Po raz pierwszy ujrzałam miasto o świcie parę lat temu. Jechałam do okulisty z mamą, było bardzo wcześnie rano, ale wówczas – czy to z przejęcia, czy też dlatego, że byłam młodsza i nie obserwowałam tak dokładnie otoczenia – z całej wyprawy zapamiętałam zaledwie tłok w autobusie oraz wschód słońca na tle wysokich, fabrycznych kominów.