Bóg zesłał Syna swego, zrodzonego z niewiasty

20 sty 2024
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Ga 4, 4-7

Boże macierzyństwo Maryi jest jednym z najbardziej niesamowitych wydarzeń, w które wierzymy. W Liście św. Pawła Apostoła do Galatów czytamy: Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg swego Syna. Apostoł używa tu greckiego słowa χρόνος (chronos) oznaczającego zły czas, czas przemijania, który nieuchronnie przynosi śmierć. Chronos – jak głosi mit – pożera własne dzieci. Język grecki ma i inne słowo, które również oznacza czas, tyle że dobry czas, czas szczęścia, ten, na który się czeka. To słowo καιρός (kairos). I to właśnie ono jest użyte w Ewangelii św. Marka, gdy Pan Jezus rozpoczyna swą publiczną działalność słowami: Czas się wypełnił, bliskie jest królestwo Boże… (Mk 1, 15).

W liście św. Pawła użyte jest jednak słowo chronos. Można by też przetłumaczyć to zdanie tak: „Gdy człowiek stał się pełen zepsucia, Bóg zesłał swego Syna…”. Bóg posyła swojego Syna, posyła Go przez kobietę w naszą przemijalność, w naszą śmiertelność, która nas gnębi i zniewala. Jezus Chrystus staje się tak poddany prawom przestrzeni i czasu oraz innym prawom jak każdy z nas… W jakim celu? Po to, aby mógł nas wykupić z naszej niewoli przemijania i śmiertelności, abyśmy mogli osiągnąć synostwo Boże, czyli abyśmy jako dzieci Boże mogli uczestniczyć w Jego wieczności już tutaj… I już tutaj możemy wołać: Abba – „Ojcze” – bo Bóg posyła do naszych serc swojego Ducha i przez tego Ducha przekazuje nam swoją własną naturę. Dlatego – mówi św. Paweł do każdego z nas – nie jesteś już niewolnikiem, nie jesteś już zakładnikiem przemijania i zepsucia, ale synem; a jeśli jesteś synem, to także dziedzicem, dziedzicem Boga. W to wielkie dzieło Bożego zbawienia wpisane jest Boże macierzyństwo Maryi.

My dziś z taką łatwością i oczywistością mówimy: Matka Boża, Matka Boga czy Bogurodzica… Trzeba jednak pamiętać, że ten tytuł torował sobie drogę z wielkim trudem. Także on, jak wszystko, co związane z Bożym dziełem zbawienia, został wywalczony pośród sporów i oporów. Powszechnym dziedzictwem Kościoła stał się dopiero na Soborze Efeskim w 431 roku, a więc upłynęło prawie 400 lat od jego założenia. Maryja jako Matka nie tylko uczestniczyła w dziele zbawienia. Uczestniczy w nim cały czas, rodząc stale Jezusa dla nas i w nas. Cały czas też jest nam wierną wspomożycielką w uwalnianiu się z różnorakich niewoli, w które popadamy – od tej największej niewoli począwszy, z której, owszem, wyzwolił nas Jej Syn, ale z której każdy z nas potrzebuje wyzwolenia przez wiarę. To bowiem, że Jezus pokonał śmierć, grzech i szatana, nie znaczy wcale, że dokonało się w życiu każdego i każdej z nas. To tak jak na przykład z gruźlicą. Owszem, została pokonana, dysponujemy lekami, aby ją pokonać, jeśli ktoś na nią zachoruje, ale jeśli chory nie stosuje leków, choroba go pokona.

Stąd też ta ustawiczna troska Maryi, Matki Bożej i Matki naszej, aby każdy z nas miał udział w zwycięstwie Jej Syna. Stąd też i nasze wołanie do Niej: Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko…

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Łucarz SJ
ks. Stanisław Ziemiański SJ
ks. Ottavio De Bertolis SJ
Benedykt XVI
ks. Jan Ożóg SJ
s. Małgorzata Pagacz

Warto odwiedzić