Ain Karim

26 Maj 2017
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Taką nazwę nosi starożytna miejscowość, stanowiąca dziś część współczesnej Jerozolimy, ale kiedyś będąca niezależnym miastem, oddalonym od starożytnej Jerozolimy o ok. 8 kilometrów.

Nazwy tej nie znajdziemy nigdzie w Biblii, lecz najstarsza tradycja chrześcijańska wiąże ją z owym miastem w pokoleniu Judy, do którego po zwiastowaniu wybrała się i poszła Maryja, by pomóc swojej krewnej – Elżbiecie (Łk 1, 39). Jak wiemy z Ewangelii św. Łukasza, Elżbieta była niepłodna i poczęła swego syna – Jana Chrzciciela w swej starości. Gdy Maryja dowiedziała się o tym w czasie zwiastowania, natychmiast pośpieszyła jej z pomocą, nie bacząc na to, iż sama znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Była bowiem zaślubiona Józefowi, lecz jeszcze nie zamieszkali razem, a to znaczyło, że nie została dopełniona druga część ich małżeństwa i Dziecko, które poczęła, nie było dzieckiem Józefa. Za cudzołóstwo groziła kara śmierci przez ukamienowanie. Maryja nie myśli o sobie i swojej sytuacji, myśli o Elżbiecie, która potrzebuje pomocy, i biegnie do niej. Ufa Bogu, że On jest Opatrznością i o wszystko się zatroszczy. Jej wiara rozświetla wszelkie obawy. Dlatego też przy spotkaniu z Elżbietą słyszy słowa: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła.

Ain Karim oznacza po hebrajsku „źródło winnicy”. Według tradycji to właśnie przy źródle w winnicy spotykają się Maryja i Elżbieta. Elżbieta bowiem według starożytnego podania nie mieszkała wtedy w centrum miasteczka, gdzie z Zachariaszem mieli swój dom. Zachariasz jako kapłan i człowiek majętny posiadał to, co szczególnie cieszyło serce Izraelity tamtych czasów – winnicę. Ta zaś znajdowała się na przeciwległym wzgórzu od miasteczka. Elżbieta ukrywała się tam w domku przed wzrokiem ciekawskich, bo jej błogosławiony stan w podeszłym wieku był niemałą sensacją w małej mieścinie. To właśnie w owej winnicy przy źródle spotkały się Maryja i Elżbieta. I tam Elżbieta wygłosiła pochwałę wiary Maryi, a Maryja wyśpiewała swój wspaniały hymn Magnificat. Te chwile i to miejsce upamiętnia wybudowany kościół nawiedzenia, w którego dolnej części znajduje się grota nawiedzenia, a więc miejsce, gdzie czasowo przebywała Elżbieta i gdzie zapewne na jakiś czas zatrzymała się Maryja. Dziś kościół ten otoczony jest – wprawdzie nie krzewami winnymi, ale bujną roślinnością śródziemnomorską – swoistym znakiem życia. Przed nim znajduje się metaloplastyka przedstawiająca spotkanie Maryi z Elżbietą, a na murze okalającym plac i kościół widnieją różnobarwne tablice z tekstem maryjnego hymnu w różnych językach. Próżno szukałem tam języka polskiego, ale, owszem, znalazłem tablicę z naszym barwami narodowymi, a na niej tekst „Magnificat” w języku kaszubskim – rzecz sama w sobie piękna, bo pokazująca, że kult maryjny w Polsce zakorzeniony jest przede wszystkim w ludzie i stąd wynieśli go nasi wielcy rodacy… Nie przypadkiem też najpopularniejsza pieśń maryjna, którą śpiewamy w maju, nie odwołuje się w swych obrazach do wzniosłej teologii, choć przecież napisał ją wykształcony jezuita – ks. Karol Antoniewicz SJ – ale do umajonych łąk, zielonych dolin i cienistych gaików…

To jednak, co rozpoczęło się w winnicy, znajduje swe ukoronowanie w centrum Ain Karim, gdzie znajduje się sanktuarium Narodzenia św. Jana Chrzciciela. Niektóre pielgrzymki pomijają położony z boku i na wzgórzu, na które trzeba wejść pieszo, kościół Nawiedzenia (a szkoda) i kierują się do tronującego nad Ain Karim sanktuarium. Przed nim na murze okalającym plac – podobnie jak przy kościele Nawiedzenia – znajdują się tablice z hymnem, który w tym miejscu wygłosił ojciec Jana Chrzciciela – Zachariasz.

Jak wiemy z Ewangelii, Zachariasz stracił mowę, gdy nie uwierzył w zapowiedź anioła o poczęciu Jana Chrzciciela. Odzyskał ją jednak w dniu obrzezania swego syna, kiedy to posłuszny Bożemu wezwaniu napisał na tabliczce: Jan będzie mu na imię. To też samo w sobie jest wymowne: człowiek, który nie ufa Bogu i nie pełni Jego woli, staje się w najgłębszym sensie niemową, nie widzi i nie potrafi chwalić wielkich dzieł Boga, i to nawet wtedy, gdy dokonują się na jego oczach. Dopiero gdy zaczyna pełnić wolę Boga, otwierają mu się usta i śpiewa dziękczynny hymn.

Różnojęzyczne tablice z hymnem Zachariasza są większe niż tamte z Magnificat. Prezentują się bardziej oficjalnie i robią większe wrażenie. W końcu to hymn wyśpiewany przez kapłana sprawującego swe funkcje w świątyni jerozolimskiej, a nie przez skromną dzieweczkę z Nazaretu. Historia zbawienia jednak pokazuje, że Pan przychodzi przez skromnych i pokornych, a ci po ludzku wielcy są w najlepszym wypadku ramą, a bywa że i przeszkodą.

Sanktuarium Narodzenia św. Jana Chrzciciela zawiera miejsce jego narodzenia. Aby je nawiedzić, trzeba opuścić bogato zdobiony kościół górny i zejść dość długimi schodami w dół. A potem, by móc to miejsce ucałować – co czyni większość pielgrzymów – trzeba się nisko schylić, a prostując się, bardzo uważać, by nie uderzyć głową w znajdującą się na tym miejscem mensę ołtarzową. To duchowe niebezpieczeństwo wszystkich, którzy szybko sami chcą się wyprostować, zanim uczyni to w ich życiu Pan. Zawsze wtedy wychodzą poobijani…

Ain Karim to miejsce pokory i chwały, najpierw jednak pokory, bo jak pycha kroczy przed upadkiem, tak pokornym Pan się objawia i im właśnie daje łaskę.

 

Warto odwiedzić