Służebnica Boża Róża Czacka

26 kwi 2020
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Róża, która była ostatnim dzieckiem hrabiego Feliksa Czackiego i Zofii z Ledóchowskich, przyszła na świat w Białej Cerkwi (dzisiejsza Ukraina) 22 października w 1876 roku. Mając na uwadze społeczny kontekst końca XIX wieku, można stwierdzić, że Róża urodziła się w bardzo uprzywilejowanym środowisku, wykształconym i zasobnym. Miała bardzo kochających rodziców i starsze rodzeństwo. Otrzymała niezwykle solidne wykształcenie, na co dzień towarzyszyła jej guwernantka z Francji. Uczyła się prywatnie języka angielskiego. Literaturę polską poznawała z najlepszym nauczycielem-polonistą z warszawskich gimnazjów. Była pełna młodzieńczej radości i entuzjazmu, by wciąż się uczyć i poznawać nowych ludzi. Rodzina państwa Czackich była głęboko patriotyczna i religijna. Ojciec Róży był głównym inżynierem odpowiedzialnym za budowę linii kolejowej Warszawa-Wiedeń.

W wieku 16 lat Roża spadła z konia, gdy ten pokonywał wysoką przeszkodę. Od tego nieszczęśliwego wypadku zaczęły się jej problemy ze wzrokiem. Jej rodzice szukali pomocy u najlepszych polskich okulistów, a także w różnych krajach Europy, nie godząc się na kalectwo córki. Chcieli, by ich córka nadal uczestniczyła w balach i spotkaniach towarzyskich. Wiele ją to kosztowało, bo nieraz potykała się o różne przedmioty i meble. Ona sama, by nie robić im przykrości, wyrażała zgodę na kolejne kuracje. Będąc we Francji, Róża nawiedziła również sanktuarium maryjne w Lourdes, gdzie prosiła Maryję, by umiała cierpliwie znosić chorobę.

Gdy miała 22 lata, okulista, który się Różą opiekował, powiedział jej pewnego dnia, że nic już nie może jej pomóc. Po tym spotkaniu przez trzy dni pozostawała sama w swoim pokoju. Po pewnym czasie jej starsi bracia zauważyli u niej gruntowną zmianę w codziennym zachowaniu, ich siostra stała się spokojniejsza, wyrozumiała dla innych i uprzejma dla otoczenia. Dramatyczna utrata wzroku coraz bardziej otwierała jej serce. Mając częsty kontakt z lekarzami-okulistami miała okazję, by zetknąć się z innymi niewidomymi dziećmi, które pozbawione były opieki i nie miały podobnych jak ona możliwości, by się leczyć. Z tego powodu zastanawiała się, jakby im można pomóc.

Przed 1914 rokiem Róża, robiąc plany na przyszłość, mogła mieć nadzieję na otrzymanie sporej części majątku rodziców, jednakże na skutek działań I wojny światowej rodzina bardzo zubożała; lata wojny przeżyła w Żytomierzu.

Powstanie nowego zgromadzenia i Dzieła Lasek

W sercu panny Czackiej coraz intensywniej rozbrzmiewał głos Bożego powołania, które cierpliwie rozeznawała ze spowiednikiem. Wielkim światłem dla niej, odnośnie do dalszej życiowej drogi okazały się słowa nuncjusza papieskiego w Polsce Achillesa Rattiego (późniejszego papieża Piusa XI), który powiedział jej, by swe pragnienie pomocy niewidomym nie wiązała z jakimś już istniejącym zgromadzeniem. Jego zdaniem powinna starać się założyć nowe. Gdy poczyniła w tym kierunku pierwsze starania, spotkała się z niezrozumieniem ze strony pewnego duchownego z Kurii Warszawskiej. Ona sama była przekonana, że założenie nowego zgromadzenia żeńskiego o duchowości św. Franciszka z Asyżu jest wolą Boga. W końcu w 1918 roku powstało Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, którego główną misją miała być opieka nad dziećmi ociemniałymi. Wcześniej, w roku 1910 z inicjatywy Róży powstał w Warszawie pierwszy dom dla dzieci niewidomych. W 1911 roku założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. To ona dostosowała alfabet Braille’a do polskiego systemu fonetycznego. Marzyła o zbudowaniu ośrodka opieki nad dziećmi niewidomymi. W tym celu w 1921 roku zakupiono działkę na terenie Puszczy Kampinoskiej.

Wielką pomocą duchową w tym czasie był wskazany przez nuncjusza gorliwy kapłan Władysław Korniłowicz, który od 1930 roku osiadł w Laskach. To on zaprosił inż. Antoniego Maryleskiego do podjęcia budowy Lasek. Pan Antoni zgodził się zaprojektować ośrodek i czuwać nad jego budową. Matka Czacka w sposób bardzo energiczny czuwała nad wszystkim, zwłaszcza nad przyjmowaniem i formacją zgłaszających się do zgromadzenia kolejnych kandydatek. Dzięki ks. Korniłowiczowi Laski zaczęły promieniować duchowo nie tylko na dzieło Matki Czackiej, ale i na inteligencję warszawską, przyciągając do Lasek katolickich działaczy społecznych, a także artystów, pisarzy i poetów, często duchowo zagubionych i szukających Boga. Jan Lechoń pisał o Róży Czackiej w 1942 roku:

Matko Czacka, która kijkiem szukasz sobie drogi
I masz w oczach niewidzących niebios spokój błogi
I wśród głodu, nędzy, zbrodni wciąż uśmiech panieński,
Której modłów chętnie słucha Jezus Nazareński,
Między Polską a Chrystusem Ty arko przymierza
Włącz nas wszystkich, i mnie także, do twego pacierza
.

Wsparcie Powstania Warszawskiego

Niezwykłą odwagę Matka Czacka okazała w czasie przygotowań i trwania Powstania Warszawskiego, godząc się, by na terenie zakładu zorganizować powstańczy szpital. Świadkiem jej decyzji, był kapelan Stefan Wyszyński, który napisał o niej niezwykle poruszające świadectwo w 1973 roku. Można je przeczytać w I tomie niedawno wydanej książki Znani i nieznani ludzie Lasek, Warszawa 2019), Było w niej coś z Traugutta. Zakład dla niewidomych ocalał dzięki Bożej Opatrzności, choć zdarzało się, że był pod niemieckim obstrzałem. Nieraz do kaplicy w Laskach, gdzie modliły się siostry z niewidomymi dziećmi dochodziły odgłosy walczącej stolicy.

Pod koniec lat czterdziestych Matka Czacka doznała wylewu i była częściowo sparaliżowana. Będąc bardzo schorowaną, mężnie trwała pod krzyżem Jezusa, bo wiedziała, że odnowa Polski i świata przychodzi jedynie przez cierpienie przyjęte i przeżywane z wiarą połączoną z cierpliwą miłością. Odeszła do Pana 15 maja 1961 roku. Ksiądz Korniłowicz mówił o niej: Dopiero na sądzie Bożym zobaczymy jasno, jakimi to drogami Bóg Matkę prowadził, że z hrabianki Róży Czackiej, która mogła sobie żyć wygodnie i niezależnie, stała się Służebnicą Krzyża, służebnicą niewidomych.

 

Warto odwiedzić