W konkretnym czasie - 5 XII 2021

05 gru 2021
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

2. Niedziela Adwentu;
Ewangelia według św. Łukasza 3, 1-6

Chrześcijaństwo jest religią historii i relacji, a nie teorii i wartości. Jest religią historii, bo tu na ziemi jesteśmy zanurzeni w czasie, a mijający czas to nasza historia, Bóg zaś w tym czasie, czyli naszej historii się objawia. Choć sam jest poza czasem, dla nas staje się Bogiem historii. Chrześcijaństwo jest religią relacji, bo jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, a Bóg jest wspólnotą Trzech Osób trwających w odwiecznej relacji Miłości. Teorie i wartości chrześcijańskie to abstrakcje, które nikogo nie żywią, a służą raczej za przedmiot sporów czy dyskusji pomiędzy intelektualistami. Owszem i one mają swe znaczenie, bo chronią nas przed błędami w myśleniu o Panu Bogu, ale to, co dla nas najważniejsze, co nasyca duszę, to fakty historyczne i relacje osobowe.

W dzisiejszej Ewangelii mowa jest o faktach i datach historycznych i o osobach tworzących tę historię. Może te historyczne dane dotyczące ówczesnych władców i ich wzajemnych powiązań mało nas dziś interesują, ale jedno jest w tym ważne: to, co Bóg czyni, zawsze dokonuje się w konkretnym czasie i to Jego działanie dokonuje się przez konkretne osoby i dla konkretnych osób. Dziś tym osobami jesteśmy my, z całym konkretem naszego życia, w konkretnej sytuacji politycznej i społecznej, w której się znajdujemy, w konkrecie naszych relacji rodzinnych i wspólnotowych, z naszymi konkretnymi radościami i smutkami.

Większość z nas – a może wszyscy – uważamy być może, że ten świat jest źle urządzony… Tyle że wtedy też tak było, a może nawet gorzej. Cesarz Tyberiusz nie był idealnym cesarzem, co więcej, można było mieć do niego zastrzeżenia i co do prowadzonej przez niego polityki, jak też i jego życia moralnego. O Poncjuszu Piłacie każdy z nas ma chyba wyrobioną własną, niepochlebną opinię. Także Herod i jego brat Filip nie byli godni pochwał. Pamiętamy, że Herod wziął za żonę Herodiadę, żonę swego brata – Filipa, a więc nie tylko kłótnia między braćmi, ale jeszcze cudzołóstwo w rodzinie. A najwyżsi kapłani Annasz i Kajfasz nabyli sobie te funkcje przez przekupstwo u Rzymian. Izrael zaś jako całość był pod pogańską, rzymską okupacją, a Rzymianie używając kolaborantów – celników, łupili lud podatkami. W takiej to sytuacji Bóg kieruje swoje słowo do Jana Chrzciciela, a Jan do ludu. To Boże słowo, które jest wezwaniem do nawrócenia, trafia na bardzo trudną sytuację. Jedni to słowo przyjmują, inni odrzucają, i to tak bardzo, że w końcu Jan zapłaci głową za pełnienie swojej misji.

 I my mamy takich Janów Chrzcicieli, którzy w naszych trudnych czasach zamętu wzywają nas do nawrócenia. Jak ich traktujemy?  A może jest i tak, że to nam Pan wyznacza misję Jana Chrzciciela, a my nie chcemy o tym nawet myśleć, bo czujemy, z jakim to wiąże się ryzykiem. Bo i dziś układy polityczne, społeczne, a także kościelne nie różnią się aż tak bardzo od tamtych. Owszem, dziś nikt – przynajmniej w naszym kraju – nie ryzykuje dosłownie głową za wzywanie do nawrócenia, ale już w przenośni jak najbardziej. Ten adwent i Boże słowo wzywa nas do nawrócenia, ale częścią tegoż nawrócenia jest i to, że sami ufając Bogu, przezwyciężymy nasze lęki i podejmiemy w tej mierze, w jakie jest nam to dane, misję Jana Chrzciciela – wzywania braci i sióstr do nawrócenia, aby gdy przyjdzie ten czas, i oni mogli ujrzeć zbawienie Boże.

 

Warto odwiedzić