Emmaus

25 lis 2019
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Kluczowymi dla naszej wiary są objawienia Jezusa zmartwychwstałego swoim uczniom. Widać to szczególnie wyraźnie w jednym z kerygmatów św. Pawła, zawartym w pierwszym jego liście do Koryntian. Apostoł streszcza tam to, co stanowi istotę Ewangelii. Pisze: Przypominam wam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie… Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie… (1 Kor 15, 1.3-8a).

Pośród tych objawień jedno jest szczególnie obszernie i dokładnie opisane. To objawienie Jezusa zmartwychwstałego uczniom idącym do Emmaus (Łk 24, 13-32). Są smutni i zawiedzeni. Jezus w postaci wędrowca przyłącza się do nich, a oni nie tylko Go nie poznają, ale jeszcze dają wyraz swojemu rozczarowaniu w słowach: A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Szczególnie uderzająco brzmią słowa skierowane do Jezusa: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Są tak zahipnotyzowani śmiercią, tak przygnieceni zawaleniem się ich planów i marzeń, że nawet wiadomość o pustym grobie i o widzeniu aniołów, zapewniających, że Jezus żyje, nie tylko ich nie cieszy, ale wręcz przeraża. Świadczą o tym słowa: Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Jakby chcieli powiedzieć: Liczyliśmy na to, że ten koszmar wreszcie się skończył, a on zdaje się trwać nadal… Mają dość. Nie chcą mieć już z tym wszystkim do czynienia. Chcą mieć wreszcie święty spokój, dlatego uciekają w jakieś spokojniejsze miejsce. Ale Jezus ich dogania. Co więcej, pokazuje im, jaka jest prawda. Gdy słuchają Jego słów, powoli otwierają się im oczy, serca zaczynają pałać, świat wokół nich zaczyna wyglądać inaczej. Tak im z tym wędrowcem dobrze, że kiedy docierają do Emmaus, a On zachowuje się tak, jakoby chciał iść dalej, przekonują Go, żeby został z nimi. Gdy zasiadają do wieczornego posiłku i On łamie chleb, przychodzi olśnienie: To przecież On. Jezus znika, bo obudził ich wiarę, a o to właśnie chodziło. Sami się sobie dziwią, jak mogli Go wcześniej nie rozpoznać. Z ich serc znikają lęk, smutek i rozczarowanie… Wszystko staje się nowe. I choć zapada już noc, wracają do Jerozolimy, aby głosić zmartwychwstanie.

Od tej pory Emmaus staje się dla chrześcijan symbolem objawień Zmartwychwstałego. Po okresie prześladowań, a więc po niemal trzech wiekach, kiedy próbuje się zidentyfikować to miejsce, do jego miana pretenduje kilka miejscowości w okolicy Jerozolimy. Sprawy też nie ułatwia fakt, że różne rękopisy Ewangelii podają różne odległości tej wsi od Jerozolimy: jedne 60 stadiów (11 km), a inne 160 stadiów (30 km). Szczególnie dwa z ich stają się prawdopodobne. Pierwsze oddalone jest od Jerozolimy o ok. 60 stadiów, drugie o ok. 160. Tak więc odpowiadają one owym dwóm różnym wersjom Ewangelii św. Łukasza. Castellum Emmaus i Emmaus-Nikopolis to ich starożytne nazwy. Natomiast późniejsi ich mieszkańcy – Palestyńczycy, nadali im arabskie nazwy odpowiednio El Qubeibeh i Anwas. El Qubeibeh to mała miejscowość, gdzie właśnie za czasów rzymskich znajdowała się forteca (castellum) właśnie o nazwie Emmaus. Kiedy na początku XIV wieku przybyli tam franciszkanie, natrafili na stare tradycje, według których to właśnie tam miał znajdować się dom Kleofasa – jednego z dwu uczniów, którzy według Łukaszowej Ewangelii szli do Emmaus. Prowadzone w XVIII wieku wykopaliska pozwoliły odkryć tam fundamenty bazyliki z czasów wypraw krzyżowych, a więc z XI do XIII wieku. Na początku XX wieku franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej wybudowali tam bazylikę pod wezwaniem św. Kleofasa upamiętniającą to ewangeliczne wydarzenie i opiekują się nią po dziś dzień.

Drugie miejsce aspirujące do miana ewangelicznego Emmaus to starożytne Emmaus-Nikopolis. Powtarzająca się nazwa Emmaus nie powinna nas dziwić, pochodzi ona bowiem od hebrajskiego hamma albo hammat i oznacza ciepłą wiosnę, a taką nazwę nosiło kiedyś, ale nosi i dziś wiele miejscowości na Bliskim Wschodzie. O Emmaus-Nikopolis jako ewangelicznym Emmaus wspominają już IV wieku św. Hieronim - tłumacz Pisma Świetego na język łaciński i wielki historyk Kościoła św. Euzebiusz z Cezarei. Ten ostatni pisze, że odbył pielgrzymkę do Nikopolis, nazywanego wcześniej Emmaus, gdzie Pan został rozpoznany przy łamaniu chleba i zamienił dom Kleofasa w kościół. Sama nazwa Nikopolis oznacza miasto zwycięstwa. Nazwę tę nadali mu Rzymianie prawdopodobnie dlatego, że tam stacjonował zwycięski legion rzymski pod dowództwem Wespazjana i Tytusa, który zdobył Jerozolimę w roku 70 po Chrystusie. W okresie bizantyjskim wybudowano na miejscu domu Kleofasa bazylikę i baptysterium, zaś miasto Nikopolis stało się siedzibą biskupa. W VII wieku muzułmańscy zdobywcy zmienili nazwę tego miejsca na Amwas, a budowle chrześcijańskie w części zamienili na meczet, resztę zniszczyli. W czasach wypraw krzyżowych na ruinach bazyliki z czasów bizantyjskich zbudowano kościół, lecz po klęsce krzyżowców, miejsce to zostało opuszczone i zapomniane. Pozostała tam tylko mała wioska arabska o nazwie Amwas. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku zostało przypomniane chrześcijanom, i to w przedziwny sposób. Otóż, w roku 1878 karmelitańska mistyczka św. Mariam Baouardy, zwana Małą Arabką miała objawienie Pana Jezusa w Emmaus i kiedy przybyła na to miejsce, rozpoznała je właśnie jako Emmaus z jej wizji. Siostry Karmelitanki nabyły potem to miejsce, a przeprowadzone tam badania archeologiczne i studia historyczne odsłoniły jego starożytną historię. Teraz miejscem tym opiekuje się powstała we Francji Wspólnota Błogosławieństw.

Spory naukowców co do lokalizacji ewangelicznego Emmaus trwają jednak nadal. Nawiązał do nich papież Benedykt XVI w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański, 6 kwietnia 2008 roku w słowach: Są różne hipotezy i ma to swój urok, ponieważ pozwala nam przypuszczać, że w rzeczywistości Emmaus symbolizuje każde miejsce: droga, która do niego prowadzi, jest drogą każdego chrześcijanina, każdego człowieka. Zmartwychwstały Jezus idzie z nami naszymi drogami, aby rozpalać w naszych sercach płomień wiary i nadziei oraz łamać chleb życia wiecznego.

 

Warto odwiedzić