Wyjaśnienie papieskich intencji AM - wrzesień 2010

01 wrz 2009
ks. Ryszard Machnik SJ
 

Ogólna na wrzesień:

Aby Słowo Boże było lepiej poznawane, bardziej słuchane i przeżywane jako źródło wolności i radości.

Wobec potrzeby Nowej Ewangelizacji, jaka - z inicjatywy Namiestnika Chrystusa - ma być odpowiedzą chrześcijan na zalew sekularyzacji, wierzący wezwani są do pogłębienia życia wewnętrznego. Modlitwa chrześcijan ma polegać nie tylko na odmawianiu pobożnych tekstów, ale przede wszystkim na rozważaniu Słowa Bożego. Trzeba się intensywnie w nie wsłuchiwać. To przygotowuje do pełnego uczestnictwa w Eucharystii, umacnia wiarę i daje moc dawania świadectwa. Z tego powodu w wielu częściach świata wrzesień obchodzony jest jako „miesiąc Biblii”. 

Benedykt XVI, podczas homilii wygłoszonej przed modlitwą Anioł Pański 06.11.2005 roku, zachęcał do duchowej lektury Pisma Świętego, do „lectio divina”. Ojcowie Kościoła, wyjaśniając tę praktykę, przyrównywali ją do „przeżuwania”. Powracanie do tego samego tekstu przez dłuższy czas pozwala wydobyć pełniejsze znaczenie, co ma być podstawą do rozmyślania i kontemplacji. Tak pojęta modlitwa pełni rolę wody, która umożliwia lepsze owocowanie gleby. Zakłada ona pełne czci otwarcie na obecność i pomoc Ducha Świętego. Tylko Ten, który był natchnieniem autorów świętych tekstów, jest w stanie tak oświecić umysł i rozgrzać serce, żeby ta duchowa lektura Pisma Świętego uczyła postawy Jezusa i pomagała przełożyć ją na osobiste postępowanie. Wezwanie intencji ogólnej tego miesiąca ma się stać tym razem nie tylko bodźcem do modlitwy wstawienniczej za innych, ale ponagleniem do podjęcia duchowej lektury Pisma Świętego:

Czytać, by najpierw zrozumieć przekazane słowo. Rozważyć, co przez to słowo do mnie mówi Bóg i jak mam je przełożyć na działanie. Prosić, pobudzony(a) Jego słowem, a przede wszystkim świadom(a) oporu, jaki stawia moje serce. Działać, a przynajmniej uświadomić sobie, do czego nakłania mnie Pan, bo trzeba Słowo Boże zastosować w praktyce życia.

 

Misyjna na wrzesień:

Aby chrześcijanie w Laosie, Kambodży i Myanmarze, wobec wielkich trudności, z jakimi się zmagają, nie przestawali głosić swym braciom Ewangelii, pokładając ufność w mocy Ducha Świętego.

Wspólnoty katolickie są tu najmniejsze z całej Azji. W Laosie jest 35 tys. katolików, na 6 ml. mieszkańców (1%). Mimo, że konstytucja gwarantuje wolność religijną, obowiązuje dekret zezwalający na ingerowanie w praktyki religijne. Władza odrzuca chrześcijaństwo jako obce laotańskiemu stylowi życia. W Kambodży, w kraju kontrastów - 50% ludności ma mniej niż 15 lat - na 12 ml. populacji jest zaledwie 21 tys. chrześcijan. Każdy z tych krajów cierpi z powodu ludobójstwa, jakiego dopuścili się Khmerowie w latach 90-tych XX wieku. Zagrożeniem jest handel żywym towarem i AIDS. Ludność Kambodży jest nim najbardziej dotknięta ze wszystkich krajów kontynentu. Jednak w obu państwach wzrasta liczba powołań do życia konsekrowanego. Wyświęcono tu też pierwszych kapłanów z miejscowej ludności.

W Myanmar - do niedawna Birma - 80% z 42 ml. to buddyści. Ewangelizację rozpoczęli tu misjonarze portugalscy w XVI w., ale kolonialiści brytyjscy udaremnili im dotarcie do najliczniejszych grup etnicznych. Ich działalność przejęli baptyści z USA. Na 4 ml. chrześcijan, katolików jest 600 tys., bo większość należy do różnych sekt protestanckich. Kraj jest odizolowany. Od 1962 r. metodami władzy absolutnej rządzi komunistyczna junta wojskowa. Chrześcijanie są na marginesie. Misjonarze obcokrajowcy zostali wyrzuceni, a szkoły i szpitale, które prowadzili, upaństwowione. Rząd nie ingeruje w codzienne życie Kościoła, ale nie wolno mu podejmować żadnej roli w życiu narodu. Mimo ograniczeń wspólnota wierzących jest dynamiczna, a kościoły są pełne.

Trzeba się modlić, by wspólnoty katolickie w tych krajach - małe jak ziarnka gorczycy - dawały świadectwo o Jezusie Chrystusie. W narodach o bogatej tradycji i duchowości mają się stać zaczynem nowej jakości, jaką przynosi Ewangelia.

 

Warto odwiedzić