Dlaczego szukamy Jezusa? - 1 VIII 2021

31 lip 2021
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

18. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Jana 6, 24-35

W relacjach międzyosobowych, czy to między człowiekiem a Bogiem, czy też między ludźmi, niesamowicie ważne są motywacje. To one decydują o ich jakości. Dlaczego szukam kontaktu z innymi? Dlaczego szukam kontaktu z Bogiem? Dlaczego się modlę? W Ewangelii przeznaczonej na tę niedzielę widzimy, że ludzie szukają Jezusa. Co więcej, zadają sobie bardzo wiele trudu, aby Go odnaleźć. Wydaje się, że powinno się ich za to pochwalić. Tymczasem Pan Jezus wcale nie jest zadowolony z ich postawy. Nie szukają Go bowiem dla Niego samego, dla tego, kim On jest, lecz dla swojej korzyści i wygody.

Dzień wcześniej Jezus rozmnożył chleb i nakarmił około pięciu tysięcy mężczyzn. Gdy ci się zorientowali, co się stało, postanowili Go porwać i obwołać królem. Wtedy Jezus usunął się na górę, aby się modlić, nocą przeszedł po wodach przez jezioro i dołączył do swoich uczniów, płynących na drugą stronę, dając im jeszcze dodatkowe świadectwo swej mocy. Gdy szukający Go ludzie wreszcie Go odnaleźli, zaczęli Go wypytywać, jak tam przybył, bo widzieli, że nie wsiadł do łodzi ze swymi uczniami. A Jezus nie tylko nie daje im na to odpowiedzi i nie ujawnia swej mocy, ale czyni im wyrzuty: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Innymi słowy: Chcecie, żebym był waszym królem, ale takim, który zadba o wasze żołądki i inne potrzeby doczesne. Owszem, Pan Bóg troszczy się te potrzeby człowieka, jak tego mamy liczne dowody w Starym i Nowym Testamencie. Rozmnożenie chleba przez Jezusa dla głodnych rzesz jest tego najdobitniejszym znakiem. Zapewne i wielu z nas, a może i każdy, ma dowody na to, jak Pan Bóg troszczy się o nasze potrzeby, jak wysłuchał naszych modlitw w różnych doczesnych sprawach, a może nawet mamy doświadczenie cudu, który dla nas uczynił. Jednakże nie o zaspokajanie naszych potrzeb doczesnych chodzi Panu Bogu przede wszystkim. Owe wysłuchane modlitwy, zaspokojone potrzeby, uzdrowienia i inne podobne dzieła to znaki Bożej troski i miłości, która sięga o wiele, wiele dalej.

Nasza ojczyzna jest w niebie – pisze św. Paweł Apostoł (Flp 3, 20). Tam jest nasz cel i tam chce nas mieć Pan Bóg. Dlatego jest tak ważne, abyśmy uczyli się czytać znaki, które Pan Bóg daje nam w doczesności i które wskazują na wieczność. Jeżeli pozostajemy tylko w kręgu naszych potrzeb doczesnych, skazujemy się na los nierozumnych zwierząt, jak to czytamy w Psalmie 49: Człowiek żyjący bezmyślnie w dostatku równy jest bydlętom, które giną (Ps 49, 21). Pan Jezus poucza swoich słuchaczy i nas: Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy. Wszystkie bowiem dobra doczesne, które, owszem, są darem Pana Boga i znakiem Jego miłości, stracimy wcześniej czy później. Ci, których Pan Jezus nakarmił rozmnożonym chlebem, później znów doświadczyli pustego żołądka; tych, których uzdrowił, też później dotknęła choroba; a i te osoby, które wskrzesił z martwych (córka Jaira, młodzieniec z Nain i Łazarz), także nie żyją już wśród nas. Jezusowi chodzi o inny pokarm, o inne zdrowie, o inne życie… takie, które trwają na wieki. I te nam pragnie dać. Cuda fizyczne – cudowne nakarmienia, uzdrowienia, wskrzeszenia – są po to, aby dokonał się w nas cud zupełnie innej natury, aby w nas zamieszkała Miłość Boża - Bóg sam, abyśmy stali się uczestnikami Jego natury i Jego szczęścia na wieki.

 

Warto odwiedzić