Błogosławiony Karol de Foucauld

22 sie 2017
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 r. w Strasburgu, we Francji. Pochodził z głęboko religijnej rodziny arystokratycznej. W latach młodzieńczych utracił wiarę.

Po ukończeniu szkoły oficerskiej odbył służbę wojskową w Oranie. Dużą ciekawość budziła w nim kultura arabska, dlatego opuścił wojsko w 1882 r. i wyruszył w podróż naukową do Maroka. Stamtąd pisał ciekawe reportaże, które przyniosły mu wielki rozgłos i uznanie Towarzystwa Geograficznego w Paryżu. W Algierii zetknął się ze świadectwem wiary w Boga i gorliwej modlitwy ze strony wielu muzułmanów i wtedy zrodziło się w nim pytanie: Czyżby Bóg istniał? Po powrocie do Francji spotkał ks. Huvelina, który stał się jego przewodnikiem duchowym i przyjacielem. Rozmowy z nim zaowocowały odkryciem na nowo Boga. Dzięki modlitwom swojej kuzynki i przyjaciela rodziny nawrócił się. I tak w wieku 28 lat Karol przeżył duchową przemianę i zapragnął całkowicie oddać się Bogu, prowadząc życie mnicha. W 1890 r. wstąpił do klasztoru trapistów we Francji i przyjął imię Maria Alberyk.

W Nazarecie

Po siedmiu latach opuścił wspólnotę trapistów i w 1897 r. udał się do Nazaretu, gdzie przez cztery lata żył jak pustelnik, pomagając na co dzień siostrom klaryskom. Właśnie tam odkrył bliskość i przyjaźń z Panem Jezusem. Wspomnienia z Ziemi Świętej, a przede wszystkim doświadczenie Nazaretu, towarzyszyły mu do końca życia. W liście do ks. Huvelina z 16 stycznia 1898 r. pisał: Tutaj, w roboczym ubraniu znalazłem to, czego szukałem tam (u trapistów). W mojej chałupce z desek, u stóp Tabernakulum u Klarysek, w ciągu dni pracy i nocy spędzanych na modlitwie, znalazłem to, czego szukałem i pragnąłem od ośmiu lat. Tak prawdziwie znalazłem, iż widać, że to sam Bóg przygotował mi miejsce w swoim Nazaret, które od dawna mnie pociągało. To jest doprawdy naśladowanie życia ukrytego Pana Jezusa w Jego ubóstwie i głębokiej nocy.

Nazaret był miejscem jego rozmyślań, jak choćby to zapisane w zeszycie duchowym: Druga w nocy. Jakże dobry jesteś, Boże, żeś mnie obudził!... Od tej chwili aż do 8 rano mam czas na  modlitwę. Modlę się z Tobą, pomiędzy Maryją a Józefem. Do 10 wieczór pracuję dla Ciebie, Jezu mój, przed Tobą, z Tobą, między Maryją i Józefem, nie przestając patrzeć na Ciebie, wielbić Ciebie... Z Tobą kończę pracę, z Tobą odmawiam modlitwy liturgiczne, z Tobą trwam przed obliczem Ojca Twego na niemej modlitwie, z Tobą czytam, z Tobą spożywam posiłek, podobny do Twoich posiłków. Wszystko z Tobą, wszystko w Twojej obecności i w Twoim towarzystwie, wszystko wpatrując się w Ciebie, naśladując Cię, między Tobą, Maryją i Józefem! Jakże jestem szczęśliwy!

Podczas pobytu w Nazarecie w jego sercu rodził się ideał chrześcijańskiej wspólnoty, i to nie tylko zakonnej. Chciał, by jej członkowie żyli wyłącznie z pracy rąk własnych. Nie godził się, by jej członkowie przyjmowali jakiekolwiek dary, nawet najmniejsze, choćby miały być przeznaczane na ubogich. Nie chciał, by pieniądze zatrzymywano z tygodnia na tydzień, dlatego w sobotę miały być rozdawane ubogim. Nie akceptował robienia zapasów. Członkowie takiej wspólnoty mieli wykonywać prace najprostsze, podobnie jak ludzie niewykształceni. W takiej wspólnocie nikt nie powinien być wyróżniany, a jej przełożony powinien się nazywać „Bratem Sługą”. Sercem tej wspólnoty miała być modlitwa adoracyjna Najświętszego Sakramentu i rozważanie słowa Bożego.

Na Saharze

W 1901 r. Karol przyjął święcenia kapłańskie i wkrótce udał się na Saharę do Beni-Abbes a następnie do Tamanrasset, gdzie od 1904 r. zamieszkał na pustyni pośród koczowników muzułmańskich. Nauczył się miejscowego języka,poznawał kulturę Tuaregów. Tam właśnie  przełożył Ewangelię na język tuareski. Z czasem zyskiwał coraz większe zaufanie tubylców. Pełnił też funkcję duszpasterza w garnizonach francuskich w Afryce i był doradcą władz wojskowych w Hoggarze. Dzięki pomocy francuskiego oficera zbudował tam mały klasztor w pobliżu niewielkiej oazy. Jego bardzo uboga cela była dla każdego wędrowca otwarta. Sam uprawiał warzywa i owoce na swe utrzymanie. Większość czasu spędzał na cichej adoracji Jezusa Eucharystycznego.

Przebywając na pustyni, pisał też sporo listów, które nacechowane były wielką prostotą i duchem posłuszeństwa wobec woli Bożej objawianej mu podczas długich medytacji nad słowem Bożym.

Mimo że przeżywał swoje życie na pustyni, nie był oderwany od świata. Swoje modlitwy ofiarował w intencji Kościoła, przede wszystkim w intencji papieża, a także za ludzi zagubionych tak jak on kiedyś. Często odmawiał napisaną przez siebie modlitwę: Ojcze oddaję się Tobie. Uczyń ze mną, co zechcesz. Dziękuję Ci za wszystko, cokolwiek ze mną uczynisz. Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko. Niech Twoja wola spełnia się we mnie i we wszystkich Twoich stworzeniach, nie pragnę niczego innego, mój Boże. Składam moją duszę w Twoje ręce, oddaję Ci ją, Boże, z całą miłością mego serca. Kocham Cię i to jest potrzebą mojej miłości, żeby się dawać, oddawać się w Twoje ręce bez ograniczeń.

Duchowość teraźniejszości

Karol de Foucauld, człowiek modlitwy i pokoju, został zastrzelony 1 grudnia w 1916 r. przez członka muzułmańskiej sufickiej sekty. W 1933 r. pięciu paryskich seminarzystów i księży udało się na Saharę, by tam prowadzić życie monastyczne w oparciu o regułę Karola de Foucauld, przyjmując nazwę Zgromadzenie Małych Braci Jezusa. Potem powstało Zgromadzenie Małych Sióstr Jezusa. Wszyscy oni starają się żyć duchem kontemplacji i pracy. Beatyfikacji Karola de Foucauld dokonał papież Benedykt XVI 13 listopada 2005 r.

Sposób przeżywania wiary, jaki proponuje Kościołowi bł. Karol de Foucauld, można określić mianem „duchowości teraźniejszości”, którą przed nim św. Teresa z Lisieux nazwała „Małą drogą” całkowitego powierzania się Bogu. W swoich notatkach błogosławiony pisał: Wydaje mi się, że wszędzie można sobie urządzić życie nazaretańskie, zanurzyć się w zapomnieniu, żyć posłuszeństwem, obejmując krzyż. Jego komentarze do wybranych fragmentów Ewangelii pisane w Nazarecie są jak świeżo upieczony chleb, mają smak młodego wina i czystość źródlanej wody. Listy pisane do rodziny i przyjaciół żyjących we Francji były napełnione wiarą w Boga i miłością do ludzi. W jednym z nich Karol de Foucauld pisał: Nazaret to tam, gdzie się pracuje, gdzie się jest poddanym. To dom, który się buduje w swoim sercu, albo daje się budować w sobie rękami Jezusa Dziecka, który jest cichy i pokornego serca.

 

Warto odwiedzić