Krzyż z gródeckiego kościoła

23 wrz 2015
ks. Tadeusz Ślipko SJ
 

Krzyż, o którego losach mówi niniejszy tekst, widnieje po lewej stronie głównego wejścia do kościoła w przedwojennym Gródku Jagiellońskim. Kiedy i kto go tam zawiesił, nie wiadomo; brak na ten temat zapisów w zachowanych dokumentach kościelnych, jak też w pamięci starszego pokolenia parafian. Od nich natomiast pochodzą informacje, które tutaj prezentuję.

W czasie II wojny światowej, po opuszczeniu Gródka przez znaczną większość rzymskokatolickich parafian razem z ich duszpasterzami, kościół został przekazany w ręce urzędników państwowych. W toku tych czynności zainteresował się krzyżem i wziął go na własność nieznany nikomu z nazwiska oficer Czerwonej Armii. Jakimi pobudkami się kierował i w jakim celu to czynił, nikt nie wiedział. Tym bardziej nie wiadomo, jak się z nim obchodził i gdzie go umieścił w swoim mieszkaniu. Możliwe, że był anonimowym chrześcijaninem i czcił ten krzyż z należytym nabożeństwem w zaciszu domowej prywatności.

Po pewnym czasie oficer ów został służbowo przeniesiony na Sachalin. Udając się na nowe miejsce pobytu, nie omieszkał jednak zabrać z sobą krzyża, i tam go nadal w tajemnicy przechowywał. Wkrótce jednak czerwonoarmista zapadł na poważną chorobę i stanął w obliczu śmierci. Wezwał wówczas do siebie przyjaciela, również sowieckiego żołnierza, i opowiedziawszy mu, w jakich okolicznościach stał się posiadaczem gródeckiego krzyża, prosił, aby dołożył wszelkich starań, by przekazać krzyż z powrotem do tamtejszego kościoła.

Słuchający okazał się prawdziwie szlachetnym przyjacielem. Wziął krzyż do swojego domu. Nie zostawił go, kiedy jego samego znowu przeniesiono na Krym. Strzegł powierzonego sobie skarbu przez kolejne lata, aż do chwili, kiedy w swych służbowych wędrówkach znalazł się niedaleko Gródka. Wtedy dopełnił przyrzeczenia, które złożył umierającemu przyjacielowi. Przybył do Gródka i znanym sobie tamtejszym parafianom oddał krzyż. Ci ukryli go w bezpiecznym miejscu i modlili się przed nim w mrocznych chwilach religijnego ucisku za czasów Chruszczowa, kiedy to zniszczono zabytkowy drewniany ołtarz główny.

Sprawdziła się starochrześcijańska dewiza: Stat crux, dum volvitur mundus – krzyż trwa, podczas gdy świat się przetacza. I gródecki krzyż stoi. Niech już nigdy ludzka ręka nie zamąca mu pokoju, a wierni parafianie niech otaczają go swą czcią i nabożeństwem.

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić