Świątynia jerozolimska

17 lut 2019
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Historia świątyni jerozolimskiej rozpoczyna się w czasie panowania króla Dawida. To on zdobył Jerozolimę, sprowadził do niej Arkę Przymierza, zapoczątkował w Jerozolimie kult Boga Izraela, on pisał psalmy, które temu kultowi służyły, wreszcie to on też postanowił zbudować świątynię dla Pana. Bóg jednak polecił mu przez proroka Natana, aby tego nie robił, ale obiecał mu jednocześnie, że uczyni to jego bezpośredni potomek.

Początkowo Dawid nie mógł pojąć tego zakazu, ale z czasem Pan mu objawił, iż przelał zbyt wiele krwi, by być budowniczym świątyni w Jerozolimie, której nazwa oznacza „miasto pokoju”. Zakaz ten jednak nie przeszkodził królowi poczynić przygotowań do budowy świątyni. Najpierw zakupił i przygotował miejsce pod jej budowę. Było to miejsce wskazane przez Pana. Tam bowiem zatrzymał się anioł śmierci, który uśmiercał zarazą lud, karząc za grzech Dawida po tym, jak zliczył lud. Miejsce to należało do Jebusyty Arauny. Dawid zakupił je, zbudował tam ołtarz dla Pana i złożył ofiarę (por. 2 Sm 24, 16-25). To właśnie w tym miejscu stanął potem ołtarz świątyni jerozolimskiej (por. 2 Krn 3, 1).

Jak się okazuje, miejsce to miało swoją bardzo bogatą prehistorię, bo znajduje się na wzgórzu Moria, na którym wieki wcześniej Abraham składał ofiarę ze swego syna – Izaaka. Było więc ono uświęcone nie tylko poprzez obecność tego patriarchy, ale i przez najwyższy akt wiary, który w tej ofierze się wyraził. Abraham nazwał to miejsce wtedy „Pan widzi”, co można równie dobrze przetłumaczyć „Pan patrzy” albo nawet „Pan jest Opatrznością” (por. Rdz 22, 14). Nie przypadkiem też potem Salomon modlił się w dniu poświęcenia świątyni, aby w dzień i w nocy oczy Boga patrzyły na tę świątynię, którą zbudował (2 Krn 6, 20).

Dawid zgromadził materiały budowlane i zebrał odpowiednich rzemieślników, by ułatwić swojemu synowi budowę świątyni, a w swoim testamencie polecił mu ją budować (1Krn 22, 2-11). Nic więc dziwnego, że budowa zajęła Slalomowi tylko siedem lat. Centrum świątyni stanowiło Święte Świętych – przybytek, w którym przechowywana była Arka Przymierza. Wchodzić tam mógł jedynie arcykapłan, i to tylko raz w roku. Cały kult odbywał się na zewnątrz przybytku. Pismo Święte w wielu miejscach opisuje zachwycający wygląd i bogactwo świątyni jerozolimskiej. Kolejni królowie odnawiali ją i upiększali, i choć wszystko to czynione było dla Boga i ze względu na Niego, z czasem stawało się wartością samą w sobie. Rozwinął się nawet niemal bałwochwalczy kult samej świątyni. Bóg wołał  przez proroka Jeremiasza: Nie ufajcie słowom kłamliwym głoszącym: „Świątynia Pana, świątynia Pana, świątynia Pana! i wzywał Izraela do nawrócenia (por. Jr 7, 4-8). Ten sam prorok zapowiadał zniszczenie świątyni, jeśli Izrael się nie nawróci (Jr 26, 1-9). Tak się też stało. W 587 roku przed Chrystusem świątynia została zniszczona przez wojska babilońskiego króla Nabuchodonozora. Zaginęła także Arka Przymierza, którą – jak zaświadcza 2 Księga Machabejska - prorok Jeremiasz wyniósł z Jerozolimy i ukrył w pieczarze na górze Nebo. Nikt jej jednak potem już nie odnalazł (por. 2 Mch 2, 4-5).

Po powrocie z niewoli babilońskiej w roku 537 przed Chrystusem Izraelici odbudowali świątynię, ale była ona już znacznie skromniejsza od świątyni Salomona i – co najważniejsze – nie było już w niej Arki Przymierza. Święte Świętych było puste… Ta pustka miała też swoje znaczenie. Izrael nie miał już Arki Przymierza, nie miał własnego króla, ciągle był pod panowaniem obcych. Natomiast od czasów wygnania babilońskiego pustkę tę wypełniał głos proroków zapowiadających przyjście Mesjasza.

Na krótko przed narodzeniem Jezusa król Herod Wielki, który nie był Izraelitą, a  panował nad Izraelem z nadania Rzymian, chcąc się przypodobać swoim poddanym, odnowił chylącą się ku upadkowi świątynię i znacznie ją rozbudował. Stała się ona na powrót jedną z najpiękniejszych budowli starożytnego Bliskiego Wschodu i chlubą Izraela. Wiemy z Ewangelii, że i uczniowie Jezusa zachwycali się jej splendorem.

Do tej to świątyni został przyniesiony Jezus jako dziecko w 40. dniu po urodzeniu. Do niej też pielgrzymował po raz pierwszy, mając 12 lat i tam pozostał, nie zważając na to, że sprawi ból swoim rodzicom, którzy szukali go przez trzy dni. Zapewne też odczuł tam w sposób wyjątkowo mocny to spojrzenie Boga Ojca, które na tym miejscu spoczywało od czasu Abrahama i o które prosił Salomon, by nigdy nie ustawało. Potem już w czasie publicznej działalności Jezus bardzo często bywał w świątyni i głosił tam naukę. A widząc, że w świątyni znów zagnieździła się fałszywa pobożność związana z robieniem interesów na kulcie Boga, wypędził ze świątyni przekupniów, narażając się arcykapłanom. Na pytanie zaś, jakim prawem to czyni, odpowiedział tajemniczo: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Ewangelista Jan zaznacza, że Jezus mówił o świątyni swego ciała (por. J 2, 13-21). Gdy Jezus umierał na krzyżu, zasłona świątyni, a ściśle rzecz biorąc, zasłona Świętego Świętych, rozdarła się na połowy. Prawdziwą świątynią stało się Ciało Jezusa ofiarowane za grzechy ludzi, dokonała się pełna i ostateczna ofiara. To był duchowy kres świątyni jerozolimskiej. Jej koniec fizyczny – zapowiedziany zresztą przez Pana – przyszedł około 40 lat później, kiedy to w roku 70 po Chrystusie Rzymianie zdobyli Jerozolimę i zburzyli miasto wraz ze świątynią. Nigdy potem nie została ona już odbudowana.

Do dziś pozostał po niej tylko „mur płaczu”, który nie jest nawet murem dawnej świątyni, lecz murem oporowym, mającym zabezpieczać wzgórze świątynne przed osuwaniem się. To najświętsze miejsce współczesnego judaizmu, i przed tym murem modlą się dzisiejsi Izraelici. Wielu z nich prosi o odbudowę świątyni. Rzecz jednak wydaje się niemożliwa, gdyż na wzgórzu świątynnym muzułmańscy zdobywcy wybudowali dwa meczety: meczet Al Aksa i meczet Omara, zwany też meczetem skały. To z tej skały według wierzeń muzułmanów Mahomet miał wznieść się do nieba. Jest to trzecie po Mekce i Medynie najświętsze miejsce muzułmanów.

Tak więc wzgórze świątynne jest miejscem nieustannej modlitwy – dniem i nocą. Ale jest też miejscem nieustannego napięcia pomiędzy judaizmem a islamem. Dla nas, chrześcijan, to również miejsce bardzo ważne i święte, jako świadek historii zbawienia oraz modlitwy najważniejszych osób Nowego Testamentu - Najświętszej Maryi Panny, św. Józefa, Pana Jezusa i wszystkich Apostołów. To także jedno z pierwszych miejsc głoszenia Ewangelii i dokonywania cudów. Jednakże jedyną i prawdziwą świątynią jest dla nas nasz Pan, który przez swą eucharystyczną obecność uświęca nasze miejsca kultu, czyniąc je świątyniami; od najwspanialszych bazylik poczynając, przez skromne wiejskie kościółki, aż po nasze słabe ciała, kiedy Go przyjmujemy.

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Biel SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
Papież Franciszek
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ

Warto odwiedzić