Nasza nadzieja w Sercu Jezusa

11 lip 2021
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Bóg jest zawsze pierwszy w okazywaniu miłości człowiekowi. Dramat człowieka polega na tym, że obdarzony przez Boga wolnością, zamiast wybierać dobro, czasami podąża za złem. Dobrą Nowiną dla nas jest prawda, że Bóg okazuje nam swoje miłosierdzie i ratuje nas z naszego zagubienia, przywracając nadzieję.

W każdym z nas możemy odkryć pragnienie, by w sposób pełny i szczęśliwy przeżywać swoje życie. Bardzo trafnie pragnienie to opisał św. Augustyn: Jakże wielki jesteś, Panie. Jakże godzien, by Cię sławić. Wspaniała Twoja moc. Mądrości Twojej nikt nie zmierzy. Pragnie Cię sławić człowiek, cząsteczka tego, co stworzyłeś. On dźwiga swą śmiertelną dolę, świadectwo grzechu, znak wyraźny, że pysznym się sprzeciwiasz, Boże. A jednak sławić Ciebie pragnie ta cząstka świata, któryś stworzył. Ty sprawiasz sam, że sławić Cię jest błogo. Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.

Tak rozpoczyna św. Augustyn Wyznania, książkę, która przez kolejne stulecia przynosiła i nadal przynosi wiele dobrych owoców, nawróceń przyszłych wielkich świętych, jak choćby św. Teresy z Avila, która po przeczytaniu tego dzieła zapragnęła gruntownie odnowić swoje życie duchowe. Biskup Hippony wyraził w niej najgłębszą prawdę o człowieku: jest on pragnieniem Boga.

Benedykt XVI podczas środowej katechezy w dniu 7 listopada 2012 roku powiedział: dynamizm pragnienia jest zawsze otwarty na odkupienie. Nawet wtedy, gdy skieruje się na ścieżki upadku moralnego, gdy dąży do sztucznych rajów i zdaje się tracić zdolność do tęsknoty za prawdziwym dobrem. Nawet w otchłani grzechu nie gaśnie w człowieku owa iskierka, która pozwala mu rozpoznać prawdziwe dobro, zasmakować go, aby w ten sposób rozpocząć drogę wyjścia, na której Bóg, obdarzając łaską, nigdy nie odmówi swej pomocy. Zresztą wszyscy potrzebujemy przejścia drogi oczyszczenia i uzdrowienia pragnień. Jesteśmy pielgrzymami do ojczyzny niebieskiej, ku temu pełnemu dobru, którego nic nie może nam już wyrwać. Nie chodzi więc o stłumienie pragnienia, które jest w ludzkim sercu, lecz o jego wyzwolenie, aby mogło osiągnąć swą prawdziwą wielkość. Kiedy w pragnieniu otwiera się okno ku Bogu, jest to już znakiem obecności w duszy wiary, wiary, która jest Bożą łaską. Święty Augustyn stwierdzał: „Bóg przez oddalenie powiększa tęsknotę, a przez tęsknotę serce, czyniąc je przez to zdolnym do przyjęcia”.

Nadzieja chrześcijańska w encyklikach Benedykta XVI

Liczne ślady nadziei ofiarowanej światu przez Boga możemy odnaleźć na wielu kartach Pisma Świętego. Benedykt XVI w encyklice Spe salvi zwrócił uwagę, że nadzieja jest czymś obiektywnym, rzeczywistym. Jest substancją, to znaczy fundamentem, podstawą, na której człowiek wierzący opiera całe swoje życie (por. Spe salvi, 7). A zatem chrześcijańska nadzieja nie jest tylko subiektywnym i przelotnym uczuciem, lecz stałą łaską. Jest nade wszystko darem Boga, owocem działania Jego dobroci względem człowieka. Nadzieja jest też cudownym odkryciem, że nawet gdyby spotkały człowieka wielkie trudy i przeciwności, to mimo wszystko i wbrew wszelkiej po ludzku tylko pojętej nadziei, będzie on ufał Bogu. On go poprowadzi tak, by nie zwątpił nigdy w Jego pomoc. Człowiek obdarzony łaską nadziei będzie zawsze pamiętał, że Bóg kocha go i nigdy o nim nie zapomni. Zawsze jest możliwe, by nadzieja człowieka spotkała się z nadzieją Boga wobec człowieka. Prawdziwym pasterzem jest Ten, który zna także drogę, która wiedzie przez dolinę śmierci; Ten, który nawet na drodze całkowitej samotności, na której nikt nie może mi towarzyszyć, idzie ze mną i prowadzi mnie, abym ją pokonał. On sam przeszedł tę drogę, zszedł do królestwa śmierci, a zwyciężywszy śmierć, powrócił stamtąd, aby teraz towarzyszyć nam i by dać nam pewność, że można tę drogę odnaleźć (Spe salvi, 6).

W encyklice Spe salvi Benedykt XVI opowiada o niewolnicy pochodzącej z Sudanu, św. Józefinie Bakhicie, która będąc dzieckiem, pod koniec XIX wieku została sprzedana bogatej włoskiej rodzinie. Dzięki dobroci swoich nowych panów, doświadczyła miłosierdzia i dobroci Pana wszystkich panów, Jezusa Chrystusa. Papież tak opisuje jej duchowe odkrycie: Teraz miała „nadzieję” – już nie nikłą nadzieję na znalezienie panów mniej okrutnych, ale wielką nadzieję: jestem do końca kochana i cokolwiek się zdarzy, jestem oczekiwana przez tę Miłość. A zatem moje życie jest dobre. Przez poznanie tej nadziei została „odkupiona”, nie czuła się już niewolnicą, ale wolną córką Boga (Spe salvi, 3). Poprosiła o chrzest, a następnie odkryła swoje zakonne powołanie. Zdaniem papieża jedynie atmosfera żywej wiary i szczerej miłości stwarza klimat dla otwarcia się na bogactwo chrześcijańskiej wiary. Na tym również polega odkrycie chrześcijańskiej nowości. Dynamizm nadziei prowadzi nas do doświadczenia wiary i miłości. Ani nauka, ani technika nie dają odkupienia człowiekowi, lecz miłość (zob. Spe salvi, 26). Ludzka miłość potrzebuje oczyszczenia, które dokonuje się wtedy, gdy człowiek przyjmuje miłość Serca Jezusa.

Jak zauważa Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est: Kto chce dawać miłość, sam musi ją otrzymać w darze. Oczywiście, człowiek może — jak mówi nam Chrystus — stać się źródłem, z którego wypływają rzeki żywej wody (por. J 7,37-38). Lecz, aby stać się takim źródłem, sam musi pić wciąż na nowo z tego pierwszego, oryginalnego źródła, którym jest Jezus Chrystus, z którego przebitego serca wypływa miłość samego Boga (por. J 19, 34) (n. 7).

O Sercu Jezusa pisze dalej Benedykt XVI w numerze 12 encykliki Deus caritas est:

Prawdziwą nowością Nowego Testamentu nie są nowe idee, lecz sama postać Chrystusa, który ucieleśnia pojęcia — niesłychany, niebywały realizm. Już w Starym Testamencie nowość biblijna nie polega po prostu na abstrakcyjnych pojęciach, lecz nieprzewidywalnym i w pewnym sensie niebywałym działaniu Boga. To Boże działanie przybiera teraz dramatyczną formę poprzez fakt, że w Jezusie Chrystusie sam Bóg poszukuje „zaginionej owcy”, ludzkości cierpiącej i zagubionej. Gdy Jezus w swoich przypowieściach mówi o pasterzu, który szuka zaginionej owcy, o kobiecie poszukującej drachmy, o ojcu, który wychodzi na spotkanie marnotrawnego syna i bierze go w ramiona, wówczas wszystko to nie sprowadza się tylko do słów, lecz stanowi wyjaśnienie Jego działania i bycia. W Jego śmierci na krzyżu dokonuje się owo zwrócenie się Boga przeciwko samemu sobie, poprzez które On ofiarowuje siebie, aby podnieść człowieka i go zbawić — jest to miłość w swej najbardziej radykalnej formie. Spojrzenie skierowane na przebity bok Chrystusa, o którym mówi św. Jan (por. 19, 37), zawiera to, co było punktem wyjścia tej Encykliki: „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8). To tu może być kontemplowana ta prawda. Wychodząc od tego można definiować, czym jest miłość. Poczynając od tego spojrzenia, chrześcijanin znajduje drogę swego życia i swojej miłości (n.12).

 

Warto odwiedzić