Przemieniające trwanie - 28 II 2021

27 lut 2021
ks. Robert Więcek SJ
 

2. Niedziela Wielkiego Postu;
Ewangelia według św. Marka 9, 2-10

Przemienienie to owoc, konsekwencja bycia-z-Ojcem. Cóż bowiem oznacza rozpromienione oblicze? Czytamy w Psalmie 34: Spójrzcie na Niego, promieniejcie radością, a oblicza wasze nie zaznają wstydu. To właśnie bycie-z-Ojcem odkrywa w nas całą prawdę, odsłania, kim jesteśmy, objawia sposób patrzenia. Albowiem przemienienie, do którego jesteśmy zaproszeni, to dwa spojrzenia, które się spotykają. Przypomnijmy sobie spotkanie Pana Jezusa z Lewim. Spojrzał na niego i zaprosił do pójścia za Nim. Ten został „wyrwany” z komory celnej i wyruszył. Pamiętamy jakże poruszające wydarzenie na dziedzińcu arcykapłana, gdzie Piotr zapiera się swego Mistrza i słysząc pianie koguta, przypomina sobie zapowiedź tego wszystkiego. Wtedy to Pan spojrzał na niego, a on na Pana. Wyszedł i gorzko zapłakał. Czy te łzy nie były doświadczeniem przemienienia? Właśnie w takich tragicznych wydarzeniach zaczął się jeszcze głębszy proces przemiany Piotra.

Ufam, że na każdym z nas spoczął ten uwalniający wzrok. Uwalniający nas od „złogów” wszelkiego rodzaju, które zaciemniają, niszczą czy zabijają w nas wizerunek Boży. Uwalniający w nas niespożyte siły do wydobywania z nas coraz bardziej, mocniej, lepiej i piękniej owego na Boży obraz i podobieństwo.

Nie ma innej reakcji… Wobec takiego Wydarzenia nie da się nic sensownego powiedzieć. Ono nas przerasta. Zdumienie połączone z niedowierzaniem. Jedyną reakcją jest pragnienie, by trwało to wiecznie. Zdajmy sobie sprawę, że to trwa od wieków i na wieki. To my do tego się przyzwyczajamy. Oswajamy się z tą rzeczywistością. Wszak przed wiekami byliśmy w Jego zamyśle. Chcielibyśmy w tym doświadczeniu trwać. Na ziemi nie da się na dłuższą metę. Tak więc daremnym trudem jest budowanie namiotów i próba „zatrzymania”.

Życie jest dynamiczne. Zmienia się, ale się nie kończy – modlimy się w prefacji Mszy pogrzebowych. Każdego dnia, na nowo, coraz bardziej odkrywać jest nam dane oblicze Boże w nas i pośród nas. Sycić się tym, co teraz i pozostawać otwartym na to, co jutro. Ważne to, bo przyjdzie chwila, gdy Syn Człowieczy powstanie z martwych, a to zakłada wcześniejszą śmierć. Niezbadane są drogi Pańskie, zawsze są nad naszymi, jednak nie przerażają, bo jestem-z-Ojcem.

Nie ma takiej sytuacji, w której Ojciec nie skierowałby do człowieka: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie… tyś jest tym synem także! Zaiste, Ojciec przemawia do nas przez Syna swego Jednorodzonego, dlatego Jego słuchajcie!

Usłyszawszy, wszystko znika… nawet po rozejrzeniu się nikogo nie widzimy. Schodzimy na ziemię. Do codzienności, bo to w niej rozgrywa się odkrywanie relacji z Ojcem i życie nią w codziennych wyborach. Przyjdzie czas opowieści – rozpowiadania – jako świadkowie-uczestnicy wydarzeń paschalnych.

Bądźmy tymi, którymi jesteśmy - synami Najwyższego. Nośmy dumnie tę tożsamość. I ćwiczmy się we wdzięczności dziecka, które wie, że jest w rękach Ojca i z roku na rok coraz bardziej stara się upodobnić do Ojca niebieskiego.

 

Warto odwiedzić