Kościół św. Piotra in galli cantu

29 mar 2020
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Niekiedy dziwią nas kościoły, które na szczytach wież czy kopuł mają kogutka. Skąd ten dziwny zwyczaj? Otóż pewną wskazówką może być najbardziej znany kościół z kogutem na szczycie kopuły, a jest nim kościół św. Piotra in galli cantu (przy pianiu koguta) w Jerozolimie. Upamiętnia on jedno z najtrudniejszych doświadczeń św. Piotra Apostoła, kiedy to odkrył przykrą prawdę o sobie, zapowiadaną wcześniej przez Pana Jezusa.

Piotr uważał się za odważnego mężczyznę, wiernego przyjaciela, szczerze kochającego Jezusa. Kiedy więc usłyszał słowa Pana, że wszyscy uczniowie zwątpią w Niego i Go opuszczą, zareagował z całą mocą: Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć. Na to Jezus mu odpowiedział: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz (por. Łk 22, 33-34). Piotr, owszem, był szczery w swych pięknych deklaracjach, ale nie mówił prawdy o sobie, bo jej nie znał. Jej poznanie było dla niego tak wielkim wstrząsem, iż gorzko zapłakał. Momentem zaś, kiedy spełniła się zapowiedź Pana i do świadomości Piotra dotarła gorzka prawda o nim, było właśnie in galli cantu – czyli przy pianiu koguta.

Stara tradycja chrześcijańska utrzymywała potem, że Piotr zawsze potem płakał, kiedy słyszał pianie koguta, bo przypominało mu ono jego nędzę, ale też jednocześnie przebaczające oczy Jezusa, gdyż jak podkreśla św. Łukasz, po trzecim zaparciu się Piotra, Pan obrócił się i spojrzał na Piotra (Łk 22, 61).

Tę szczególną chwilę upamiętnia, ale i uobecnia kościół św. Piotra in galli cantu. Doświadczenie Piotra to zarazem doświadczenie każdego prawdziwego chrześcijanina, który z jednej strony aż do łez poznaje przykrą prawdę o sobie, ale też i wyzwalającą prawdę o miłości Boga, wyrażoną w spojrzeniu Jezusa. Każdy ma swoje in galli cantu – czyli chwilę piania koguta, która potem w różnych okolicznościach się przypomina i wzywa do pokory, a zarazem do wdzięczności.

Od pierwszych wieków chrześcijanie pamiętali nie tylko o zaparciu się Piotra, ale o miejscu, gdzie się to wydarzyło. Był nim – jak zgodnie podają Ewangeliści – dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Pałac ten, jak niemal cała Jerozolima został zburzony przez Rzymian po zdobyciu miasta przez legiony rzymskie pod wodzą Wespazjana i Tytusa w roku 70. Już w V wieku jednak powstaje tam pierwszy kościół i klasztor pod wezwaniem św. Piotra. Posiadamy relację pielgrzyma z VI wieku, który pisze: Od świętego Syjonu do domu Kajfasza, gdzie teraz jest kościół św. Piotra, jest mniej więcej pięćdziesiąt kroków. Kościół ten w czasie najazdu perskiego w VII wieku podzielił los prawie wszystkich budowli chrześcijańskich w Ziemi Świętej. Odbudowano go, ale w XI wieku znów został zburzony. W XII wieku krzyżowcy zbudowali kolejny kościół, lecz i ten krótko potem został zrównany z ziemią. Do XIV wieku była tam jeszcze mała kapliczka, ale i ona z czasem uległa zniszczeniu. Prowadzone w tym miejscu w XIX i XX wieku prace archeologiczne potwierdziły prawdziwość starożytnej relacji i zapisów ewangelicznych. Odsłoniły ruiny zarówno pałacu Kajfasza, jak też kolejnych budowanych na tym miejscu kościołów; w ruinach pałacu odkryto groty i cysternę. Od czasów bizantyjskich cysterna ta była czczona jako miejsce, w którym przetrzymywano Pana Jezusa w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, a które my w naszej tradycji nazywamy „ciemnicą”. Od starożytności  nazywano je „dołem głębokim” w nawiązaniu do wersetu Psalmu 88, który tam był przedmiotem medytacji: Umieściłeś mnie w dole głębokim, w ciemnościach, w przepaści (Ps 88, 7). Poniżej tych budowli odkryto długie, kamienne schody pochodzące z czasów Pana Jezusa i prowadzące od strony doliny potoku Cedron do pałacu arcykapłana. To po nich wiedziono Pana Jezusa po aresztowaniu na Górze Oliwnej do pałacu arcykapłańskiego. Scenę tę wyobraża płaskorzeźba umieszczona obok na murze.

Obecny kościół św. Piotra in galli cantu został wybudowany w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. I choć jest kościołem stosunkowo nowym, ma już za sobą historię zniszczeń. Został bowiem zbombardowany w czasie wojny izraelsko-arabskiej w 1967 roku. Jest on zbudowany na planie krzyża greckiego i w swojej formie architektonicznej nawiązuje do budowli bizantyjskich, przypominając w ten sposób pierwszą budowlę chrześcijańską, która stała na tym miejscu. Składa się on z dwóch części: z kaplicy dolnej - krypty, przez którą dociera się do wspomnianych wyżej grot i cysterny – miejsca uwięzienia Pana. To piękne, zaciszne miejsce, gdzie pielgrzymi mogą modlić się w skupieniu i sprawować Eucharystię. Natomiast kościół górny to bogato zdobiona świątynia, na ścianach której przedstawione są sceny ewangeliczne,  rozegrane w tym miejscu. Zaraz po wejściu rzuca się oczy umieszczona w apsydzie głównej scena przesłuchania Pana Jezusa przez Sanhedryn, wtedy to Kajfasz zadał Jezusowi decydujące pytanie: Poprzysięgam cię na Boga żywego, powiedz nam: czy ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?, na które padła odpowiedź: Tak, Ja Nim jestem. Po bokach natomiast przedstawione są dwie drogi do świętości: droga nawrócenia, której patronem jest św. Piotr, zapierający się Jezusa, ale też i płaczący nad swym grzechem oraz wyznający miłość Jezusowi; i droga niewinności, której patronem jest św. Jan Apostoł, przedstawiony najpierw jak spoczywa na piersi Jezusa w czasie ostatniej wieczerzy, a poniżej u szczytu swego życia podczas wizji na wyspie Patmos, których owocem jest Księga Apokalipsy.

Naprzeciw apsydy głównej i ołtarza znajduje się jedyny w swoim rodzaju wizerunek Matki Bożej - przedstawia Maryję z warkoczami. To polski akcent w tym kościele. Znajdujące się w kościele malowidła powstawały w czasie II wojny światowej, a wtedy w Jerozolimie  przebywało wielu Polaków: żołnierzy, harcerzy i harcerek… Wielu z nich przychodziło tam, aby się modlić. Pośród nich była młoda Polka z pięknymi, długimi warkoczami, w której zauroczył się artysta malujący wizerunek Matki Bożej. I to jej warkocze uwiecznił na tym malowidle. Piękny to znak, jak Boże działanie przeplata się z ludzkimi słabościami, miłościami, a nawet podłością, czego symbolem są złoty kur na kopule kościoła i Najświętsza Maryja Panna z warkoczami, i płaczący Piotr, ale też jak w tym wszystkim zwycięża miłość Boża, której obrazem jest ten kościół, tyle razy niszczony i ciągle odbudowywany.

 

Warto odwiedzić