Konieczność relacji z Jezusem - 26 V 2019

25 Maj 2019
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

6. Niedziela Wielkanocna;
Ewangelia według św. Jana 14, 23-29

Ewangelia niedzieli bezpośrednio poprzedzającej Wniebowstąpienie Pańskie zaczyna się od tajemniczego stwierdzenia Pana Jezusa: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.

Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

Czemu to miłość do Jezusa ma być warunkiem zachowania Jego nauki? Czemu nie może być tak, że człowiek dobrej woli postanowi sobie tę naukę zachowywać i wysiłkiem swej woli to osiągnie? Wielu tak próbowało. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pojawił się nawet teolog - niejaki Pelagiusz, który tego właśnie nauczał. Kościół jednak, kierując się słowami Pana Jezusa, jego naukę odrzucił jako herezję. To jedna z czyhających na nas pokus, by realizować słowa Pana własnym siłami. Niby to słuszne, ale tylko z pozoru. Nauka Jezusa nie jest zbiorem praw czy przepisów, których należy przestrzegać. W jej centrum stoi Jego osoba, a szczytem tej nauki jest przykazanie miłości wzajemnej. Również w jego centrum stoi osoba Jezusa.

O tym, iż należy się wzajemnie miłować, wiadomo było także przed Jezusem. Cała nowość i najgłębsza istota tego przykazania znajduje się w słowach: tak jak Ja was umiłowałem. To echo i zarazem dopełnienie tego, co Bóg powiedział do swego ludu na górze Synaj: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty – Ja Bóg wasz. Izrael przez wieki zadawał sobie pytanie: Na czym ta świętość Boga polega? W Jezusie otrzymuje odpowiedź: Na miłości, jaką Bóg kocha, a która objawiła się w całej pełni w Jezusie Chrystusie. Tak kochać, jak Bóg kocha, człowiek, owszem, pragnie, ale nie potrafi. Dlatego Pan Jezus, w tej samej mowie, której dziś fragment czytamy, mówi nieco dalej: Beze Mnie nic uczynić nie możecie (J 15, 5). Stąd wynika konieczność ustawicznej relacji z Jezusem, by móc wypełniać Jego naukę. I nie chodzi tu o jakąkolwiek relację, ale właśnie o relację miłości, która jest odpowiedzią na Jego miłość. Dlatego Pan mówi: Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich – nie zachowuje ich, bo nie jest w stanie tego czynić. Po co jednak zachowywać te słowa? Panu nie chodzi o to, żebyśmy byli posłuszni, ale chodzi Mu o nasze szczęście, o maksimum szczęścia, o to szczęście, którym żyje Bóg. Dlatego też słyszymy obietnicę: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.

To jest cel zachowywania nauki Jezusa - aby zamieszkała w nas Trójca Przenajświętsza, bo Bóg pragnie się podzielić z nami swoją naturą. Jezus wprawdzie opuszcza ten świat i idzie do Ojca, ale nie pozostawia nas samymi. Przecież bez Niego nic uczynić nie możemy. Dlatego pozostawia obietnicę: Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Bogactwo Bożego objawienia, którego uczniowie Jezusa nie byli w stanie pojąć w czasie Jego publicznej działalności, nie pozostaje zamknięte wraz z Jego odejściem. Przeciwnie, uczniowie i my wszyscy otrzymujemy je w darze poprzez Ducha Świętego. On prowadzi Kościół i każdego/ą z nas do pełnej prawdy, czyli do pełnego poznania Boga. To zaś poznanie nie jest jakąś wiedzą. Jest tym, o czym na końcu swojego hymnu o miłości napisze św. Paweł: Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość. (1 Kor 13, 12-13).

 

Warto odwiedzić