Modlitwa owocująca świętością

21 lis 2015
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (Kpł 11, 44). Jedynym źródłem świętości i pobożności jest Bóg po Trzykroć Święty. Czym jest świętość, możemy intuicyjnie doświadczyć, mówiąc jak św. Piotr: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny (Łk 5, 8).

A jednak świętość jest możliwa, jej programem są Jezusowe Błogosławieństwa. Każdy, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty – pisze Jan Apostoł (1 J 3, 3). Wszyscy przeczuwamy, czym jest świętość, gdy odkrywamy, że nasze życie jest darem. Otrzymane od Boga życie staje się zarazem powołaniem. Wiemy, że nasze istnienie jest zagrożone grzechem, chorobami, cierpieniem i śmiercią. Chodzi tu nie tylko o chorobę i śmierć fizyczną. Człowiek nawet zdrowy, bogaty i czujący się dobrze może być już „obumarły duchowo”. Gdy jest w niewoli nałogów i grzechów, zabija w sobie to co piękne i wartościowe. Świętość człowieka polega na tym, że w pełni żyje i przez to wielbi swego Stwórcę. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków! Amen (Ap 7, 12) – tak śpiewają święci w niebie. I my możemy dołączyć się do tego hymnu uwielbienia Boga.

Wstawiennictwo świętych

Świętość pomimo naszych słabości i niewierności jest możliwa! W jej osiągnięciu pomagają nam święci. To oni obiecywali nam swoje wstawiennictwo, byśmy nie ustali na Bożych drogach. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus zapewniała, że po swojej śmierci będzie wypraszać wiernym wiele łask, jeśli tylko podobnie jak ona wejdą na „małą drogę” całkowitego zaufania Bogu. Także w Dzienniczku św. Faustyny są fragmenty, w których ona pisała, że będzie działać dla dobra dusz także po swojej śmierci (Dzienniczek, 281). Na takim właśnie przekonaniu opiera się nasza pobożność względem świętych, niezawodnych pośredników na drodze do Boga. Dlatego warto modlić się np. za przyczyną św. Józefa o dobrą żonę czy męża, a kiedy zgubimy coś ważnego, wzywajmy pomocy św. Antoniego z Padwy.

Święci są często niewygodni, bo ich proroczy głos jest wyrzutem sumienia. Takimi byli w naszych czasach bł. ks. Jerzy Popiełuszko, bł. Matka Teresa z Kalkuty, św. Jan Paweł II, Sługa Boży Stefan kardynał Wyszyński i wielu innych „ukrytych świętych” – wiernych przyjaciół Boga, Kościoła i ludzi. Święci spieszą się kochać Boga i ludzi. Oni zrozumieli słowa Pana Jezusa: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął (Łk 12, 49). Oni dopełniają w sobie i w całym ludzie Bożym – Kościele tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

W listopadzie czcimy świętych, a więc tych, którzy w całym swoim życiu pragnęli naśladować Chrystusa i upodobnić się do Niego, i przez codzienne trudy i radości uwielbiać Boga. Oni dlatego są tak ważni dla Kościoła, bo budzą z duchowego uśpienia wszystkich ochrzczonych – uczniów Jezusa, zapraszając ich, by weszli na drogę ewangelicznej doskonałości. Przypominają nam również o nawróceniu serca. Święty Augustyn modlił się: Nie zakrywaj przede mną oblicza Twego; niechaj umrę, abym nie umarł, i mógł je oglądać. Za ciasny jest dom duszy mojej, byś do niego mógł wstąpić; rozszerz go! Grozi upadkiem; napraw go! Jest tam niejedno, co może razić oczy Twoje; wyznaję to i wiem o tym. Lecz któż go oczyści? A do kogóż innego, jak nie do Ciebie wołać będę (Wyznania, I, 5-6).

Tylko życie karmione modlitwą i zmierzające ku świętości ma sens. Życie ukierunkowane na Boga i czerpiące z Jego mądrości. To, co nie jest święte w życiu człowieka, zostanie zniszczone. Otwórzmy zatem nasze serca na działanie Boga, by On je uzdrowił. Im bardziej ludzie odchodzą od Pana, tym bardziej skrycie wołają o nowych świętych. Z nadzieją szukają sensu życia, wołają o Zbawiciela, którego wcześniej lekkomyślnie odrzucili.

Świętość na ludzką miarę

Świętość, do której jesteśmy powołani, nie jest ponad nasze siły. Bóg, stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo, wszczepił w nas pragnienie świętości. Mamy być do Niego podobni, jesteśmy przecież Jego dziećmi. Każdy z nas tęskni w głębi swojej duszy za wewnętrznym ładem i pokojem. Trzeba, byśmy pamiętali, że życie jest święte, gdy przeniknięte jest Bożą Obecnością, a więc nie zależy jedynie od naszego wysiłku. Bóg chce zamieszkać w naszych sercach i uczynić je świętymi. Naszą odpowiedzią winna być modlitwa uwielbienia i adoracja.

Święci nie boją się umierać, choć często sami doświadczyli gorzkiego smaku ludzkiego losu: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku (Ap 7, 14). Są błogosławieni, choć prześladowani, odrzucani i wyśmiewani. Ale ich radością jest zmartwychwstały Pan – Baranek, Odkupiciel. Oni są błogosławieni – szczęśliwi nawet wtedy, gdy przechodzą przez ucisk i strapienie, jak św. Maksymilian Maria Kolbe albo św. Teresa Benedykta od Krzyża, męczennicy Oświęcimia... Chodzili w Bożej Obecności, żyli w Duchu Świętym zaprzyjaźnieni z Panem Jezusem, jak św. Teresa z Avili. Święty Jan Paweł II, kanonizując tak wielu świętych podczas swego pontyfikatu, podpowiadał, że droga świętości jest drogą nadziei dla człowieka i dla całego świata.

Na początku niebieskiego orszaku świętych w niebie stoi Maryja. Ona przez swoje życie oddane Bogu uczy nas, że najpierw trzeba wsłuchać się w słowa Boga. A On mówi przez Jezusa i Ducha Świętego, który nas uświęca. Jesteśmy zaproszeni, by być ludźmi błogosławionymi, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości: Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków (Ap 7, 9).

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić