Skupienie

31 Maj 2020
ks. Jan Popiel SJ
 

Do rozmowy z człowiekiem zwykle nie potrzebujemy skupienia, chyba że jej przedmiotem są sprawy ważne lub trudne. Rozmowa po prostu wciąga nas w naturalny sposób. Zdania wypowiadane przez jedną stronę wymagają dalszego ciągu, wymagają odpowiedzi drugiej strony. Oczywiście, nie z każdym rozmawia się tak samo. Czasem postawione pytanie wymaga namysłu, skupienia, uwagi. To skupienie uwagi jest właśnie tym, co nazywamy właściwym skupieniem. Co znaczy skupiać się? To znaczy myśleć o jednym, właśnie o tym, o co chodzi w rozmowie. Skupienie może trwać krótko, ale bywa i długotrwałe. Pisarz tworzący książkę tworzy ją w stanie, który moglibyśmy nazwać stanem długotrwałego skupienia.

Jak wiemy z naszych poprzednich rozmów, nasza rozmowa z Bogiem rozwija się w naszym wnętrzu. Jest ona myśleniem, które jest zarazem spotkaniem z Bogiem przez łaskę. By się to mogło stać, niezbędne jest właśnie skupienie. Może ono jednak nastąpić tylko w pewnych określonych warunkach. Wróćmy do człowieka, który myśli, np. do pisarza lub naukowca.

Potrzebuje on ciszy i pokoju, by mu nic nie przeszkadzało, nie utrudniało skupienia. Co utrudnia skupienie? To wszystko, co odrywa uwagę od przedmiotu, a więc wrażenie zewnętrzne, czyjeś wejście do pokoju, hałasy itp. Ale nie tylko to. Nawet w ciszy myśl nie zawsze jest posłuszna nadanemu kierunkowi. Zjawiają się myśli niezwiązane z tematem, lecz czymś zupełnie innym - i nagle znajdujemy się w innym świecie, wśród innych spraw i obrazów, aż człowiek zupełnie się ocknie i ponownie skupi się na temacie.

Tak samo dzieje się na modlitwie. Wiemy, jak bardzo ułatwia ją cisza i spokój. Dlatego też kościoły są zwykle miejscami ciszy i spokoju. Ale jak to samo osiągnąć w domu? Przychodzi to trudniej. Ale pamiętajmy o tym, że ludzie pracują naukowo czy twórczo również w domach. Podobnie gdy chodzi o modlitwę, musimy się starać, by wybrać, o ile to tylko możliwe, stosowny czas i miejsce. Jest rzeczą znaną, że osoby oddające się w szczególny sposób modlitwie – i to nie tylko w kręgu modlitwy i religii chrześcijańskiej – tak wybierają miejsce i tak organizują sobie życie, by możliwie nic jej nie zakłóciło. Klasztory kontemplacyjne poświęcone modlitwie są w sposób szczególny miejscami spokoju i ciszy.

Trudniejszą jest sprawa uciekania myśli. I znowu łączy się to ze sposobem życia. Gdy pisarz tworzy powieść, wchodzi w świat zrodzony z jego myśli, który jednak staje się dla niego zarazem jak gdyby drugim światem: żyje w nim, zna go dobrze, bo przebywa w nim całymi godzinami. Nasz pobyt w świecie Boga jest stosunkowo krótki, wpadamy weń na chwilę i zanim dobrze uświadomimy sobie, co się dzieje, już nas w nim nie ma. Tak tylko na chwilę zaglądamy do Pana Boga. Nic dziwnego, że trudno nam się wtedy skupić, zwłaszcza że nie jest to świat tak dobrze nam znany.

Czy możemy poświęcić tyle czasu na modlitwę, ile poświęca go pisarz na swą pracę? Nie. Zwróćmy uwagę na inne jeszcze zjawisko. Kiedy najtrudniej jest nam się skupić? Wówczas, gdy mamy sto spraw na głowie, lub gdy dzieje się coś nadzwyczajnego. Wtedy po prostu tysiące myśli pcha się nam do głowy i gdy klękamy do modlitwy, to wszystko kłębi się w nas tak, że niepodobna się skupić. Życie każdego z nas w świecie jest pełne wrażeń. Nie tylko zajmują nas sprawy rodziny, pracy, otoczenia, ale za pomocą środków społecznego przekazu cały świat wchodzi w nasze życie. Gdzieś zdarzyła się katastrofa, coś ważnego miało miejsce w polityce i już po paru godzinach o tym wiemy, interesujemy się tym i przejmujemy. Filmy telewizyjne przenoszą nas w świat pociągających wrażeń, marzeń i przeżyć ludzkich. Czy nie ma na to rady? Jest, ale nie jest to łatwe, bo ceną za nasz wewnętrzny spokój musiałaby być rezygnacja z wielu wrażeń. Czy człowiek zyskuje na takiej rezygnacji? Tak, bo jego życie staje się wówczas bardziej własne. Nie działa pod naporem chwilowych wrażeń i zdarzeń, ale sam kieruje własnym życiem. Chcąc się modlić, musimy walczyć o spokój w naszym życiu, o spokój w dobrym, nieegoistycznym znaczeniu. Życie spokojne w dużej mierze ułatwia modlitwę. Jest to życie, w którym nie ma zbyt wielu nieważnych spraw, rozpraszających i rozbijających uwagę człowieka.

Zaczynając więc modlitwę, zwłaszcza dłuższą, należy się skupić. Mówiliśmy już o wyborze miejsca. Swoje znaczenie ma również postawa. Musi być ona nacechowana szacunkiem, ale zarazem być taką, by nie przeszkadzała skupieniu. Można stać, siedzieć lub klęczeć. Człowiek składa się z duszy i ciała. Szacunek wyrażony postawą ciała wywiera swój wpływ na świat myśli.

Skupienie wymaga i spokoju, i natężenia. Musimy się więc oderwać myślą od naszej codzienności, od tego wszystkiego, co nie łączy się z modlitwą i z jej tematem. Jest to zarazem pewne rozluźnienie i odpoczynek. Nic innego nas nie zajmuje. Teraz kierujemy naszą myśl ku Bogu i uświadamiamy sobie Jego obecność. Zdajemy sobie sprawę, że On jest, że nas słucha, że jest niezmierzony, jest miłością i Ojcem. To uświadomienie sobie obecności musi być możliwie żywe, bo jest to chwila, która musi trwać, ponieważ potem trzeba będzie do niej ustawicznie wracać. Stąd zaczyna się modlitwa, myślenie w obecności Boga, rozmowa z Nim, o Nim i o sobie, o drugich, o świecie. Uwielbienie, wdzięczność i skrucha, a zarazem prośba o… Tu można by naszą dzisiejszą rozmowę zakończyć, ale chcę jeszcze wyjść na spotkanie budzących się pytań.

Co robić, gdy nie mam odpowiedniego miejsca na skupienie? Czy można się modlić na ulicy, w tramwaju czy w autobusie? Można i jest rzeczą dobrą, choć trudniejszą. Trzeba się wtedy jakoś skupić w sobie, wejść w siebie, uważając jednocześnie, by nie wpaść pod samochód i by nie potrącać ludzi na chodniku.

Inne pytanie: jak pozbyć się roztargnień? Całkowicie pozbyć się ich nie można. Trudności zależą od wielu czynników: od samopoczucia w danym dniu, od stanu zdrowia, a nawet od pogody. Zwłaszcza w starszym wieku trudno nieraz panować nad myślami. Tu trzeba wiele cierpliwości. Trzeba sobie uświadomić, że niezawinione roztargnienia nie są grzechem, lecz zwykłą ułomnością natury ludzkiej. Trzeba, złapawszy się na roztargnieniu, nawiązać z powrotem do przerwanego toku myśli, wrócić do uświadomienia sobie obecności Boga. Modlitwy ustnej nie należy zaczynać od nowa, od samego początku, lecz spokojnie prowadzić ją dalej. Bóg jest wyrozumiały, więc nas zrozumie. Niedbalstwo – a niemożność lub słabość, to dwie różne rzeczy. Musimy o tym pamiętać.

 

Warto odwiedzić