Upadek pierwszego człowieka (1)
Pod koniec naszego ostatniego spotkania powiedziałem, że modlitwa z zachwytu się rodzi, a zachwyt z zapatrzenia i że pierwsi nasi rodzice w raju w takim właśnie modlitewnym zachwycie nieustannie trwali. To niezwykle ważne stwierdzenie, w dalszym ciągu opisu biblijnego, bowiem spotykamy się z tajemnicą, wobec której nasz ludzki rozum staje z bezradnie rozłożonymi rękami.
A jest to tajemnica pierwszego buntu człowieka przeciw Panu Bogu. Jak to się stało, że tak bardzo rozmiłowany w Panu Bogu człowiek i niezwykle w Niego zapatrzony mógł przekroczyć rozkaz tak wyraźnie wydany? Nie może to być wina ludzkiej natury, bo wtedy w raju nie była ona jeszcze skażona tak, jak skażona jest teraz. Więc co? Złość ludzka? To niemożliwe, bo pierwsi ludzie w raju byli po prostu niezdolni do złości, tak wielka w nich panowała harmonia między ciałem i duszą. Niezwykła moc przekonywania w słowach szatana? Może? Chyba nikt na świecie nie da na to pytanie odpowiedzi jednoznacznej i do końca pewnej, a rzecz jest zbyt ważna, żeby się można było na domysłach opierać.
Nasz Katechizm, chociaż tak jak my jest bezradny wobec tej niesłychanej tajemnicy, podpowiada nam drogę, która nam pozwoli przyjąć rzeczywistość grzechu pierworodnego i osobistego, a także rzeczywistość każdego zła: moralnego i fizycznego i wyprowadzić z tego właściwe wnioski. "Bóg jest nieskończenie dobry" - czytamy na początku traktatu o upadku - "i wszystkie jego dzieła są dobre. Nikogo jednak nie omija doświadczenie cierpienia i zła obecnego w naturze, które się jawi, jako związane z ograniczeniami właściwymi dla stworzeń, a przede wszystkim zagadnienie zła moralnego. Skąd pochodzi zło? »Zmagałem się z zagadnieniem pochodzenia zła. I nie znajdowałem rozwiązania« ─ mówi święty Augustyn1; jego bolesne poszukiwania zakończy się dopiero wraz z nawróceniem do Boga żywego. Tajemnica bezbożności2 wyjaśnia się bowiem tylko w tajemnicy pobożności3. Objawienie miłości Bożej w Chrystusie pokazało równocześnie zasięg zła i nadzwyczajną obfitość łaski4. Musimy więc rozważać zagadnienie początku zła, kierując spojrzenie naszej wiary na Tego, który sam jest jego Zwycięzcą"5, czyli na Jezusa Chrystusa. Drogę jednak, na którą nas wprowadza nasz Katechizm, poznamy dokładniej na następnych naszych spotkaniach. Dzisiaj raz jeszcze zajmiemy się spojrzeniem autora lub jeżeli ktoś woli redaktora Księgi Rodzaju, a w praktyce jej pierwszych jedenastu rozdziałów6.
Jest bowiem rzeczą uderzającą, że w Piśmie Świętym Starego Testamentu niezwykle rzadko jest mowa o grzechu jako takim, można nawet powiedzieć, że niemal nie ma w nim teologicznego ujęcia grzechu. Oczywiście, jest w nim mowa o grzechach konkretnych, które popełniają konkretni ludzie w określonych miejscach i w czasie określonym, ale niezwykle rzadko spotykamy teologiczną refleksję nad grzechem, jako zjawiskiem religijnym. Owszem, w Psalmach znajdujemy pewne wyrażenia, które zmierzają do uogólnień, ale i one wychodzą zazwyczaj z osobistego przeżycia autora i są pewnego rodzaju wyznaniem grzechu albo przyznaniem się do niego.
Jeżeli to sobie uświadomimy, to zrozumiemy, na czym polega niezwykłość tego opowiadania o grzechu i o jego skutkach dla dziejów ludzkości, które się znajduje w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju. Oczywiście, tutaj też nie spotkamy się z żadną teorią grzechu, autor biblijny bowiem chce tylko pokazać cały łańcuch wydarzeń, które na ludzi sprowadziły następstwa nieodwracalne. Opis ten jednak jest tak bogaty w treść, że nie możemy go rozważać z jednego tylko punktu widzenia, lecz równocześnie także z innych. Na tym naszym spotkaniu położymy nacisk na trzy aspekty grzechu: teologiczny, antropologiczny i historyczno-kulturalny. Najważniejszy w tym wszystkim jest aspekt teologiczny co prawda, ale tak naprawdę wszystkie one wzajemnie się wspierają i przenikają.
Oto zatem najpierw aspekt teologiczny, czyli co uczynili ludzie w odniesieniu do Pana Boga i jak Pan Bóg zareagował na to, że człowiek naruszył ustanowiony przez Niego porządek. Pan Bóg obdarzył człowieka niezwykłymi darami, wolą Jego jednak było, żeby w zakresie poznania zachowana pozostała między Nim a człowiekiem pewna granica. Hebrajskie wyrażenie poznanie dobra i zła oznacza coś więcej niż zwyczajny proces intelektualny. Gdyby bowiem nawet przyjąć nasze pojęcie poznawania, to przez poznanie dobra i zła należy rozumieć poznanie wszystkiego. Ponadto hebrajski wyraz jadac oznacza nie tylko poznanie intelektualne, ale ponadto doświadczenie, a przez to uzyskanie władzy. Toteż w rzeczywistości przez poznanie dobra i zła trzeba rozumieć doświadczenie wszystkiego i uzyskanie władzy nad wszystkimi rzeczami i tajemnicami. A z tego wynika wniosek niezwykły, który nam pozwala zrozumieć całą grozę grzechu: pierwszy człowiek sięgając po owoc z drzewa poznania dobra i zła, zapragnął być równy Panu Bogu. To było jednak niemożliwe, bo przecież człowiek nie tylko to, co miał, miał od Pana Boga, i nie tylko to, czym był, ale także to, że w ogóle istniał. Toteż, kiedy sięgnął po owoc z drzewa poznania dobra i zła, do tego tylko doprowadziło, że wskutek lekkomyślności utracił prawo do życia w rajskim ogrodzie rozkoszy, czyli w bliskości Pana Boga. Odtąd prowadził życie pełne trudu, nigdy nie był pewien jutra, toczył beznadziejną walkę z mocami zła w każdej postaci, a w końcu musiał się poddać nieuchronnej śmierci.
I od samego początku towarzyszyły mu nieszczęścia. Oto Kain, pierwszy człowiek urodzony naprawdę z kobiety, czyli pierwszy owoc ludzkiej miłości fizycznej, swemu bratu, Ablowi, pozazdrościł upodobania Bożego, jakim ten się cieszył, i zamordował go bez cienia miłosierdzia i bez jakiegokolwiek śladu skruchy. Pan Bóg go przeklął i wypędził, ale nie zabił i zabić nie pozwolił, wiódł więc Kain życie wygnańca. Wśród tych, którzy poszli za przykładem Kaina, pragnienie zemsty i odwetu wzrosło niepomiernie, zwłaszcza, że wkrótce zaczęły powstawać kuźnie i pojawił się miecz na ziemi. Wobec tego Pan Bóg postanowił wyniszczyć ludzkość potopem. Autor biblijny opisuje potop, jako katastrofę świata, którą Pan Bóg powstrzymał w ostatniej niemal chwili. Przecież, kiedy wody oceanu niebieskiego z góry i wody z dołu zaczęły okrywać ziemię, to wszystko, co Pan Bóg tak starannie oddzielił od siebie, zaczęło się walić w gruzy. Pan Bóg zachował przy życiu Noego i jego rodzinę, a po zakończeniu potopu zawarł z Noem pierwsze przymierze, w którym dał nawet gwarancję, że świat nadal będzie istniał, a On sam będzie podtrzymywał tę budowlę, jaką świat stanowi. Pan Bóg zatem uroczyście zapewnił, że nadal będzie istniał naturalny porządek, chociaż nawet tę ludzkość popotopową uznał za złą już od młodości7.
Ludzie jednak jakby sobie uświadomili, że siła ich jest nie do przezwyciężenia, i zaczęli budować wieżę Babel. Wówczas Najświętszy postanowił nie dopuścić do najgorszego i pomieszał języki, to znaczy, podzielił ludzkość na ludy, które już się nawzajem nie rozumiały.
Autor biblijny jednak spogląda także na samego człowieka, jako na zjawisko pełne przeróżnych trudnych do zrozumienia zagadek. Przede wszystkim chce, żeby pokusa pojawiła się przed oczyma czytelnika, jako pewien skomplikowany psychicznie przypadek pożerającej pożądliwości: Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy8. Upadek w niezwykły sposób wpłynął na człowieka. Najpierw Adama i Ewę ogarnął wstyd: A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski9. Ich wstyd jest pierwszym, może jeszcze nie uświadomionym dobrze, sygnałem, że nastąpił jakiś tajemniczy rozdźwięk, który przeszywa całą cielesną strukturę człowieka.
Potem zdaniem autora biblijnego nastąpił strach: Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze, kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu10. I słowa pierwszego człowieka, jako odpowiedź na zadane przez Pana Boga pytanie: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się11.Ten strach to drugie, wstrząsające znamię upadku.
Ale to jeszcze nie koniec. Pierwszy mężczyzna stara się, siebie samego jakoś usprawiedliwić i – podświadomie pewnie – przerzuca winę na kobietę i na Pana Boga równocześnie: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem12. Wygląda zatem na to, że to sam Pan Bóg jest jakoś winien grzechu Adama, ponieważ postawił przy jego boku Ewę, która nie tylko sama zjadła owoc, ale go także podała mężowi.
Toteż wymierzona przez Boga kara wyjaśnia ten rozdźwięk, jaki powstał w stworzeniu: beznadziejna walka ze złem moralnym i fizycznym, pełne sprzeczności położenie kobiety skazanej na ból rodzenia, wobec której jest bezsilna; zaciekły bój człowieka z ziemią, która mimo jego pracy rodzi ciernie i osty. Wreszcie nienawiść wśród ludzi, która nawet rysy twarzy potrafi zmienić: Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą13.
Wreszcie aspekt historyczno-kulturalny. Zasadnicze znaczenie dla człowieka ma jego stosunek do ziemi uprawnej, `adamah. Z niej zresztą został człowiek wzięty, ona zatem od samego początku stanowiła matczyny fundament całego jego życia. Upadek spowodował jakieś załamanie się w stosunku człowieka do ziemi. Człowiek zgodnie z rozkazem Pana Boga postanowił ziemię opanować, ale skutki tego opanowania zawsze mu służyły do tworzenia zła przede wszystkim: Powstały co prawda kuźnie, ale ich zadaniem stało się głównie kucie mieczy, które służyły do zabijania. Autor biblijny zatem z pewną jakby ironią tragiczną zdaje się spoglądać na wszystkie wytwory umysłu ludzkiego: cokolwiek wymyślicie, wymyślicie na swoją własną zgubę!
Na tym tle jakże jasnym światłem świeci nadzieja wyrażona przez Pana Boga, zanim pierwsi ludzie opuścili ogród rozkoszy: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej; ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę14. Te słowa zasiały u Hebrajczyków pragnienie Mesjasza, w Nazarecie zapączkowały nikomu nieznanym wcieleniem Syna Bożego, w Betlejem zakwitły Jego radosnym narodzeniem, a na Kalwarii zaowocowały Jego bardzo bolesną i zbawczą męką i śmiercią, uwieńczoną chwalebnym zmartwychwstaniem.
1Wyznania. Przełożył Zygmunt Kubiak. Warszawa 1978, VII 7, 1 (str. 116).
21 Tes 2, 7.
31 Tm 3, 16.
4Por. Rz 5, 20.
5KKK 385.
6Por. Gerhard von Rad: Teologia Starego Testamentu. Warszawa 1986, str. 129-134. Na tym autorze oparłem wszystkie wywody na temat biblijnego ujęcia grzechu jako zjawiska, które wtargnęło w dzieje ludzkości i spowodowało tyle nieszczęść.
7Rdz 8, 21.
8Rdz 3, 6.
9Rdz 3, 7.
10Rdz 3, 8.
11Rdz. 3, 10
12Rdz 3,12.
13Rdz 4, 5.
14Rdz 3, 15.