Kiedy w upalny dzień lipcowy zajrzałam do schowanej w podwórcu księgarni Wydawnictwa WAM, nie byłam w najlepszym nastroju. Kilka dni wcześniej straciłam pracę i na pewno nie było mnie stać na zakup tak luksusowego artykułu, jak książka. Ale należę do pokolenia ludzi ceniących słowo pisane, i to w formie jak najbardziej namacalnej – pachnącej farbą drukarską na mięsistej fakturze papieru, zachwycającej często okładką książki.