Rozpoczynała bieg czwarta kwarta XII stulecia, kiedy po trzech miesiącach wędrowania dotarła wreszcie do granic Polski grupa mnichów z burgundzkiego Morimond. Nieśli w swoich tłumokach mszały, brewiarze i narzędzia miernicze, te ostatnie na wypadek ich braku w kraju jeszcze nieokrzesanym, na poły misyjnym, gdzie budownictwo z kamienia uchodziło za rzadkość. Ich cysterskie szare habity pokrywał pył bezdroży. A lato roku 1176 było gorące. Przybywali na wezwanie Kazimierza Sprawiedliwego.