Jezus Bogiem i kapitanem mojej łodzi - 20 VI 2021

21 cze 2021
ks. Stanisław Groń SJ
 

12. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Marka 4, 35-41

Ewangelia o uciszeniu burzy na jeziorze Genezaret zawiera ważne przesłanie, że Jezus zawsze odpowiada proszącym Go i jest stale przy nich, nawet jeśli komuś wydaje się, że On o nas zapomniał lub że zasnął, czy też, że Go w ogóle nie obchodzą nasze problemy. Łódź z przerażonymi Apostołami w niej podczas gwałtownej burzy na jeziorze, miotana falami, jest obrazem naszej małej łodzi życia, a także wielkiej łodzi Chrystusowego Kościoła. Chwilowa cisza, spokój mogą być pozorne. Burza może nadejść gwałtownie, a ludzie przeprawiający się wraz nami na drugi brzeg w innych łodziach nie pomogą nam, chociaż będą płynąć blisko nas, bo wszystko wśród fal wzburzonych wód jest przerażające i groźne.

Apostołowie dziwili się, jak Jezus może spać spokojnie w tyle łodzi na wezgłowiu przy tak gwałtownym wietrze, i to w czasie, gdy im grozi śmiertelne niebezpieczeństwo; łódź bowiem prawie że się zanurzała. Pewnie przed ich oczami stanęła bliska groza śmierci w toni wzburzonych wód. Apostołom wydawało się, że fale uderzające w łódź rybacką rozbiją ją, zatopią i że zatoną wszyscy znajdujący się w niej, bowiem woda napełniała ją prawie po brzegi. Zdumiewa bezsilność i niepodjęcie przez nich żadnego wysiłku ratowania siebie i łodzi. Zbudzili natomiast Jezusa. Nie pojmowali, że Jego spokojny sen ma być dla nich lekcją ufności wobec Boga.

Groziły im w czasie tej podróży dwa niebezpieczeństwa: z zewnątrz i od wewnątrz. Niebezpieczeństwem zewnętrznym były wysokie fale miotające łodzią. Ale istniało jeszcze groźniejsze niebezpieczeństwo, które pochodziło od wewnątrz nich samych, a było to poczucie słabości wobec zda się beznadziejnej sytuacji zagrożenia życia.

My czasami także możemy odczuwać wielkie zmęczenie i znużenie ciągłą pracą nad sobą, licznymi nieudanymi próbami powstawania ze słabości i może się zdarzyć, że zasypiamy wyczerpani bezowocnym wysiłkiem. Nasze życie może być też przyrównane do łodzi, do której zabieramy Jezusa, a On potrafi uciszyć, uspokoić to, co jest wzburzone w nas i na zewnątrz nas. A sprawa dotyczy nie tylko żywiołów szalejących na jeziorze, ale także miotających nami losów    życiowych. W takich okolicznościach powinniśmy przypominać sobie, że z nami jest Jezus, który objawia nam swoją Boską moc.

My także jako wspólnota – Kościół Chrystusowy – jesteśmy łodzią miotaną falami, która mimo licznych i piętrzących się trudności – wzburzonych fal nie zatonie wraz z nami. Łódź w czasie burzy jest także obrazem naszego osobistego życia, na które nacierają różne fale z zewnątrz, a do tego dołączają się burze wewnątrz nas. Zniechęcają nas one do podejmowania wysiłków, by przeciwstawić się falom zmysłowości, wichrom gniewu, pychy i kłamstwa. Pamiętajmy, że Bóg nigdy nie usuwa się z naszego życia i nie przestaje okazywać nam pomocy. W sytuacji niebezpieczeństwa nie możemy pozwolić, aby zawładnął nami strach. Jezus jest i zawsze będzie z nami w naszej łodzi życia, tak samo jak był w łodzi wraz z Apostołami i jak jest obecny w tej łodzi, której na imię Kościół – wspólnota święta, a zarazem grzeszna. On czuwa także wtedy, kiedy wydaje się nam, że śpi    i gdy odczuwamy swoją bezsilność. Jezus potrafi uciszyć wszelkie burze, gdy tylko Go o to poprosimy i gdy oddamy Mu ster naszej łodzi. Niech On będzie jej kapitanem.

Dzisiaj łódź Kościoła też jest rozkołysana, ale mamy nadzieję, że Jezus, który jest zawsze z nami, uciszy burze i przywróci nam pokój i radość.

 

Warto odwiedzić