Ostrów Tumski

03 sty 2017
Jan Gać
 

W wędrówce śladami polskiego chrześcijaństwa nie sposób pominąć Ostrowa Tumskiego w Poznaniu. Wraz z sąsiednim Gnieznem i niedalekim Ostrowem Lednickim stanowił najważniejszy gród piastowski, nierozerwalne ogniwo polskiej państwowości u zarania naszych dziejów.

Był tak szczęśliwie zlokalizowany w rozwidleniu Warty i Cybiny przez dziada i ojca Mieszka I, tak potężnie przezeń ufortyfikowany, iż cesarz Henryk II, który w 1005 r. wyruszył zbrojnie na Polskę, zawrócił spod grodu na sam widok jego umocnień.

Podobnie jak w Gnieźnie, tak i na Ostrowie Tumskim należy zejść pod posadzkę poznańskiej katedry, bo tam, głęboko w ziemi, zalegają pozostałości pierwszego kościoła biskupiego w Polsce. Gniezno w roku 1000 zostało wyniesione do godności metropolii, podówczas Poznań od 32 lat był już siedzibą pierwszego biskupa na ziemiach polskich, Jordana. Dlatego katedrę poznańską, nie gnieźnieńską, należy nazywać matką wszystkich polskich kościołów – Prima Sedes Episcoporum Poloniae – tak jak dla Rzymu najważniejszym hierarchicznie kościołem nie jest Bazylika św. Piotra na Watykanie, lecz Bazylika św. Jana na Lateranie – Omnium Urbis et Orbis Ecclesiarum Mater et Caput.

Kim był człowiek, któremu papież powierzył obowiązek pasterzowania u boku dopiero co ochrzczonego księcia piastowskiego? Skąd on pochodził? Jak wyglądała jego praca misyjna? Z braku źródeł pisanych nie ma na te pytania zadowalających odpowiedzi. Pozostają przypuszczenia, jakkolwiek oparte na wnikliwych badaniach polskich historyków. Na ogół przyjmuje się, że był mnichem benedyktyńskim, bo z tego dzielnego, nieustraszonego zakonu wywodzili się w większości przed X stuleciem misjonarze głoszący Ewangelię poganom ówczesnej Europy. Niechętny Polsce biskup z Merseburga,Thietmar, rzuca ciekawe zdanie w odniesieniu do biskupa Jordana, jak to ciężką miał z nimi pracę (z pogańskimi Polanami), zanim, niezmordowany w wysiłkach nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej.

Użyty w tym zdaniu termin o głoszeniu przezeń Ewangelii poprzez przepowiadanie, a nie tylko w oparciu o przykład pobożnego życia i jakieś działania podejmowane w obalaniu pogańskich bożków, sugeruje, że Jordan musiał w pewnym stopniu znać już język ówczesnych Polan. A to pociąga za sobą ciekawe dywagacje co do jego pobytu na Polańskiej ziemi na długo przed przyjęciem chrztu przez Mieszka I. Na przykład taka oto myśl: niekoniecznie musiał on pozostawać w orszaku Dobrawy (Dąbrówki), która dotarła na Mieszkowy dwór na krótko przed rokiem 966. Mógł jako mnich wcześniej przebywać w otoczeniu księcia przez dłuższy czas, mógł go instruować o zasadach świętej wiary, mógł roztaczać przed nim wiedzę o otaczającym go świecie, skoro Mieszko I posiadł niemałe rozeznanie w sprawach chrześcijaństwa i dobrze orientował się w układzie ówczesnych stosunków politycznych w środkowej Europie, a nawet w samej Italii i w Rzymie, kiedy podejmował decyzję o własnym chrzcie. Późniejsze posunięcia Mieszka I tak w sprawach religii, jak i w dziedzinie polityki, wskazują na jego dojrzałość jako władcy ważnego państwa, poprzez akt chrztu wyłaniającego się z pogaństwa do cywilizowanego życia na mapie ówczesnej Europy. Ktoś musiał go do takiej roli przygotować. Czyż tym człowiekiem nie mógł być mnich Jordan, za swe zasługi dla Kościoła podniesiony przez papieża Jana XIII do godności pierwszego biskupa w Polsce zaledwie dwa lata po chrzcie pogańskiego księcia?

Daremnie szukać resztek grobu biskupa Jordana w podziemiach poznańskiej katedry. Kościół ten przeszedł przez wszystkie dziejowe kataklizmy, jakie dotykały Polskę, a jego gotycką sylwetkę naruszyli ostatecznie przez ostrzał artyleryjski Rosjanie, którzy 15 II 1945 r. podeszli pod Poznań i za cel obrali sobie strzelanie do kościelnych wież nawet wtedy, kiedy na Ostrowie Tumskim nie było żadnego oporu ze strony Niemców. Na przekór wszelkim przeciwnościom kościół został odbudowany i chociaż pachnie świeżością, nie utracił swej tysiącletniej metryki poprzez jego piękno i bogactwo dzieł sakralnych. Na Wielki Jubileusz chrześcijaństwa w roku 2000 została odtworzona w duchu gotyckim płyta nagrobna biskupa Jordana, wmurowana w posadzkę przed prezbiterium. Warto pochylić się nad nią i zadumać nad rolą człowieka, który jako pierwszy wprowadził Polskę w struktury Kościoła powszechnego. Który nakierował Polskę na Rzym.

Jakże wzruszającą pamiątką tego związania się Polski ze Stolicą Apostolską jest miecz, który możemy oglądać w postaci repliki na ścianie lewej nawy przed wejściem do zakrystii prałackiej lub w oryginale przechowywanym w Muzeum Diecezjalnym! Miecz ten w kształcie tasaka, ponoć wykonany we wschodnich prowincjach rzymskich w I w., kojarzony z mieczem św. Piotra, którym Apostoł odciął ucho Malchusowi podczas szamotaniny w ogrodzie oliwnym przy aresztowaniu Jezusa, miał ofiarować biskupowi Jordanowi papież Jan XIII na znak wielkiej dla niego czci i uznania. Nie było też dziełem przypadku, że poznańską katedrę, której budowę zapoczątkowano w latach 80. X w. w stylu romańskim, być może jeszcze za życia zmarłego w 984 r. biskupa Jordana, dedykowano nie komu innemu, jak właśnie św. Piotrowi Apostołowi. I nie jest dziełem przypadku, że Mieszko I na rok przed swą śmiercią w 992 r. oddał swoje państwo, podówczas o szeroko już rozszerzonych granicach, w opiekę Stolicy Apostolskiej, o czym zaświadcza dokument Dagome judex. Polska u zarania swych dziejów związała się z Rzymem i z całym tym bogactwem duchowym i kulturowym, jakie stamtąd napływało przez kolejne wieki. Raz odkryte źródło rzymskich i łacińskich inspiracji bynajmniej nie wyschło po dziś dzień.

 

Warto odwiedzić