Jan XXIII i jego cześć do Boskiego Serca

02 kwi 2014
 

O Jezu Eucharystyczny, dla którego chciałbym pałać miłością, spraw, bym zawsze był z Tobą złączony, by moje serce było blisko Twojego Serca, bym tak z Tobą współżył jak św. Jan Apostoł. O Maryjo Różańcowa, spraw, bym ze skupieniem odmawiał tę modlitwę i przykuj mnie na zawsze różańcem świętym do mego Jezusa Eucharystycznego. Niech żyje Jezus Miłość, niech żyje Maryja, Dziewica Niepokalana. 

Dziennik duszy, 21 X 1897

 

Głęboko przekonany, za łaską Bożą, o potrzebie i najściślejszym obowiązku, jaki mam będąc chrześcijaninem i osobą duchowną, by poświęcić się całkowicie i na zawsze Jego boskiej służbie i Jego świętej miłości; pobudzony do coraz większego postępu na drodze doskonałości i doskonałej miłości, przez rozpamiętywanie nieskończonych zasług Jezusa, który pozwala, bym ja, nędzne Jego stworzenie, kochał Go dla Jego doskonałości, a zwłaszcza niezmierzonej miłości Jego Boskiego Serca; rozważywszy wreszcie poważne niebezpieczeństwo tego najświętszego obowiązku, nie tylko przez grzechy śmiertelne, ale i poprzez powszednie, (…) które oddalają mnie od doskonałej miłości; podczas świętych rekolekcji w tym roku łaski 1900, a dziewiętnastym mojego życia, w ostatnim dniu tego świętego skupienia, w chwili gdy jestem sakramentalnie złączony z Najświętszym Sercem Jezusa, dzięki Komunii świętej, wobec Najświętszej mojej Matki, Maryi Niepokalanej, Jej najczystszego Oblubieńca, a mego głównego patrona św. Jozefa i innych świętych, moich szczególnych opiekunów, mojego anioła stróża i wreszcie – wobec całego dworu niebieskiego, ja, kleryk Angelo Giuseppe, grzesznik, przyrzekam Sercu Jezusowemu w sposób jak najuroczystszy i niezłomny, że przy pomocy łaski Bożej zachowam zawsze, teraz i na wieki duszę moją wolną od wszelkiego, choćby najmniejszego przywiązania do jakiegokolwiek grzechu całkowicie dobrowolnego.

A ponieważ z powodu mojej słabości nie mogę zaręczyć, że na przyszłość dotrzymam o własnych siłach tego przyrzeczenia, oddaję je w ręce anielskiego młodzieńca Alojzego Gonzagi, który się odznaczał brakiem choćby cienia grzechu, czystością umysłu i serca, i obierając go sobie w tym celu za szczególnego pośrednika i patrona, proszę go i błagam, jego, tak dobrego i łaskawego, aby raczył mnie przyjąć, strzec i dopomagać mi przez swe modlitwy, bym dochował należnej temu przyrzeczeniu wierności.

A Ty, mój najsłodszy Jezu, racz przyjąć łaskawie ten mały dowód mej miłości lub przynajmniej to najżywsze moje pragnienie, by Cię kochać z całego serca, by spalać się w miłości ku Tobie, który jesteś moim Przyjacielem, Ojcem i najukochańszym Oblubieńcem. Spójrz na mnie okiem łaskawym, co więcej, dopomóż swą łaską, bez której – jak to sam powiedziałeś uczniom przed opuszczeniem ich i jak ja sam wiem, aż za dobrze – nic nie potrafię. Serce Jezusa, gorejące miłością ku nam, rozpal serca nasze miłością ku Tobie.

Dziennik duszy, 27 II 1900
(przyszły papież Jan XXIII we wspomnienie św. Alojzego Gonzagi dokonał aktu poświęcenia się Sercu Jezusowemu).

 

(…) Czuję, że mój Jezus staje mi się coraz bliższy. Pozwolił, bym w tych dniach pogrążył się w morzu mej nędzy i pychy, a to po to, bym lepiej zrozumiał, jak bardzo On mi jest potrzebny. W chwili gdy grozi mi utonięcie, Jezus przechadzający się po wodach wychodzi naprzeciw mnie z uśmiechem, aby mnie ocalić. Chciałbym Mu powiedzieć wraz z Piotrem: Odejdź ode mnie, Panie, bom jest człowiek grzeszny (Łk 5, 8), lecz jestem urzeczony czułością Jego Serca, słodyczą Jego głosu: Nie lękaj się.

O, ja niczego się nie boję, gdy Ty jesteś przy mnie! Odpoczywam w Twoich ramionach i jak zbłąkana owieczka wsłuchuję się w bicie Twojego Serca. Jezu, znów i na zawsze do Ciebie należę. Przy Tobie staję się naprawdę wielki, a bez Ciebie trzciną chwiejącą się na wietrze. W Tobie mając oparcie, jestem silny jak kolumna. Moją nędzę muszę zawsze mieć przed oczyma i drżeć o siebie, ale pomimo zawstydzenia i upokorzenia, z większą jeszcze ufnością tulę się do Ciebie, gdyż moja nędza jest tronem Twego miłosierdzia i Twej miłości.

O dobry, Jezu, z Tobą jestem zawsze, nie oddalaj się ode mnie.

Dziś Wielki Czwartek, wielki dzień Serca Jezusowego, dzień Jego godów, a zarazem Jego testamentu miłości! Jak lśniący promień słońca, przebijając chmury na niebie, budzi życie, tak mój dobry Mistrz raczył mnie podźwignąć i oświecić w dniu, który jest dla mnie chyba najuroczystszy w całym roku. Czułem, jak spływa na mnie wielki pokój. Stało się to wówczas, gdy zbliżyłem się, by Go przyjąć do mego serca; odczułem całą radość Jego obecności, słuchałem ze wzruszeniem Jego ostatniej mowy, ostatnich słów pożegnania i drżąc cały z nadmiaru uczucia, które sprawiło, że oczy moje napełniły się łzami, odprowadziłem Go do ciemnicy.

Coraz wyraźniej daje mi On do zrozumienia, że pragnie, abym Go miłował przez nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Przed Najświętszym Sakramentem muszę wyrażać pragnienie, stale we mnie obecne, by żyć tylko dla Jezusa, muszę dziękować za łaskę uchronienia mnie od tylu grzechów, które byłbym na pewno popełnił bez Jego pomocy. Czyż mógłbym pozostać obojętny na boskie zaproszenie? (…)

Jednej tylko rzeczy pragnę: abym trwał zawsze w Twej miłości, stanowiąc jedno z Tobą jako Ty i Ojciec jedno jesteście. (…) Jezu, (…) zaklinam Cię: jeślibym miał kiedyś sprzeniewierzyć się moim obietnicom, spraw, bym natychmiast umarł, zanim jeszcze uczynię ten krok, zanim złamię przysięgę wierności.

Dziennik duszy, 10 IV 1903 (rekolekcje wielkanocne przed święceniami subdiakonatu)

 

(…) O Boskie Serce, Ty jesteś naprawdę rozwiązaniem wszystkich problemów: Chrystus jest rozwiązaniem wszystkich trudności. W Tobie nasza nadzieja, od Ciebie oczekujemy zbawienia.

Powróć, o Jezu, do społeczeństw, do rodzin, do dusz i króluj jako władca pokoju. Wlej skarby wiary i miłości w dusze tych, którym leży na sercu dobro ludu i Twoich biednych; daj, by przeniknął ich Twój duch, duch karności, porządku łagodności, podtrzymuj w ich duszach płomień zapału.

O Jezu, jeśli będę mógł kiedyś z Twoją pomocą uczynić coś dobrego – i ja staję w szeregach Twoich bojowników. Oby w Twojej szkole moje przygotowanie było naprawdę poważne, głębokie i zapewniające dobre rezultaty, gdyż niebezpieczeństwo zagubienia busoli zagraża zawsze. Niech prędko już nadejdzie dzień, kiedy ujrzymy Cię przychodzącego do społeczeństw wśród powszechnej radości, niesionego na ramionach ludu!

Dziennik duszy, 15 V 1903

 

(…) W przedostatni wieczór świętych rekolekcji [przed święceniami diakonatu], po rozmyślaniu o męce Chrystusa, poczułem, jak mnie ogarnia wielki spokój; zwłaszcza podczas czytania w refektarzu przy kolacji życiorysu czcigodnego Clauda de la Colombiere’a, w którym jest właśnie mowa o przejawach łaski, jakich doznał na rekolekcjach w Londynie, odczułem gorące pragnienie wytężenia wszystkich sił, by zdobyć prawdziwą świętość, na drodze pokory i wzgardy od Boga i ludzi; poczułem jakiś silny impuls, by z nową i większą gorliwością wypełniać moje praktyki pobożne (…) i na tym fundamencie odnowić całe moje życie duchowe.

Obawiam się jednak, że gdy minie to pierwsze wrażenie, powrócę do dawnego życia i dlatego nie przestaję i nie przestanę prosić dobrego Jezusa, by dalej mnie utrzymywał w tym nastawieniu, by podtrzymał uczucia, które dziś mnie ożywiają. Niech On się zmiłuje nade mną i dopomaga mi w każdej okoliczności.

Przewiduję niestety upadki, lecz ich nie chcę, o Jezu, naprawdę nie chcę. Serce Jezusa, działaj we mnie. Jestem nędzarzem, lecz kocham Cię, kocham, kocham. Ilekroć wobec mnie mówi się o Sercu Jezusowym lub o Najświętszym Sakramencie, serce moje przepełnia niewymowne wesele.

Odczuwam jakby falę drogich wspomnień, słodkich uczuć i radosnych nadziei, opanowują moją biedną osobę tak, że drżę cały i dusza moja rozpływa się w uczuciach tkliwej miłości. Są to pełne miłości nawoływania Jezusa, który chce, bym znalazł się cały u źródła wszelkiego dobra, w Jego świętym Sercu, pałającym tajemniczo pod osłoną Eucharystii.

Nabożeństwo do Serca Jezusowego towarzyszyło mi przez całe życie. (…).

Dziś wszystko, co dotyczy Serca Jezusowego, jest mi bliskie i podwójnie drogie. Wydaje mi się, że moim przeznaczeniem jest spędzić życie w świetle promieniującym z tabernakulum i że w Sercu Jezusa mam znaleźć rozwiązanie wszystkich moich trudności. Wydaje mi się, że byłbym gotów oddać krew dla zwycięstwa Serca Jezusowego. Moim najgorętszym pragnieniem jest uczynienie czegoś dla przedmiotu tej mojej wielkiej miłości.

Niekiedy myśl o mej pysze, niesłychanej miłości własnej i wielkiej nędzy mnie przeraża, zbija z tropu i sprawia, że tracę odwagę, wszakże natychmiast odnajduję pociechę w słowach Chrystusa wypowiedzianych do bł. Małgorzaty: Wybrałem ciebie dla objawienia wspaniałości mego Serca, ponieważ jesteś przepaścią niewiedzy i nędzy.

Ach! chcę służyć Sercu Jezusowemu dziś i na zawsze. Chcę, by moje nabożeństwo do Niego, ukrytego w Sakramencie Miłości, stało się sprawdzianem całego mego postępu duchowego. Istota moich postanowień rekolekcyjnych polega na pragnieniu spełnienia tego wszystkiego, co tu zanotowałem, w łączności z Sercem Jezusa Eucharystycznego.

Tak więc pamięć na obecność Bożą i duch adoracji sprawią, że każdy mój czyn będzie miał jako cel bezpośredni Jezusa, Boga i Człowieka, prawdziwie obecnego w Świętej Eucharystii. Duch ofiary, upokorzenia, wzgardy samego siebie w oczach świata będzie oświecony i podtrzymany ustawiczną myślą o Jezusie poniżonym w Sakramencie Ołtarza.

W łączności z Boskim Sercem, tak znieważonym przez ludzi, każde upokorzenie i poniżenie będzie dla mnie słodkie; a kiedy świat obdarzać mnie będzie obojętnością lub wzgardą, największą moją radością będzie szukanie i odnajdywanie pokrzepienia w tym Sercu, które jest źródłem wszelkiej pociechy.

Wysiłek mego umysłu i woli musi być skierowany na dwie zwłaszcza praktyki życia codziennego: na Komunię świętą i wieczorne nawiedzenie, nie mówiąc już o częstych aktach strzelistych, którymi będę przeszywał Serce Bożego Słowa, jak to czynił św. Alojzy. Nie spocznę, póki nie zostanę całkowicie unicestwiony w Sercu Jezusa.

O Serce Boże, nie jestem zdolny do niczego innego jak tylko do składania obietnic, ale w ten sposób chcę Ci okazać miłość, jaką wydaje mi się, że odczuwam dzisiaj ku Tobie. Czynię to jednak z lękiem i niepokojem, gdyż nie wiem, czy dotrzymam mojej obietnicy. O, nie pozwól, bym kiedyś, odczytując te słowa, znalazł w nich powód potępienia dla siebie!

Dobry Jezu, pozwól mi w tych świętych rekolekcjach nieco lepiej poznać mą nędzę, mą pychę i wzbudź we mnie silną wolę, by zabrać się skutecznie i radykalnie do sprawy mego uświęcenia.

Dziennik duszy, 9-18 XII 1903

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić