Przystanąć w drodze - 23 IV 2023

21 kwi 2023
ks. Robert Więcek SJ
 

3. Niedziela Wielkanocna;
Ewangelia według św. Łukasza 24, 13-35

Kiedy jest się w drodze, to trzeba zrobić od czasu do czasu przystanek. Proste i oczywiste względy za tym przemawiają. By odpocząć. Bo to okazja do sprawdzenia, gdzie jestem. By się posilić, bo nie w drodze, a przy stole się spożywa.

Droga prowadzi od...do… i kto na nią wchodzi, to z zamiarem dotarcia do celu. Uczniowie z Emaus zaczęli od Wieczernika, który opuścili, a szli do Emaus, dokąd po kilku godzinach dotarli. I jak dobrze pamiętali, nawet w tych kilkunastu kilometrach zatrzymali się… ten przystanek był nieco inny, bo ani nie jedli, ani nie odpoczywali i nie sprawdzali drogi. Zatrzymali się smutni. Zatrzymało ich pytanie-zagajenie Pana Jezusa: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się, bo ktoś zapytał ich o to, co najważniejszego się dokonało w ich życiu. Myśleli, że wszyscy powinni wiedzieć o tym, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem. Dobrze wiemy, że tak nie było i tak nie musi być.

Potraktujmy to zatrzymanie się jako odkrycie kart. Byli smutni. Nie poradzili sobie z wydarzeniami męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. To ich przerosło. Jednak nie idą z tym jak z brzemieniem nie-do-uniesienia! Mówią o tym. Dzielą się między sobą i… z Nieznajomym. Opowiadają o niespełnionych swoich nadziejach. Zapewne także w kategoriach porażki, ale… przecież miał to uczynić Jezus, a nie oni…

Każdy z nas potrzebuje zatrzymania się. Jest to Eucharystia – chwila przystanku. Po co? By odrzucić nierozumność, by zobaczyć jak nieskore są nasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedział Pana Jezus!

W drodze każdy z nas niesie słowo. Oby to było słowo Boże. Bo ono nie tylko wyjaśnia czy rozjaśnia. Jest także źródłem pociechy, umocnienia i obrony. Gdybyśmy może nie więcej, a bardziej wsłuchiwali się w to słowo… Pan Jezus wykłada, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

Skoro zaś jest to słowo Boga skierowane do mnie, do ciebie, do nas, to także wykłada, co odnosi się do mnie, do mojej codzienności, do sytuacji domu i świata. Uwierzmy, że słowo Boże taką ma misję. Dobrze jednak wiemy, że trudno jest czytać, idąc. Trzeba się zatrzymać. Rozbić namiot spotkania. Przewidzieć postój przy słowie Pana.

Coś dla ducha i coś dla ciała… nie ma co się spieszyć w drodze, bo można pomylić drogę, szczególnie w ciemnościach nocy. Mamy w sobie taki pośpiech. Okazujemy, jakbyśmy mieli iść dalej. Mamy zdolność przeskakiwania etapów. Nie można. Jeśli się nie posilę, to mogę zasłabnąć tam, gdzie znikąd nie będzie pomocy.

I znowu element zatrzymania się. Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. I zaprosili Go do stołu. To obrazuje wejście w relację, przecież nie zaprasza się byle kogo do stołu. Kto tu kogo posila? Czy uczniowie Nieznajomego czy też Jezus tych, co Go słuchają i chcą z Nim przebywać? Razem zajmują miejsce u stołu.

Przy tym stole otrzymujemy pokarm na drogę, pokarm na życie wieczne, które jest celem ostatecznym naszej ziemskiej pielgrzymki. Bez tego Chleba nie dojdziemy. Nie ma jak! To przy stole, przy którym bierze się chleb, błogosławi się go, łamie i rozdaje, otwierają się nam oczy i poznajemy Pana. Nie tylko eucharystycznym, ale i tym rodzinnym. To przy tym stole powtarzamy, trochę niedowierzając: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? Następuje „powrót” do miejsca, z którego wyszli – do Jeruzalem, do Wieczernika, do domu, by opowiedzieć, co nas spotkało w drodze i jak Go poznaliśmy przy łamaniu chleba.

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić