Rachunek z miłości - 25 V 2025

25 Maj 2025
ks. Robert Więcek SJ
 

6. Niedziela Wielkanocna;
Ewangelia według św. Jana 14, 23-29

Odpowiednie pytanie na rachunku sumienia brzmi: Czy i jak miłowałem? Koordynaty są proste: jak Ja was umiłowałem.

Nad jeziorem po zmartwychwstaniu ukazał się Pan Jezus. Zdumieli się kolejnym cudownym połowem ryb. Przygotował im śniadanie do spożycia. Potem usiadł z Piotrem i zapytał: Czy miłujesz Mnie?

Trzy razy o to samo, choć nie tak samo. Takie „rachunkowe” pytanie, ono nie obrażało, nie wytykało, nie oskarżało. Zapewne Piotr odniósł to do trzykrotnego zaparcia się Mistrza. Pan nie chciał rozdrapywać ran. Podjął jednak ten trudny temat. W miłości też jest miejsce na konfrontację. Bo rana bez oczyszczenia i leczenia to tykająca bomba.

Pan Jezus wie, jak Go miłujemy. Jak zachowujemy Jego naukę, którą nam objawił, będąc na ziemi. Znamy ją. Poznajemy i pogłębiamy. Jeśli nie, to tylko schemat. Po przeczytaniu streszczenia nie da się bowiem powiedzieć, że przeczytałem lekturę. Nie mamy zajmować się skrótami. Doświadczenie mówi, że „na skróty” to dłuższa droga.

Powracam do pytania na rachunku sumienia. Daję kolejne: Jak mnie umiłował Ojciec? Zachowując naukę Pańską, dostrzegam błogosławieństwo Ojca. Jego obecność delikatną, dyskretną. Tam jest pełne zaangażowanie bez naruszenia wolności.

W końcu trzecie pytanie: Czy przyszedł do mnie Ojciec i Syn? Czy uczynili u mnie mieszkanie? Chodzi o „rozbicie namiotu” wedle Janowego a Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Nie szukajmy Go „w pustym grobie”, bo nie ma Go tu. Gdy dostrzegać będę, gdzie jest, będę potrafił rozpoznawać, gdzie jeszcze Go nie ma. A z drugiej strony, czy ja muszę wszędzie być?

Pan przebywa wśród nas. Uczy nas Ojca! Czasami nauka jest mozolna. Efekt końcowy jednak daje tyle radości. Poznałem. Rozwiązałem. W przypadku Boga nigdy „do końca” – ciągle mnie zaskakuje. Odkryję kolejne pogłębienie, wszak relacja miłości się rozwija – „nigdy nie ustaje”, a nie jest stabilna, tylko dynamiczna.

Nie jestem sam! To mi mówi Ewangelia. Ojciec i Syn „zamieszkali” we mnie i ze mną. Potrzebujemy Pocieszyciela, Ducha Świętego. Tak, jak potrzebujemy oddechu, światła i wody, by żyć. To Dar zstępujący z góry, od Ojca świateł, posłany w imię Pana. I zgodnie z zapowiedzią On nas wszystkiego nauczy i przypomni nam wszystko, co Jezus nam powiedział.

Dostajemy konkretne „przypomnienie darów” (pierwszy punkt rachunku sumienia): pokój, zabranie lęku, radość na spotkanie. Albowiem tylko w pokoju Bożym danym nam przez Jezusa jesteśmy w stanie spojrzeć na siebie, bliźniego i świat. Bez tego pokoju lęk i trwoga mogą nas dopaść, bo to, co widzimy bez Niego, potrafi przerażać.

Nie sposób nie podjąć trudnej rzeczy, a mianowicie: odchodzę i przyjdę znów do was. To są kwestie do podjęcia na modlitwie. Gdybyśmy miłowali Ojca i Syna, rozradowalibyśmy się na myśl, że idziemy do Ojca. Już teraz, zanim to się stanie. Wszystko to po to, abyśmy uwierzyli! Abyśmy byli ludźmi wiary…

 

Warto odwiedzić