Kochać tak, jak chce Jezus

11 mar 2017
Ojciec Jerzy
 

Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Łk 6, 27-28

Dla człowieka wiary zadbać o siebie nie znaczy tylko pięknie przyoblec swoje ciało, ale przede wszystkim zatroszczyć się o swoją duszę. Święty Paweł zachęca: Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem (Kol 3, 12-13). Sztuka zdobywania tych cnót zasadza się nie na tym, co człowiek może otrzymać, ale na tym, co może dać. A dawać trzeba miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą (Łk 6, 38), czyli hojnie. Taki utrzęsiony dar jest możliwy tylko w miłości darmowej i bezgranicznej, posuniętej aż do granic heroiczności, ogarniającej nawet nieprzyjaciół. Taka miłość jest możliwa tylko tam, gdzie przyjmujemy Jezusa i gdzie uświadamiamy sobie, że to On nas pierwszy umiłował, oddając za nas życie, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5, 8).

Unikamy trudnych bliźnich, a to przecież oni najbardziej pomagają nam odkrywać prawdę o nas samych. Jeśli więc czyjaś postawa nas porusza, to świadczy, że dotyka jakiejś naszej słabości. Jest więc okazją, żeby to w sobie odkryć i naprawić. My jednak lgniemy raczej do ludzi, którzy nas chwalą, podziwiają, którzy są dla nas mili. No, ale wtedy tkwimy w iluzji, że z nami jest wszystko w porządku, że jesteśmy dobrzy i nic nie musimy zmieniać. A przecież wcale tak być nie musi.

Żeby poznać siebie, warto chcieć przyglądać się swoim uczuciom, które rodzą się w kontakcie z ludźmi, zarówno tymi przyjaznymi, jak i wrogimi. Uczucia są bowiem naszą wewnętrzną reakcją na to, czego doświadczamy w zetknięciu ze światem zewnętrznym. Tak długo więc, jak będziemy wartościować ludzi według naszej subiektywnej oceny i będziemy szukali tylko takich, którzy zagwarantują nam dobre samopoczucie, tak długo trwamy w iluzji i nie kochamy tak, jak tego oczekuje od nas Jezus. On nas uczy i wzywa, żeby nie odpowiadać na zło złem, ale błogosławieństwem i modlitwą: błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają (Łk 6, 28).

Kochać tak, jak chce Jezus, nie znaczy, że po równo, ale według ich potrzeb: im ktoś jest trudniejszy, tym bardziej miłości potrzebuje. I to jest ewangeliczna, czyli prawdziwa miara miłości.

 

Warto odwiedzić