Nowi święci darem dla Kościoła dzisiaj
W niedzielę 7 września 2025 roku Ojciec święty Leon XVI kanonizował dwóch błogosławionych Włochów: Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925) i Carla Acutisa (1991-2006).
Wiele już o nich powiedziano. Siostra Pier Giorgia napisała książkę o swoim bracie: Pier Giorgio Frassati. Człowiek ośmiu błogosławieństw. Także mama Carla, Antonia Salzano Acutis ukazała niezwykłą historię duchowego życia swego syna i zatytułowała ją Tajemnica mojego syna.
Przyjaźń Pier Giorgia Frassatiego z Jezusem
Pier Giorgio pochodził z bogatej rodziny. Jego ojciec był dyplomatą i właścicielem popularnej gazety „La Stampa”, wydawanej w Turynie. Ojciec uważał się za agnostyka, mama starała się wychować syna w duchu katolickim, dlatego został ochrzczony i przystąpił do Pierwszej Komunii św. Rodzice żyli jakiś czas w separacji. Byli bardzo zaniepokojeni, kiedy Pier Giorgio, będąc jeszcze dzieckiem, zaczął chodzić codziennie bardzo wcześnie rano na Mszę św. o godz. 6.00. Potajemnie, z obawy przed rodzicami budził go zaprzyjaźniony ogrodnik. Ojciec miał pretensje do jezuitów prowadzących szkołę, że jego syn stał się tak bardzo pobożny. Pewnego dnia mama, zapytana, jak przyjęłaby decyzję o powołaniu syna do kapłaństwa, odpowiedziała, że wolałaby wtedy, aby umarł…
Pier Giorgio nie zniechęcał się jednak postawą rodziców, coraz bardziej wzrastał duchowo, rozwijając serdeczną więź z Panem Jezusem w tajemnicy Eucharystii. Jego serce nieustannie wypełniała radość, którą promieniował na swoich kolegów i koleżanki. Był duszą towarzystwa na kolejnych etapach szkoły podstawowej, średniej, a potem na studiach inżynierskich. Bardzo lubił wysokogórskie wyprawy w Alpy, latem z czekanem, a zimą na nartach. A przy tym posiadał niezwykłą wrażliwość na ludzką biedę, dlatego zapisał się do charytatywnej Konferencji św. Wincentego a Paolo. Chodził do najnędzniejszych dzielnic Turynu, by pomagać ubogim i chorym. Bardzo interesował się również tym, co działo się w świecie polityki włoskiej. Niepokoił go nasilający się ruch faszystowski i dążenie do władzy Mussoliniego. Nadzieję widział w rodzących się strukturach Partii Ludowej, inspirującej się chrześcijańskim dziedzictwem.
Pier Giorgio należał do stowarzyszenia Akcji Katolickiej, a także do Sodalicji Mariańskiej, którą opiekowali się jezuici. Był członkiem Apostolstwa Modlitwy. Jako student wstąpił do III Zakonu św. Dominika, do wspólnoty czerpiącej z apostolskiego zapału głoszenia Słowa Bożego. Niestety, pewnego dnia odwiedzając chorych, sam zaraził się chorobą Hainego-Medina, która na początku XX wieku była nieuleczalna. W tym samym czasie była bardzo chora jego babcia i wszyscy się na niej skupiali. Dla Pier Giorgia szukano jeszcze ratunku we Francji, ale było już za późno.
Pier Giorgio zmarł w opinii świętości 4 lipca 1925 roku. Został beatyfikowany przez św. Jana Pawła II w Rzymie 20 maja 1990 roku. Papież z Polski wskazywał, że jest on wzorem dla studentów, jak żyć wiarą i być radosnym, realizując także ziemskie plany i pragnienia, promieniując przy tym na innych pełnią radości, której źródłem jest sam Bóg. Pier Giorgio pisał do swoich przyjaciół wiele listów, w których dzielił się swymi radościami i kłopotami, gdy musiał przygotować się do kolejnych egzaminów na studiach inżynierskich, na kierunku górniczym. W wolnych chwilach jego ulubioną lekturą były Wyznania św. Augustyna. W jednym z listów do Antonia Villaniego (20 czerwca 1923 r.) napisał: Skoro nie wie się, kiedy śmierć po nas przyjdzie, bardzo roztropne jest, żeby się w każdym dniu gotować na śmierć w tym właśnie dniu. Odtąd więc będę się starał wszystkie moje dni czynić małym przygotowaniem na śmierć, abym się nie znalazł nie przygotowany w momencie śmierci i nie musiał opłakiwać pięknych lat młodości jałowych w sensie duchowym.
Świadectwo mamy Antoniny o Carlu Acutisie
Matka najlepiej zna swojego syna, zwłaszcza jego kolejne etapy rozwoju we wczesnym dzieciństwie. Antonina Salzano Acutis urodziła się w samym sercu Rzymu przy Placu Weneckim. Jej ociec był wydawcą książek, dlatego ich dom był miejscem spotkania wielu pisarzy i artystów. Jak wspomina w jednym z wywiadów, w domu rozmawiano o wszystkim z wyjątkiem religii, Pana Boga i Kościoła. Przystąpiła do Pierwszej Komunii św., była bierzmowana, miała ślub katolicki. Do Kościoła rodzice szli tylko na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Brakowało jej żywego doświadczenia wiary.
Jej duchowe przebudzenie nastąpiło, gdy w Londynie w 1991 roku urodził się Carlo. Po kilku latach cała rodzina zamieszkała w Mediolanie. Mama Carla opowiadała, że jej syn od początku jawił się jej jako niezwykle zdolny i wrażliwy na sprawy duchowe. Bardzo wcześnie nauczył się czytać. Kiedy zmarł ojciec Antoniny, kilkuletni Carlo zaczął zadawać jej tak trudne pytania o Pana Boga i niebo, że postanowiła rozpocząć studia teologiczne i biblijne. Nianią Carla w tym czasie była Agnieszka, studentka z Polski, która chodziła z nim do Kościoła na Mszę św. Nauczyła go też po polsku modlitwy Aniele Boży, Stróżu mój.
Carlo bardzo lubił przebywać w kościele, adorować Ukrzyżowanego. Bardzo pragnął jak najszybciej przyjąć Pana Jezusa do swego serca. Jego marzenie spełniło się, gdy miał siedem lat. Od tego dnia codziennie był na Mszy św. Długo się modlił, dziękując Jezusowi, że zamieszkał w jego sercu. Wyznawał, że stajemy się wtedy Jego domem. Mając zaledwie jedenaście lat, poproszony przez proboszcza, prowadził katechezę dla dzieci. Zafascynowany był cudami eucharystycznymi, jakie miały miejsce w różnych miejscach Włoch. Robił zdjęcia i filmy, by potem umieszczać je na założonej przez siebie stronie internetowej „miracolieucharistici”. Pragnął, by jak najwięcej osób poznało prawdę o rzeczywistej obecności Pana Jezusa w konsekrowanej Hostii. Często powtarzał, że Eucharystia jest najpewniejszą autostradą do nieba, drogą, by zaprzyjaźnić się z Jezusem. Pamiętał też o Jego Matce Maryi, poznając Jej objawienia z Lourdes i Fatimy, w których Niepokalana wzywała do pokuty, do osobistego nawrócenia oraz modlitwy o nawrócenie grzeszników. Jego ulubioną modlitwą był różaniec, dzięki któremu, jak mówił, uczył się przeżywać tajemnice Jezusa poprzez Serce Maryi. Ta modlitwa pomagała mu naśladować Jezusa i Jego Matkę.
Rodzice Carla byli bardzo zamożni, dlatego zakupili dom w Asyżu. Mieszkali tam podczas wakacji. Carlo bardzo zaprzyjaźnił się ze świętym Biedaczyną z Umbrii i ze św. Klarą. Uczył się od Brata Franciszka, jak być blisko ubogich. Po powrocie do Mediolanu spotykał na ulicy wielu bezdomnych. Przynosił im kanapki, kupował dla nich śpiwory. Pieniądze otrzymywane w darze od wujków przeznaczał dla ubogich. Odwiedzał też chorych w domach, dla każdego miał uśmiech i słowa pociechy. A przy tym był bardzo zwyczajnym chłopcem, lubił się uczyć, kochał uprawiać sport, wyprawy w góry, pływanie w morzu, grę na gitarze. Był bardzo lubiany w szkole przez swoich kolegów. Jako jedyny w klasie bronił życia dzieci nienarodzonych!
Pod koniec września 2006 roku Carlo zachorował na ostry typ białaczki. Choroba rozwinęła się bardzo szybko. Carlo wiedział, że umiera. Powiedział mamie, że nie zmarnował w swoim życiu nawet pięciu minut, a swoje cierpienie ofiaruje w intencji odnowy Kościoła. Pan zabrał go do siebie 11 października 2025 roku. o godz. 17.45. Rodzice wiedzieli, że pragnął zostać pochowany w Asyżu. Bardzo szybko po śmierci Carla zaczęły się dziać cuda uzdrowień dzięki modlitwom zanoszonych do Boga za jego wstawiennictwem. Również jego ojciec otrzymał łaskę głębokiej przemiany życia. Carlo został beatyfikowany przez papieża Franciszka w 2020 roku i uznany za świętego dla całego Kościoła 7 września 2025 roku przez Leona XIV.
***
Oby ci dwaj nowi orędownicy w niebie wypraszali nam wiele potrzebnych łask, byśmy jak oni kochali Jezusa, Jego Matkę i byli wrażliwi wobec ubogich.
