Ignacjańskie korzenie reformy Kościoła papieża Franciszka (cz. II)

20 wrz 2016
ks. Antonio Spadaro SJ
 

Duchowość św. Ignacego z Loyoli jest duchowością historyczną, powiązaną z dynamiką historii. Ona pomaga wzrastać historii oraz organizuje, strukturyzuje instytucję.

Duchowa posługa Ignacego instytucjonalizuje się w konkretną służbę Kościołowi, nadając formę Towarzystwu Jezusowemu i jego zdolności do dialogu z kulturą i z historią. W rzeczywistości jest to tło, na którym odmalowuje się bardziej złożony obraz, mający zasadnicze znaczenie dla zrozumienia sposobu postępowania papieża Franciszka. Zauważa on, że w życiu Ignacego można stwierdzić wewnętrzną spójność jego zamysłu. Ale czym jest ów zamysł Ignacego? Czy może teoretyczną wizją, którą można od razu zastosować do rzeczywistości, wymuszając na niej zmieszczenie się w wyznaczonych granicach? Czy ten zamysł jest jakąś abstrakcją, którą należy zniżyć do konkretu?

Nic z tego. Zamysł św. Ignacego nie jest planowaniem funkcji, nie jest dobieraniem możliwości. Jego zamysł polega na ujednoznacznianiu i konkretyzowaniu tego, co sam przeżył w swoim wewnętrznym doświadczeniu – pisał J.M. Bergoglio. W ten sposób można zrozumieć, że pytanie, na czym polega „program” papieża Franciszka, nie ma sensu. Papież nie ma jasnych i wyraźnych idei do zaaplikowania do rzeczywistości, lecz porusza się w oparciu o doświadczenie duchowe i modlitwę, którymi dzieli się poprzez dialog i konsultacje.

Ten sposób postępowania nazywa się „rozeznawaniem”: jest to rozeznawanie Bożej woli w życiu codziennym. Chociaż dokonuje się ono w przestrzeni serca, w wewnętrzności, jego pierwszą materią jest zawsze echo, jakim odbija się w tej intymnej przestrzeni powszednia rzeczywistość. Jest to wewnętrzna postawa, która popycha do otwartości na dialog, na spotkanie, na znajdowanie Boga wszędzie tam, gdzie On chce zostać znaleziony, a nie tylko w ograniczonym kręgu spraw, a w każdym razie spraw dobrze określonych i odgrodzonych. Papież prosił biskupów Stanów Zjednoczonych: Nie lękajcie się dokonania wyjścia niezbędnego dla wszelkiego autentycznego dialogu. W przeciwnym razie nie można dogłębnie zrozumieć racji drugiej osoby ani pojąć, że brat, do którego trzeba dotrzeć i uratować mocą i bliskością miłości, znaczy więcej niż stanowiska, które uważamy za dalekie od naszych prawdziwie pewnych (23.09.2015, KAI).

Dlatego też działaniom i decyzjom musi towarzyszyć uważna, medytacyjna, modlitewna lektura znaków czasu. Dla Bergoglio świat jest w ciągłym ruchu: zwykła perspektywa i jej kryteria osądu i klasyfikowania tego, co jest ważne, a co nie jest ważne, nie funkcjonuje. Życie ducha ma inne kryteria. Nie przeprowadza się rozeznawania na podstawie idei, także jest zawsze większa od idei (por. Evangelii gaudium, 231-233). Z tego powodu punkt wyjścia ma zawsze charakter historyczny i polega przede wszystkim na rozpoznaniu, że Bóg działa i pracuje dla mnie we wszystkich rzeczach stworzonych na obliczu ziemi (Ćwiczenia duchowe, 236), a więc świat jest Bożym placem budowy.

 

Otwarty i historyczny proces

Zadanie reformatora polega na tym, aby inicjować lub towarzyszyć procesom historycznym. Jedna z fundamentalnych zasad wizji bergogliańskiej głosi: czas jest ważniejszy od przestrzeni (por. Evangelii gaudium, 222-225). Reformować znaczy uruchamiać procesy otwarte i nie „iść na skróty” czy też zdobywać przestrzenie władzy. To dokładnie jest ów duch rozeznawania, w którym Ignacy i jego pierwsi towarzysze stawili czoło wyzwaniu reformacji.

Papież jasno zdaje sobie sprawę z kontekstu, z sytuacji wyjściowej: jest poinformowany, wysłuchuje opinii; mocno przywiera do teraźniejszości. Droga, którą zamierza przebyć, jest dla niego naprawdę drogą otwartą; nie jest to teoretyczna mapa dróg; to raczej droga otwiera się w miarę wędrówki. Dlatego też jego „zamysł” jest, w rzeczywistości, przeżytym doświadczeniem duchowym, które przyjmuje swój kształt stopniowo i które jest przekładane na konkretne kategorie w działaniu. Nie jest to wizja, która czyni odniesienia do idei i pojęć, ale przeżycie zależne od „czasów, miejsca i osoby”, a więc nie od ideologicznych abstrakcji. Dlatego też ta wewnętrzna wizja nie jest przez Papieża narzucana historii, on nie próbuje jej organizować według współrzędnych tej wizji, ale dialoguje z rzeczywistością, włącza się w historię ludzi, rozwija ją w czasie.

Franciszek jest papieżem procesów, „ćwiczeń”. Jest jak przełożony wspólnoty, który winien być przewodnikiem procesów, a nie jedynie administratorem (J.M. Bergoglio). To jest, w jego rozumieniu, forma prawdziwych „rządów duchowych”. Pontyfikat Bergoglio i jego wola reformy nie są i nie będą realizowane wyłącznie w porządku „administracyjnym”, lecz raczej będą uruchamianiem i towarzyszeniem procesom: niektórym szybkim i gwałtownym, innym niezwykle powolnym.

Proces jest więc naprawdę otwarty: jedynie Bóg zna jego rezultat i owoc. Jest czymś innym i czymś o wiele więcej niż ludzki plan, i jest czymś więcej niż nasze oczekiwania. Nawet gdyby były to oczekiwania Papieża...

Papież żyje w nieprzerwanej dynamice rozeznawania, otwierającej go na przyszłość; także na przyszłość reformy Kościoła, będącej nie jakimś projektem, ale ćwiczeniem ducha, który nie widzi jedynie czarnych i białych (tak widzą ci, którzy chcą zawsze prowadzić „bitwy”). Bergoglio widzi odcienie i stopniowość; stara się rozpoznać obecność Ducha w ludzkiej i kulturowej rzeczywistości, dostrzec już zasadzone ziarno Jego obecności w wydarzeniach, we wrażliwości, w pragnieniach, w głębokich napięciach serc i kontekstów społecznych, kulturowych i duchowych. A ziarno nie jest drzewem; często jest zagrzebane i niewidoczne dla oka, które jest mało uważne. To właśnie zostało wyrażone przez 34. Kongregację Generalną Towarzystwa Jezusowego, która odbyła się w 1995 r.: jezuici, spełniając posługę kapłańską, starają się najpierw dostrzec to, czego Bóg dokonał w życiu jednostek, społeczeństw i kultur oraz rozeznać, w jaki sposób będzie kontynuował to dzieło (Dekrety 34. Kongregacji, 177).

Jest to wewnętrzna postawa, która pobudza do otwartości na dialog, na spotkanie, na znalezienie Boga, gdziekolwiek pozwoli się znaleźć, i nie tylko w zamkniętych przestrzeniach, a przynajmniej dobrze określonych i odgrodzonych. Przede wszystkim jest to postawa, która nie obawia się dwuznaczności życia i stawia mu czoło z odwagą. Nie jest to wiedza intelektualna, ale wiedza, która integruje wartości serca i umysłu. Stąd działania i decyzje należy głęboko zakorzenić i towarzyszyć im poprzez uważną, medytacyjną, modlitewną lekturę znaków czasu, które są wszędzie.

 

La riforma della Chiesa secondo Francesco.
Le radici ignaziane, w: „La Civilta Cattolica”, 24 X 2015
Przełożył: ks. Jacek Poznański SJ

 

Warto odwiedzić