Mistrz lamentacji

24 sie 2022
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Moje oczy łzy wylewają bezustannie dniem i nocą, bo wielki upadek dosięgnie Dziewicę, Córę mojego ludu, klęska przeogromna. Gdy wyjdę na pole - oto mieczem zabici! Jeśli pójdę do miasta - oto męki głodu! Nawet prorok i kapłan niczego nie rozumiejąc, błąkają się po kraju. Jr 14, 17-18

W niektórych miejscach pracy czy pomieszczeniach wspólnych spotkań zobaczyć można czasem tabliczki z napisem: Zakaz narzekania. Zwykle ma on charakter żartobliwy, ale wyraża też nastawienie wielu. Nie przepada się za ludźmi narzekającymi. Tymczasem narzekanie czy lament jest integralną częścią naszego życia i nie tylko nie należy go zakazywać, ale wręcz przeciwnie – uczyć. Jest bowiem dobry i zły lament, tak jak jest dobry i zły smutek, którego przecież lament jest wyrazem. Pisze o tym św. Paweł: Smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniu, którego się potem nie żałuje, smutek zaś tego świata sprawia śmierć (2 Kor 7, 10). Jaki jest ten zły smutek i lament, który św. Paweł określa mianem „tego świata”? To smutek i lament, który jest owocem grzechu w jego najgłębszym znaczeniu, a więc przeżywany jest w oderwaniu od Boga, najczęściej w samotności i beznadziei. Jeśli szuka on pociechy, to takiej, która pochodzi od ludzi tak samo bezsilnych jak i osoba doświadczająca tegoż smutku. Od tego rodzaju smutnych i lamentujących ludzi stroni się, bo obnażają oni naszą własną bezsilność wobec ich, ale i potencjalnie naszych problemów i zarażają nas swoim złym smutkiem. To reakcja instynktowna, bo wyczuwamy, że – jak pisze Apostoł – smutek ten jest niszczący i prowadzi do śmierci w różnych jej postaciach, niekiedy wręcz do śmierci samobójczej. Przyczyny i naturę tego światowego smutku bardzo wnikliwie przeanalizowali już w starożytności pogańscy filozofowie, szczególnie stoicy. Smutek ten jest według nich jedną z namiętności (gr. pathe), które opanowują człowieka i jego umysł i niszczą go. Jest tych głównych namiętności cztery: przyjemność, pożądliwość, lęk i smutek właśnie. Wszystko ich zdaniem rozpoczyna się od postawienia w centrum przyjemności, która potem roznieca pożądliwość, a więc gonitwę za przyjemnościami, jakby to one były źródłem szczęścia i sensem życia. Z czasem pojawia się lęk, że z różnych przyczyn nie da się owych przyjemności niby to zapewniających szczęście osiągnąć, albo też że ich zabraknie. Tak też się faktycznie dzieje i tu pojawia się smutek, ten zły światowy smutek, który wiedzie do śmierci. Choć stoicy proponowali jako lekarstwo na namiętności słynny stoicki spokój, wynikający z przesłanek czysto rozumowych, jednak to oni właśnie jako pierwsi wymyślili i uargumentowali eutanazję – dobrą śmierć, a raczej dobre samobójstwo. Oczywiście, uzasadniali to filozoficznie, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że towarzyszył temu właśnie ów głęboki smutek tego świata i poczucie, że dalsze życie nie ma już sensu. Ponieważ ta doktryna filozoficzna miała wielu wyznawców za czasów św. Pawła, nie można wykluczyć, że Apostoł pisząc, iż smutek tego świata prowadzi do śmierci, i to miał na myśli. Ten sam zresztą smutek stoi i dziś za propagowaniem eutanazji.

Jest jednak zdaniem Apostoła i dobry smutek oraz lament, to Boży smutek, który prowadzi do nawrócenia. I to jest smutek i lament, którego trzeba się uczyć, co więcej, którego uczy nas Bóg sam, przede wszystkim poprzez proroka Jeremiasza. Jeremiasz dany jest Izraelowi nie tylko po to, aby poprzez proroctwa uchronić go przed klęską i niewolą. Okazuje się bowiem, że zadanie  to było niewykonalne. Drugim nie mniej ważnym, a może nawet ważniejszym zadaniem proroka było i jest to, aby nauczyć Izraela, a także i nas właściwego obchodzenia się z klęską. Jeremiasz staje się mistrzem dobrego, Bożego smutku i lamentu. Zarówno jego Księga, z której zaczerpnięty jest początkowy cytat, a zwłaszcza następująca po niej Księga Lamentacji jest szkołą Bożego smutku i lamentu. Czasami aż dziw bierze, że teksty te są Słowem Bożym, bo wydają się tylko ludzką skargą bliską rozpaczy. Bardzo ważne jest tu słowo „bliską”, bo też nigdy skarga ta czy lament nie przekracza owej niebezpiecznej granicy rozpaczy i zwątpienia. Prorok wyczuwa ją niezawodnie swoją duchową intuicją. A jest nią  utrata nadziei i ufności do Boga. Owszem, skarży się: przepadła moja moc i ufność moja do Pana, ale zaraz jakby się budzi ze złego snu i zaprzeczając swym negatywnym uczuciom, woła: Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła. Odnawia się ona co rano: ogromna Twa wierność (Lm 3, 18.22-23). Jednakże nie tylko nadzieja i ufność do Pana są tu ważne, co więcej, decydujące. Człowiek bowiem sam z siebie ich nie wykrzesze. Jak wszystko – są one łaską. Dlatego prorok wzywa siebie i swoich rodaków pogrążonych w smutku: Wołaj sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu; niech łzy twe płyną jak rzeka we dnie i w nocy; nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica twego oka nie zna spoczynku! Powstań, wołaj po nocy przy zmianach straży, wylewaj swe serce jak wodę przed Pańskim obliczem, podnoś do Niego swe ręce… (Lm 2, 18-19). To sprawa bodaj najbardziej zasadnicza w owym dobrym, Bożym smutku – nie dać sobie odebrać stałej relacji z Bogiem. Całe Lamentacje proroka Jeremiasza to skarga i wielkie wołanie do Boga. Wprawdzie prorok nie zobaczy za swego ziemskiego życia spełnienia swych próśb i przez to pozostanie dla nas wzorem i mistrzem modlitwy lamentującej oraz ufności i nadziei mimo wszystko, ale jego prośby i proroctwa Bóg wypełni ok. 60 lat później. Izraelici powrócą do swej ziemi, odbudują zburzoną Jerozolimę i świątynię Pana, a Boży smutek przeżyty właściwie przede wszystkim dzięki prorokowi Jeremiaszowi przyniesie obfite owoce duchowe nawrócenia. Obudzi się w nich wyraźne i mocne oczekiwanie na Mesjasza.

Postawa Jeremiasza wobec smutku i klęski znajdzie swą kontynuację i wypełnienie w Jezusie Chrystusie, a zwłaszcza w Jego modlitwie w Getsemani, którą Jezus rozpocznie wezwaniem do swoich uczniów: Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną i doda: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. O jaką pokusę chodzi? Przede wszystkim o utratę ufności i zwątpienie w smutku. Wypełnienie zaś w Jezusie to absolutnie nowy rodzaj relacji z Bogiem, który wyraża się w słowie Abba – Tatusiu.

Nie myślmy jednak, że nam – chrześcijanom, uczniom Jezusa – Jeremiasz nie jest już potrzebny. Jest on nam dany jako nauczyciel i droga do tej pełni, którą osiągamy w naszym Panu. Szczytów nie zdobywa się od razu. Najpierw jest długie i mozolne podejście, nie dlatego, żeby Pan Bóg nie chciał nam ich dać, ale wpierw trzeba pokonać wiele przeszkód w sobie samym, aby te dary móc przyjąć.

 

Przeczytaj także

ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Dariusz Wiśniewski SJ
ks. Stanisław Biel SJ
ks. Bogdan Długosz SJ

Warto odwiedzić