Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary - 11 VI 2023

10 cze 2023
ks. Tadeusz Hajduk SJ
 

10. Niedziela zwykła;
Ewangelia według św. Mateusza 9, 9-13

Dziś wpatrujemy się w scenę spotkania Jezusa z celnikiem Mateuszem i w bezpośrednie konsekwencje tego spotkania. Widzimy ucztę, jaką Mateusz zorganizował dla Jezusa i Jego uczniów, zapraszając na nią również swoich „kolegów z pracy”. Ale znaleźli się też tam jacyś faryzeusze, których gorszyło to wspólne spotkanie.

Jezus do powołanych uczniów powiedział w Wieczerniku: Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem (J 15, 16). Tutaj widzimy, jak to się dokonało w życiu jednego z nich. Jezus niczym nie uzależniony, ani przez nikogo nie proszony, zaprasza siedzącego w komorze celnej celnika do tego, by poszedł za Nim, czyli by stał się Jego uczniem. Co spowodowało, że Mateusz zareagował tak radykalnie, zostawiając wszystko i ruszając za Tym, który go wybrał do grona swoich najbliższych współpracowników?

Do czego mnie Jezus wybrał? Czy za tym wyborem idę radykalnie? Co musiałem zostawić, by za Nim pójść? Czy mam świadomość, że na Jego wybór nie możemy sobie zasłużyć, lecz jest to zawsze Jego suwerenna decyzja?

Pójście za Jezusem nie oznaczało dla Mateusza zamknięcia się na swoich dotychczasowych kolegów, na swoje środowisko. Nie tylko on poszedł za Jezusem, ale i Jezus poszedł za nim. Mateusz przyprowadził swego Mistrza do swojego środowiska. Gdy Jezus siedział za stołem w jego domu, przyszło tam wielu jego kolegów celników – raczej prowadzących grzeszne życie na co dzień – i siedzieli oni spokojnie razem z Jezusem i Jego uczniami. Jezus będąc z nimi, ukazuje im miłosierne oblicze Boga, który ich nie odrzuca.

Czy idąc za Jezusem, nie zamykamy się w gronie przyjaciół ze wspólnoty, zostawiając na boku swoje wcześniejsze środowiska? Czy nie oddzielamy naszego bycia z Nim w Kościele od naszego codziennego życia? Czy przyprowadzamy Jezusa do swego środowiska pracy, do swoich kolegów i znajomych?

Postawa Jezusa wobec celników gorszy faryzeuszów, którzy nie mają odwagi zwrócić się z tym do samego Jezusa, lecz pytają Jego uczniów, dlaczego ich Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami. Jezus usłyszawszy ich prowokacyjne pytanie, tłumaczy im, że nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. A potem zachęca ich, by postarali się zrozumieć, co znaczą słowa proroka Ozeasza: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Prorocy często piętnowali ofiary składane bez zaangażowania wewnętrznego (por. Am 5, 21-25) lub niemające związku z miłością bliźniego (por. Iz 1, 10-20). Jezus przypomina więc faryzeuszom słowa proroka. Spełnianie praktyk pobożnych nie jest bowiem miarodajną wykładnią miłości Boga. Przeciwstawienie miłości i ofiary sugeruje nawet, że praktyka religijna może trwać nawet tam, gdzie jest bardzo mało żywej wiary, a składane ofiary są wyłącznie próbą ukrycia przed innymi swego prawdziwego życia, przeciwnego wezwaniom Bożej miłości.

Jak nasza pobożność łączy się z miłością i miłosierdziem? Czy nie wolimy oddawać Bogu „ofiary” - przestrzeganych nakazów kultycznych i pobożnościowych zamiast rozpalać serce miłością i miłosierdziem do otaczających nas ludzi?

 

Warto odwiedzić