Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia
W Ewangelii według św. Jana (J 8, 1-11) Pan Jezus ukazuje nam swoje Oblicze pełne miłości i miłosierdzia wobec ludzkiej słabości i zagubienia. On wiedział, co znajduje się w sercu kobiety, którą przyprowadzili do Niego faryzeusze. Pan Jezus sprawił, że również oni mieli okazję, by odkryć i uznać swój własny grzech. Gdy przybliżamy się do Boga, doświadczając Jego świętości i miłosierdzia, tym jaśniej i boleśniej dostrzegamy własne grzechy, niewierności, zaniedbania i słabości. Kto z was jest bez grzechu? (J 8, 7) - pyta Pan Jezus każdego z nas, gdy rozważamy ten fragment Ewangelii.
Praktykując rachunek sumienia, nie szukajmy gotowych pytań umieszczonych w książeczce do modlitwy. Raczej uklęknijmy na chwilę, pomódlmy się, prosząc o światło Ducha Świętego, by pomógł nam odkryć nasze główne wady, grzechy i przyczyny naszego oddalenia od Boga. Zobaczymy wtedy, że czasem nie jesteśmy świadomi naszych osobistych grzechów. Pytajmy siebie, jakie jest główne źródło naszego moralnego zagubienia i nieuporządkowanych pragnień. Bywa i tak, że jesteśmy podobni do faryzeuszy, którzy przyprowadzili grzeszną kobietę do Jezusa, uważając siebie za sprawiedliwych i bezgrzesznych. A przecież wszyscy zgrzeszyli... (por. Rz 5, 12). Pan Jezus na krzyżu wziął na siebie wszystkie grzechy świata, również nasze.
Jakże często brakuje nam głębokiego zaufania, by uwierzyć, że Jezus może przemienić nasze życie. Dlatego prośmy Go gorąco, by On otworzył nasze serca, tak byśmy usłyszeli Jego zapewnienie i zachętę: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz… (J 8, 11). On chce nas przemienić i uczynić nowymi ludźmi, piękniejszymi i bardziej duchowo ubogaconymi.
Ewangelia uczy nas zaufania do Boga, który naprawdę przebacza. Pan Jezus stawia nam jasne wymagania, dlatego z pewnością pojawią się na naszych drogach próby, cierpienia i trudności. Najważniejsze jest jednak to, by zacząć przemieniać swe życie z Bożą pomocą. Trzeba podjąć wreszcie tę decyzję i nie odkładać jej na jutro. Przekonamy się wtedy, że kiedy nadejdą trudności, przeżywać je będziemy, mając duchową łączność z Jezusem, który dla nas umarł i zmartwychwstał. A wówczas to sam Bóg zamieniać będzie nasz smutek w radość, jak o tym zaświadcza psalmista:
Ci, którzy we łzach sieją, żąć będą w radości.
Idą i płaczą, niosąc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością, niosąc swoje snopy (Ps 126,5).
Kościół naśladując postawę swego Pana, głosi Jego miłosierdzie całemu światu. Świadczy o tym nauczanie św. Jana Pawła II, Benedykta XVI i papieża Franciszka. Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae wskazał na grzechy i zagrożenia naszej cywilizacji: zabijanie dzieci nienarodzonych, eutanazję, życie bez przestrzegania Bożych przykazań. Papież jasno nazwał zło po imieniu, nie bojąc się z tego powodu krytyki medialnych centrów antyewangelizacji. Mówił też wiele o potrzebie przebaczenia, o Bogu, który jest miłosierny i pragnie uczynić każdego człowieka prawdziwie wolnym.
Pan Bóg chce nas zawsze prowadzić na drogi miłości i przebaczenia. On daje nam nadzieję, pragnie wszystko odnowić w Chrystusie: świat kultury, ekonomii, polityki… Chce obudzić w nas świeżość życia i radość poranka. Bóg, który przenika i zna nasze serca, daje nam zawsze czas, byśmy do Niego na nowo powrócili jak marnotrawny syn, z najgłębszej moralnej nędzy i zagubienia (Łk 15, 11-32).
Nawrócony Apostoł Paweł
Niezwykła jest historia nawrócenia św. Pawła (zob. Dz 9, 1-19). Zapragnijmy i my podobnego spotkania z Jezusem, jakiego doświadczył w swoim życiu św. Paweł. To wydarzenie przemieniło całkowicie jego życie. Z prześladowcy stał się Apostołem. Z jakże wielką szczerością i prostotą wyznał: Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa… (Flp 3, 8).
To wyznanie św. Pawła jest i dla nas zachętą do szczerego spotkania z Jezusem, który chce nas duchowo uzdrowić. Czy jest we mnie podobne pragnienie, by poznać Jezusa? Co czynię, by Go bardziej ukochać i naśladować? Czasem myślimy, że taki rodzaj poznania Jezusa jest przeznaczony jedynie dla wybranych osób. Być może sądzimy, że św. Paweł osiągnął taki stopień poznania Pana dzięki własnemu wysiłkowi? Nie! On miał świadomość, że został pochwycony przez Chrystusa. To dzięki Jego łasce został uzdrowiony. To sam Pan dał mu siły, by mógł zapomnieć o tym, co było za nim, a więc, by raz na zawsze zapomniał o swoich grzechach, które miłosierny Bóg już mu dawno wybaczył. Uwolniony od poczucia winy Apostoł patrzy teraz w przyszłość z nadzieją: ma do spełnienia bardzo ważną misję głoszenia Słowa - Jezusa. Odtąd Paweł pędził ku wyznaczonej mecie. Czy my również biegniemy na ścieżkach Jezusa, czy może jesteśmy ociężali i leniwi w naszej pielgrzymce wiary?
Patrząc na św. Pawła zastanówmy się, czy nie nazbyt długo zatrzymujemy się nad naszymi grzechami, zwalniając się w ten sposób od wyruszenia w drogę, ale już z Jezusem, by zacząć dzięki Jego łasce owocować dobrymi czynami, pośród trudów i doświadczeń, których nigdy nie brak w naszym życiu.
Cierpliwa miłość Jezusowego Serca
Bardzo potrzebujemy na co dzień postawy cierpliwości. Najpierw wobec siebie samych jak również w naszych relacjach z innymi ludźmi. Tylko wtedy, gdy sami zgodzimy się na różnego rodzaju ograniczenia w naszym życiu, zdolni będziemy, by akceptować je u innych. Jedynie scalone serce człowieka, które nie jest rozdarte różnymi negatywnymi uczuciami, jest zdolne, by budować trwałe więzi z innymi ludźmi.
Święta Faustyna Kowalska daje nam przykład na kartach Dzienniczka, w jaki sposób naśladować cierpliwość Boga względem ludzi. W Nowennie do Miłosierdzia Bożego rozpoczynającej się w Wielki Piątek czytamy:
Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju Mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca Mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia Mojego. A Ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca Mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia Mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca Mojego przez gorzką mękę Moją o łaski dla tych dusz. – Odpowiedziałam: Jezu, nie wiem, jak tę nowennę odprawiać i jakie dusze wpierw wprowadzić w najlitościwsze Serce Twoje. – I odpowiedział mi Jezus, że powie mi na każdy dzień, jakie mam dusze wprowadzić w Serce Jego (Dzienniczek 1209).
Przez dziewięć dni nowenny św. Faustyna modliła się za ludzkość całą, zwłaszcza za grzeszników, za kapłanów i osoby konsekrowane, za ludzi pobożnych i wiernych, za osoby nieochrzczone i nie znających Jezusa, za braci odłączonych od wspólnoty Kościoła, za ludzi cichych i pokornych, za dusze w czyśćcu cierpiące oraz za dusze oziębłe w miłości do Boga. W takim duchu miłosierdzia względem człowieka przemawiał Jan Paweł II w Łagiewnikach 7 czerwca 1997 roku: Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi, jak miłosierdzie Boże - owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga. W tym miejscu uświadamiamy to sobie w sposób szczególny. Stąd bowiem wyszło orędzie miłosierdzia Bożego, które sam Chrystus zechciał przekazać naszemu pokoleniu za pośrednictwem błogosławionej siostry Faustyny. Jest to orędzie jasne, czytelne dla każdego. Każdy może tu przyjść, spojrzeć na ten obraz miłosiernego Chrystusa, na Jego Serce promieniujące, i w głębi duszy usłyszeć to, co słyszała Błogosławiona: „Nie lękaj się niczego, Ja jestem zawsze z tobą” (Dzienniczek). A jeżeli szczerym sercem odpowie: „Jezu, ufam Tobie!”, znajdzie ukojenie wszelkich niepokojów i lęków. W tym dialogu zawierzenia nawiązuje się pomiędzy człowiekiem i Chrystusem szczególna więź wyzwalającej miłości. A „w miłości nie ma lęku - pisze św. Jan - (...) doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą” (1 J 4, 18).
A zatem powierzmy się z żywą nadzieją Panu Jezusowi, wsłuchując się w słowa, jakie wypowiedział do Siostry Faustyny: Dziecię Moje, wiedz, że największą przeszkodą do świętości jest zniechęcenie i nieuzasadniony niepokój, on odbiera ci możność ćwiczenia się w cnocie. Wszystkie razem pokusy nie powinny ci ani na chwilę zamącić spokoju wewnętrznego, a drażliwość i zniechęcenie to owoc twojej miłości własnej. Nie trzeba ci się zniechęcać, ale starać się o to, aby na miejscu twej miłości własnej mogła zakrólować miłość Moja. A więc ufności, dziecię Moje; nie powinnaś się zniechęcać, lecz przychodzić do Mnie po przebaczenie, jeżeli Ja zawsze jestem gotów ci przebaczyć. Ile razy Mnie o to prosisz, tyle razy wysławiasz miłosierdzie Moje (Dzienniczek, 1488).