Moje serce - 2 IX 2012

31 sie 2012
ks. Bogdan Długosz SJ
 

22. Niedziela zwykła

Ewangelia: Mk 7, 1-8. 14-15. 21-23

Św. Marek ewangelista w poprzedzającym fragmencie opisuje pierwsze rozmnożenie chleba. Niewątpliwie musiało to być dla wszystkich ważne i dające do myślenia wydarzenie.

Może zatem budzić głębokie zdziwienie czy też niezrozumienie dyskusja prowadzona przez faryzeuszów. Zachowują się oni tak, jakby owo wydarzenie nie miało w ogóle miejsca, albo jakby zdążyli już o nim zapomnieć. Reakcja ta musi niepokoić i budzić pytanie, jak to jest możliwe?

Podnoszone są argumenty odnoszące się do prawa, do tradycji starszych, a więc do rzeczy bardzo istotnych i ważnych. Jednak można odnieść wrażenie, że dyskutujący zapominają o wnętrzu człowieka, o jego sercu. Dyskusja wcale nie odnosi się do legalizmu i radykalizmu. Wychodzi ona poza prawo, aby dotknąć ludzkich pragnień, wnętrza człowieka oraz relacji do Boga. Aby serce było z ciała, a nie z kamienia.

W religijności typu faryzejskiego wszystko można zmierzyć, policzyć, oszacować – jak choćby oddawaną dziesięcinę z mięty i kopru. Rozważanie Jezusa dotyka głębi człowieka, pozwala doświadczyć nie tylko ciężkości przykazań, zasad i praw, ale przede wszystkim poczucia życia w prawdzie i przekonania, że jest się na dobrej drodze, na której doświadcza się obecności Boga.

Jezus podaje listę dwunastu najgorszych „produktów”, które wychodzą z serca człowieka. W tym też sercu powstają najpiękniejsze rzeczy. Katalog wad został podany, bo można je opisać i sklasyfikować, są jakoś powtarzalne i policzalne. Rzeczy dobre i piękne nie dadzą się sklasyfikować, zależą bowiem od hojności człowieka. Przykazania, tradycja, moralność wraz z wrażliwym sercem to droga, która upodabnia nas do źródła wszelkiego dobra, jakim jest nieskończony Bóg. Upodobnienie to nigdy się nie wyczerpie ani nie skończy, jest zawsze zadaniem do wypełnienia.

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić