Przychodzi! - 28 XI 2021

27 lis 2021
ks. Robert Więcek SJ
 

1. Niedziela  Adwentu;
Ewangelia według św. Łukasza 21, 25-28.34-36


Wymieszane jak groch z kapustą wątki, które na pierwszy rzut oka nie pasują do siebie, a w rzeczywistości są jak warkocz ładnie spleciony. Wychodzą one z tego samego punktu, a jest nim historia wszechświata i ludzkości. Przerażenie obok nadziei. Strach w oczach i podniesione głowy. Nieumiarkowanie i właściwa miara. Czyż nie jest to nasza codzienność?
Bóg przychodzi tu i teraz, do tego galimatiasu. Przychodzi z jednego powodu: chce z nami być. Przychodzi, dzieje wymagają Jego interwencji. Wobec doświadczanej bezradności, wobec szumu morza i jego nawałnicy On jeden jest mocen stanąć na dziobie łodzi i powiedzieć: uspokój się. On to widzi.
Słyszymy, że gdy będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy, gdy ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi, gdy moce niebios zostaną wstrząśnięte – a więc, gdy wszystko zacznie się sypać i znikąd nie będzie ratunku, właśnie wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłoku z wielką mocą i chwałą.

Jego przyjście jest zawsze odpowiedzią na nasze potrzeby! Bóg nie chce nigdy naszej śmierci, dlatego ingeruje. Tak więc paradoksalnie, gdy się to dziać zacznie, zamiast uciekać mamy nabierać ducha i podnieść głowy. W dramatycznych chwilach odnosić się mamy do Boga. Syćcie się mocą z wysoka, bo Bóg jej nie skąpi. Opuszczona głowa mówi o rezygnacji, o postawie niewolnika, a tymczasem Pan objawia nam, że dziećmi Bożymi jesteśmy.
Motyw przewodni to fakt, iż zbliża się nasze odkupienie. Któż z nas nie chciałby być zbawiony, na zawsze powrócić i zamieszkać w raju? Ufam, że każdy chce iść do domu Ojca. A jakże chce tego Ojciec?
Potrzeba czasu, bo me serce jest ociężałe. Ociężałość zaciera kształty, osłabia refleks. Trzeba nam być lekkimi, żywymi iskierkami Bożymi. Nie zapominajmy, że w lekkim powiewie Ducha unosimy się, z mocą stąpając po ziemi.
Po raz kolejny dana nam jest łaska stanięcia przed Synem Człowieczym. Jeszcze nie ta definitywna. I nie jest to potrzask. On nie poluje na nas! Nie zakłada wnyków czy pułapek. Uczy nas równowagi, którą nazwać możemy w kontekście dzisiejszej Ewangelii umiarkowaniem.

Niech tegoroczny Adwent będzie naznaczony umiarem, poszukiwaniem właściwej miary w codzienności, byśmy nie byli ociężali. To oznacza konkret postanowień i wyborów. One mają nas zbliżyć do Przychodzącego w perspektywie życia wiecznego i w perspektywie tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia. Uważajmy na nasze myśli, decyzje, słowa i czyny. Uważajmy na początek, środek i koniec naszych planów. Uważajmy na siebie nawzajem.

Największą i najważniejszą formą tej uwagi jest czujność i modlitwa. Usłyszeliśmy: Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym. Nie szczędźmy sił i talentów, by dawać świadectwo w tym świecie. Ten świat nas potrzebuje. Rozmodlonych i czuwających. Żyjących na ziemi z pokorą i mających w sercu niebo, za którym tęsknimy.

 

Warto odwiedzić