie Cystersów w Nowej Hucie królujesz na krzyżu już tyle wieków. Pielgrzymi niestrudzenie przychodzą tutaj, by wypraszać łaski: zdrowia, pociechy w trudach życia, pytają Ciebie o wskazanie kierunku drogi, może nawet szepnięcie cichutko duszy do duszy rozwiązania zawikłanych spraw, wyjaśnienia tajemnicy dziejów.

Wędrują już tu tyle lat. Choć zmieniają się pory roku – co najbardziej uwidacznia się w przyklasztornym ogrodzie – nie zmieniają się troski, bolączki, nadzieje i radości ludu. Ile już osób śmierć przez swoje wrota przeprowadziła na drugi brzeg nieskończoności. One teraz też wraz z nami kontemplują cud boskiej miłości, bo poznały z tamtej strony wartość Twojej zbawczej ofiary.

Ty, chcąc, abyśmy mieli życie, i mieli je w obfitości, pozwoliłeś się fałszywie oskarżać, obić, opluć, znieważyć w najokrutniejszy sposób. Na końcu poddałeś katom posłusznie ręce i nogi, by dać się ukrzyżować; w ten sposób upodobniłeś się i zbliżyłeś do niewolników, najgorszych łotrów... O, jakże dziś jesteś bliski zbrodniarzom, alkoholikom, narkomanom, ludziom z marginesu, którzy zatracili swoją godność, stracili pracę, mieszkanie i wegetują na ławkach na plantach, w parku, ogródkach działkowych zimą... Dla nich oddałeś swoje życie. Aby ich obmyć, oczyścić, z Twoich ran, z przebitego włócznią rzymskiego setnika Twego boku, wypłynęła święta Krew i woda.

Panie Jezu, nie wystarczy spojrzeć na Ciebie, pożałować jak niewiasty spotkane przez Ciebie na krzyżowej drodze, ale trzeba pokochać Ciebie bez granic za Twoje wyniszczenie do końca i złożyć swój los w Twoje ręce przebite gwoździami. Zrozumiał to jeden z łotrów ponoszący karę za zbrodnie. Zrozumiało to po nim jeszcze wielu przez wieki na różnych kontynentach świata.

Wydawać by się mogło, Panie Jezu, że zło zatriumfowało i już nie możesz wędrować, błogosławić, uzdrawiać, rozmnażać chleba... Faryzeusze myśleli, że Ciebie pokonali i nie będziesz stanowił dla nich konkurencji ani wytykał ich wad, kłamstw, dwulicowości. Przechodzili obok krzyża, podnosili głowy i drwiąco się uśmiechając, wołali: Zejdź z krzyża, jeśli jesteś Synem Bożym, innych wybawił, a siebie nie może wybawić.

My znamy finał tej historii i wiemy, że właśnie na Golgocie dokonała się najważniejsza sprawa w dziejach ludów i narodów. Moce piekielne przegrały, knowania ich zostały zniweczone, śmierci stępiła się kosa i już nie ma panowania. Wieczne życie, które jest w Bogu, ją pokonało.

Panie Jezu, spoglądam na Ciebie wiszącego na krzyżu i uczę się od Ciebie, że królować wcale nie znaczy być bogatym, sławnym, zawsze mieć rację, być duszą towarzystwa, imponować inteligencją, sprytem pokonywać nieprzyjaciół... Królować – znaczy mieć współudział w dziele zbawienia świata, otworzyć się na słowo Boże, poddać się działaniu Ducha Świętego, aby w ten sposób budować lepszy świat tu na ziemi. A po zakończonej pielgrzymce śpiewać Bogu Jedynemu w Trójcy Przenajświętszej nieskończony hymn chwały, radości, dziękczynienia, w akordach tchnień swego jestestwa tak różnorodnego, a zarazem zgranego w chórze świętych i aniołów.

 

Warto odwiedzić