Obraz bez słów

21 gru 2020
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Święta Siostra Faustyna, jadąc w wigilię Bożego Narodzenia 1936 roku ze szpitala na Prądniku Czerwonym do klasztoru w krakowskich Łagiewnikach, miała następującą refleksję: Jadąc przez miasto, wyobrażałam sobie, że to jest Betlejem, widzę wszystkich ludzi spieszących się, pomyślałam, kto dziś rozważa tę Tajemnicę niepojętą w skupieniu i cichości? O Panno czysta, Ty dziś podróżujesz i ja jestem w podróży. Czuję, że podróż dzisiejsza ma swoje znaczenie. O Panno Promienista, czysta jak kryształ, cała pogrążona w Bogu, oddaję Ci moje życie wewnętrzne, urządzaj wszystko tak, aby było miłe Synowi Twemu, o Matko moja, ja tak gorąco pragnę, żebyś mi dała małego Jezunia w czasie Pasterki. I odczułam w głębi duszy tak żywą obecność Bożą, że siłą woli powstrzymywałam radość, aby na zewnątrz nie dać poznać, co się dzieje w duszy (Dzienniczek 844).

W uroczystość Bożego Narodzenia usłyszymy Prolog Ewangelii według św. Jana, a w nim zdanie: A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła (J 1, 5). Święty Jan wspomina o ciemnościach, o nocy i o świetle. Wyobraźmy sobie betlejemską stajenkę oświetloną wewnątrz blaskiem lampki oliwnej. Jest noc, dlatego poza grotą panują ciemności. Symbolizują one w świecie to wszystko, co jest duchowym zamętem, brakiem sensu życia, pokusą samowystarczalności czy budowania życia osobistego i społecznego bez odniesienia do Boga, który jest miłością. Uleganie takiej pokusie kończy się często rozgoryczeniem i brakiem wewnętrznego pokoju. Doświadczane braki, wewnętrzne rozbicie, poczucie winy i ciemności duszy spowodowane naszymi grzechami skłaniają nas do szukania Zbawiciela.

Światło pośród ciemności

I oto pojawia się Światło, które powoli wyłania się spoza mroków naszego zwątpienia i braku nadziei. To nic, że światło to jest ledwie dostrzegalne. Gdy ciemności są ogromne, wystarczy światło zapałki, by wskazać na miejsce przebywania kogoś, kto potrzebuje pomocy. Nawet nikły płomień przerywa ciemności i usuwa lęk. Także w naszym życiu wystarczy czasem jeden moment łaski wewnętrznej jasności, przeżyty podczas modlitwy. Bywa i tak, że nawet jedno dobre słowo czy uśmiech drugiej osoby pomagają nam na nowo odzyskać nadzieję. Skoro Pan Jezus jest z nami, nie jesteśmy już więcej skazani na ciemności świata bez Boga, dlatego nic nie może nas od Niego odłączyć (zob. Rz 8, 35-39). On, Dobry Pasterz pomaga nam przeżyć trudne doświadczenia i ciemności z nadzieją w sercu: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną (Ps 23, 4).

Odnaleziona nadzieja

Łaską Świąt Bożego Narodzenia jest wiara, która będąc darem Pana, pozwala nam z nadzieją przezwyciężać różne trudności, pozwala iść przez życie z entuzjazmem i radością, gdy podejmujemy nasze codzienne obowiązki. Światło, które w ciemności w świeci nie jest nigdy czymś abstrakcyjnym. Jest to rzeczywistość żywa i osobowa. Jest nią Jezus Chrystus, Syn Maryi i Syn Boży. Maryja pierwsza odkryła, że życie Jej i całej ludzkości dzięki temu bezbronnemu Dziecku nabrało nowego sensu. W Nim miała zostać odnowiona cała ludzkość i każdy z nas.

Światła Chrystusa nawet największe ciemności świata i ludzi nie są w stanie zgasić. Od czasu, gdy rozbłysło ono w świecie, w naszym sercu, w naszej Ojczyźnie, nie ma takiej siły, która mogłaby go usunąć, pozbawić blasku. Ciemności grzechu, zwątpienia nie mogą go zagasić. Jesteśmy każdego dnia wezwani, by ogień miłości, który Bóg umieścił w naszych sercach, na nowo zabłysnął żywym płomieniem, dając obfite światło. Tym światłem jest nasze przekonanie, że w Jezusie Chrystusie, tym małym Dziecku, Bóg każdego z nas kocha, kocha cały świat. On przychodzi do każdego człowieka, bo pragnie, by wszyscy zostali zbawieni, przebóstwieni. Dlatego trzeba, byśmy w czasie okresu liturgicznego Bożego Narodzenia obejmowali naszą modlitwą tych, którzy się zagubili i odeszli od Boga, prosząc, by na nowo odkryli Światłość, która w ciemności świeci.

Kontemplacja tajemnicy Wcielenia

Wydarzenie, które kontemplujemy w betlejemskiej stajence jest obrazem bez słów. Oto widzimy Maryję, Matkę Jezusa, Niemowlę i Józefa. Nic nie mówią, trwając w pełnym wymowy milczeniu. Także pasterze adorują Pana w ciszy. Oni pełni zadziwienia oglądają Słowo Wcielone. To wydarzenie jest słowem, które do nas przemawia pokojem. My także mamy je rozważać w naszych sercach na wzór Maryi, a następnie głosić w naszych rodzinach i środowiskach. Boże Narodzenie jest słowem Boga do nas. Cieszmy się razem z Maryją, ze św. Józefem i pasterzami, bo oto Bóg Ojciec kocha nas w bezbronnym Dziecku. Od momentu Bożego Narodzenia czas jest Chrystusowy, jest błogosławiony i pełen nadziei.

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić