Wychowywani do wolności

22 kwi 2017
ks. Jerzy Sermak SJ
 

Czytamy w Biblii, że Bóg nas traktuje tak, jak swoje dzieci. Mamy być Jego naśladowcami. Wobec tego jak naśladować Boga w procesie wychowawczym swoich dzieci? Anna

To, że Bóg traktuje nas jak swoje dzieci, jest przede wszystkim wyrazem Jego miłości. Jeśli Bóg jest naszym Ojcem, to znaczy, że jak każdy dobry ojciec troszczy się o nas, zależy Mu na naszym rozwoju, dba o to, żeby nam niczego nie brakowało. Bóg, w którym widzimy naszego Ojca, kocha nas taką samą, bezgraniczną miłością, jaką ukochał swego Syna. Ten kochający Ojciec oczekuje od nas wolnej odpowiedzi miłości. Do takiej odpowiedzi przygotowuje człowieka, ponieważ do wolności człowiek dorasta w długim procesie pokonywania swojego egoizmu, wygody i pychy.

Przykładem ojcowskiego traktowania ludzi jest stosunek Boga do swojego ludu wybranego. Pan spojrzał z miłością na ten zniewolony i ciemiężony przez Egipcjan naród i postanowił go wyzwolić. To nie miało być jednak tylko wyzwolenie polityczne, ale przede wszystkim duchowe. Okazując Izraelitom swoją miłość, pragnął ich wychować do wiary w Boga prawdziwego. Do takiej wiary musieli dorastać, a Bóg cierpliwie czekał i pokazywał, że nie zraża się ich małością i niewiernością.

Bóg prowadzi Naród Wybrany nie tylko drogą z ziemi egipskiej do Ziemi Obiecanej, ale również drogą od pogańskiej wiary w bożki do wiary w Boga prawdziwego. Na pierwszym etapie jest to droga przykazań, czyli droga Prawa. To Prawo ma być dla Izraelitów Bożym drogowskazem do ziemi wolności. Dojdą tam tylko ci, którzy tego Prawa nie odrzucą i dojrzą w nim Bożą troskę o nich.

Bogu o wiele bardziej zależy na duchowej wolności swojego ludu i każdego człowieka niż na wolności jedynie zewnętrznej, politycznej. Taką wolność przynosi na ten świat Jezus, a każdy kto w Niego uwierzy, podejmie drogę Nowego Prawa, napisanego już nie tylko na kamiennych tablicach, ale w ludzkim sercu. Tym prawem jest miłość, która jest podstawą wszystkich innych przykazań. Człowiek Chrystusowy zachowuje więc Boże przykazania dlatego, że kocha Boga, który mu je daje po to, żeby zachowując je, osiągnął prawdziwe szczęście.

Jak to zastosować w naszych rodzinach, jak wychowywać dzieci, żeby nakazy rodziców przyjmowały jako troskę o ich dobro i najgłębszy wyraz miłości? Rodzice mają być naśladowcami Boga, zatroskanymi o szczęście swoich dzieci, wychowując je do prawdziwej wolności, która stanie się znakiem ich dojrzałych i odpowiedzialnych wyborów. Początkowo więc trzeba im stawiać jasne zakazy i nakazy, cierpliwie tłumacząc, że w nich powinni widzieć rodzicielską troskę o ich szczęście i dobro. Nie można się jednak zatrzymać na tym pierwszym etapie. Wychowanie do dojrzałości mierzy się gotowością podejmowania przez dzieci coraz bardziej odpowiedzialnych wyborów, do których trzeba im dawać szansę, towarzysząc jednak dobrą radą. Niepozwalanie na coraz bardziej samodzielne decyzje może doprowadzić do chęci wyzwalania się dzieci spod wpływu rodziców i ucieczkę w środowisko, gdzie będą się czuły akceptowane i bardziej wolne.

Potrzebna jest nam dobrze rozumiana bojaźń, zarówno Boża, jak i rodzicielska. Jej wzrost ma się jednak wyrażać zmianą kierunku duchowego. Nie boję się już Boga dlatego, że może mnie ukarać, ale dlatego, żeby moim złym postępowaniem nie sprawić Mu przykrości. Dobre wychowanie w rodzinie również ma pomagać dzieciom osiągać taką dojrzałą bojaźń, w której będą okazywać rodzicom szacunek i posłuszeństwo nie ze strachu, ale dlatego, że nie chciałyby im sprawić przykrości przez zachowanie sprzeciwiające się tym zasadom, do życia którymi były przez rodziców wychowywane.

 

Warto odwiedzić